Fatalny błąd PO? "Pokazują nieudolność na własne życzenie"
Głosowanie nad wnioskiem o postawienie Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu było elementem gry politycznej, którą PO przegrała z kretesem - uważają politolodzy, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska. Dla rządzącej partii jest to kolejna porażka wizerunkowa w ostatnich miesiącach. - Platforma pokazuje swoją nieudolność w dużym stopniu na własne życzenie - mówi prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dlaczego tak się dzieje?
26.09.2015 | aktual.: 26.09.2015 12:54
Cel był jasny - postawić przed Trybunałem Stanu polityka będącego symbolem rządów Prawa i Sprawiedliwości, a tym samym osłabić głównego politycznego rywala. Zadanie to wydawało się proste, biorąc pod uwagę fakt, że rządząca koalicja PO-PSL mogła liczyć na wsparcie polityków Zjednoczonej Lewicy. Na papierze wymienione formacje posiadały wymaganą liczbę posłów. Jednak w dniu sejmowego głosowania zabrakło potrzebnych szabli. Zawiedli przede wszystkim politycy PO. Do postawienia Ziobro przed Trybunałem Stanu zabrakło pięciu posłów - na sali sejmowej nieobecnych było dziewięciu parlamentarzystów Platformy, w tym premier Ewa Kopacz i były marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Czy pocisk, który miał osłabić PiS rykoszetem uderzy w PO?
- To głosowanie jest wizerunkową porażką Platformy. Sprawę należało załatwić wcześniej, a więc jeszcze w poprzedniej kadencji rządów PO albo jej zaniechać. Wybrano wyjście najgorsze z możliwych, czyli przeciągano sprawę jak najdłużej po to, aby wrócić do niej w kampanii wyborczej - tłumaczy prof. Wawrzyniec Konarski. Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski, takie zachowanie może być dla opinii publicznej dowodem na to, że intencje osób, które złożyły wniosek, miały charakter polityczny.
Podobnie uważa dr Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego. - Błędem było to, że zdecydowano się przeprowadzić to głosowanie właśnie teraz, na miesiąc przed wyborami - tłumaczy. Jego zdaniem odebrało ono rządzącej partii silny argument. - W czasie kampanii PO nie będzie mogła już reklamować się jako partia, która nie egzekwuje na siłę odpowiedzialności politycznej w stosunku do swoich konkurentów - wyjaśnia politolog w rozmowie z WP.
Jednocześnie Jabłoński nie rozumie braku zdecydowania polityków PO. - Albo sięgamy po polityczny kij, jakim jest Trybunał Stanu, albo dystansujemy się od pociągania do odpowiedzialności partii, która idzie po władzę, czyli Prawa i Sprawiedliwości - tłumaczy politolog UW. W jego ocenie, to drugie rozwiązanie byłoby politycznie rozsądne, ponieważ stanowiłoby ważny argument w straszeniu koncepcją IV RP. - Członkowie PO mogliby mówić, że są gołębiami w porównaniu z jastrzębiami z PiS. Tak się nie stało, bo Platforma chciała zjeść ciastko i mieć ciastko - mówi Jabłoński.
Próba postawienia Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu to nie pierwszy błąd, jaki w ostatnim czasie popełniła PO. Innym przykładem jest chociażby oferta programowa dotycząca składek ZUS-owskich. - To propozycja z księżyca. Doskonale wiemy, że jeśli nie w taki, to w inny sposób obywatele będą płacić na przyszłe świadczenia. Jest to więc oferta nieuczciwa, którą należy wiązać z przywództwem Ewy Kopacz - mówi WP prof. Konarski.
Zdaniem Jabłońskiego, winę za błędy popełniane przez PO ponosi Donald Tusk. - Jeden silny lider, któremu towarzyszył ogon przypadkowo dobranych ludzi. Taki system polityczny uprawiała PO pod jego przywództwem. Gdy odchodził, to w politycznym testamencie wypromował Ewę Kopacz, która nie potrafi robić kompletnie nic - uważa politolog UW.
Wtóruje mu prof. Konarski. - PO wpadła w pewną zapaść wartości o charakterze działania praktycznego w momencie, kiedy zostawił ją Donald Tusk. Silne przywództwo byłego premiera i słabość opozycji były głównymi atutami Platformy. Obie kwestie odeszły w niebyt, bo PO ma dziś nerwowe przywództwo Kopacz, które na pewno nie pomaga rządzącej partii - wskazuje politolog UJ.
W ocenie Jabłońskiego, Platformie brakuje negatywnej strategii nakierowanej na Prawo i Sprawiedliwość. - Najpierw PO straszyło wyborców, że jeśli PiS dojdzie do władzy, to będzie pociągać do odpowiedzialności urzędników państwowych, a nawet zwykłych obywateli. A teraz okazuje się, że Platforma próbowała zrobić to samo, stawiając Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu - mówi politolog.
- W Platformie zawodzi pewna ścieżka propagandowo-medialna, którą dobrze prowadził Donald Tusk - tłumaczy dr Jabłoński. Politolog uważa, że były szef PO wykorzystywał agresywną politykę Jarosława Kaczyńskiego, która nie podobała się wyborcom. - Na tle prezesa PiS, Tusk pokazywał ludzkie oblicze polityki. Wystarczyło, żeby stanął obok Kaczyńskiego i już był zwycięski w tym porównaniu. Natomiast dzisiaj prezes PiS jest schowany, a kiedy wychodzi Kopacz mamy do czynienia z medialną kompromitacją. W momencie, gdy premier powinna być w Sejmie, to jej nie ma. To co w przeszłości świadczyło o racjonalnej polityce Platformy, jak określał ją Bronisław Komorowski, przekształciło się w polityczną anemię - tłumaczy dr Jabłoński.
Konarski dodaje jeszcze, że PO od miesięcy znajduje się na fali zniżkowej, której nie da się już zatrzymać. - Partia nie ma sposobu - zarówno retorycznego, jak i w postaci konkretnych decyzji czy czytelnej dynamiki - na to, by odwrócić ten trend i zagrozić PiS - tłumaczy rozmówca WP. Jego zdaniem, Platformie pozostaje walczyć o to, aby maksymalnie spowolnić tendencję zniżkową. Dzięki tej strategii może osiągnąć wynik, który pozwoli jej w przyszłym parlamencie - nawet jeśli nie wygra wyborów - utworzyć rząd z mniejszymi ugrupowaniami.