ŚwiatFala oburzenia po wyroku na Pussy Riot

Fala oburzenia po wyroku na Pussy Riot

17.08.2012 18:49, aktualizacja: 17.08.2012 20:20

Wyrok, skazujący trzy członkinie punkrockowego zespołu Pussy Riot na kary po dwa lata łagru, wywołał falę oburzenia w całej Europie. W większych miastach odbyły się demonstracje. Swój dystans do wyroku zaznaczyli najważniejsi politycy krajów Unii Europejskiej i samej UE, OBWE, zaprotestowały też USA, zaś rosyjska Cerkiew prawosławna zaapelowała do władz Rosji o okazanie miłosierdzia.

W wielu miastach Rosji i Europy po ogłoszeniu wyroku odbyły się wiece protestacyjne.

"Wszyscy jesteśmy Pussy Riot"

Około 150 osób protestowało przed ambasadą Rosji w Berlinie. Jedna z nich trzymała fotografię kanclerz Niemiec Angeli Merkel obejmującej Putina, a napis pod zdjęciem głosił: "Nie zasłużył na to". Demonstranci krzyczeli i gwizdali, kobieta ubrana w różową kominiarkę krzyczała przez megafon pod adresem władz Rosji: "Świat na was patrzy, nie podoba nam się to, co robicie - wszyscy jesteśmy Pussy Riot".

W Paryżu w pobliżu Centrum Pompidou uczestnicy akcji krzyczeli: "Swoboda! Swoboda!" (ros. Wolność!).

W stolicy Ukrainy - Kijowie cztery aktywistki ruchu Femen ścięły piłą motorową i powaliły na ziemię drewniany krzyż, ustawiony w centrum miasta**

**. Działaczki ogłosiły artystki z Pussy Riot "ofiarami reżimu putinowsko-cerkiewnego". Ich akcja wywołała na Ukrainie oburzenie, gdyż zniszczony krzyż poświęcony był ofiarom NKWD. Milicja w Kijowie wszczęła dochodzenie w sprawie wandalizmu.

W Sofii w nocy z czwartku na piątek anonimowa grupa udekorowała kolorowymi kominiarkami z napisem "Wszyscy jesteśmy Pussy Riot" figury na pomniku żołnierzy Armii Radzieckiej. Dekorację zdjęto szybko, jeszcze w godzinach rannych, lecz zdjęcia pomnika rozpowszechniono w internecie.

W Rydze kilkadziesiąt osób zebrało się przed budynkiem ambasady rosyjskiej. "Uwolnijcie je! Putin, uwolnij dziewczyny!" - skandowali uczestnicy akcji; niektórzy przynieśli transparenty z napisem: "Putin nie jest Bogiem".

"Według nas one są więźniami sumienia"

Także w Warszawie - gdzie z wizytą przebywa patriarcha Cyryl I - kilkadziesiąt osób zgromadziła akcja solidarności z członkiniami grupy. Część z nich ubrana była w kolorowe kominiarki, odtwarzano utwory Pussy Riot. Przy stacji metra Centrum przedstawiciele m.in. Amnesty International Polska zbierali podpisy pod petycją adresowaną do prezydenta Rosji Władimira Putina.

- Pod petycją podpisało się na świecie ponad 70 tys. osób, a w Polsce od początku tego tygodnia ok. 300 - powiedziała Elena Zachorowska z AI. - Niestety, dziewczyny zostały skazane, co nas martwi, ale nie przestajemy walczyć, nadal apelujemy o wolność dla Pussy Riot. Według nas są one więźniami sumienia. Nie chcielibyśmy zbytnio upolityczniać tego protestu, natomiast istnieje pewna rola, którą Cerkiew prawosławna odgrywa w Rosji. Jest ona upolityczniona i mocno opowiada się za władzą - dodała.

UE: wyrok nieproporcjonalny do czynu

W sprawie wyroku wypowiedziała się m.in. szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton wyraziła głęboki zawód z powodu wyroku po dwa lata łagru dla trzech członkiń rosyjskiej grupy punkrockowej Pussy Riot. Uznała go za nieproporcjonalny i wyraziła nadzieję, że zostanie uchylony.

"Skazanie trzech młodych kobiet - z których dwie są matkami małych dzieci - na dwa lata więzienia, za pokojową, jeśli nawet kontrowersyjną manifestację poglądów, jest głęboko niepokojące. Spodziewam się, że ten wyrok będzie zrewidowany i uchylony, zgodnie z międzynarodowymi zobowiązaniami Rosji" - napisała w wydanym oświadczeniu Ashton. Dodała, że wyrok oraz doniesienia o nieodpowiednim traktowaniu członkiń zespołu w trakcie zatrzymania i przed procesem, a także o nieprawidłowościach w trakcie samego procesu "stawiają pod poważnym znakiem zapytania poszanowanie przez Rosję jej międzynarodowych zobowiązań do sprawiedliwych, przejrzystych i niezależnych postępowań prawnych".

Ashton oceniła, że wyrok moskiewskiego sądu jest również niezgodny z międzynarodowymi zobowiązaniami Rosji do przestrzegania zasad wolności słowa.

"Sprawa ta wpisuje się w nasilającą się ostatnio tendencję do motywowanego politycznie zastraszania i karania działaczy opozycji w Rosji. Trend ten jest powodem rosnących obaw UE. Poszanowanie dla praw człowieka i litery prawa jest niezbędną częścią relacji UE-Rosja" - oświadczyła szefowa unijnej dyplomacji.

Ubolewanie z powodu wyroku wyraziła też na Twitterze unijna komisarz ds. wewnętrznych Cecilia Malmstroem. "Bardzo zasmuciła mnie informacja o wyroku przeciwko Pussy Riot. Jest on zupełnie nieproporcjonalny" - napisała.

Na wyrok zareagował także przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Jean-Claude Mignon. - W demokracji korzystanie z wolności słowa może być uwarunkowane względami ochrony moralności i praw innych ludzi, jednak sankcje powinny być proporcjonalne do wagi czynu" - oświadczył Mignon. Ocenił kary dla członkiń Pussy Riot jako "wyraźnie nieproporcjonalne", biorąc pod uwagę standardy Rady Europy. Rosja jest od 1996 roku członkiem tej międzynarodowej organizacji.

OBWE: tendencja do ograniczania wolności słowa

- W rozmaitych krajach mamy do czynienia z groźną tendencją do ograniczania wolności słowa - oświadczyła z kolei specjalna przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mijatović. - Oskarżenia o chuligaństwo i nienawiść religijną nie powinny być wykorzystywane do ograniczania wolności słowa. Wypowiedzi, jakkolwiek byłyby prowokacyjne, satyryczne czy drażliwe, nie powinny być ograniczane, a w żadnych okolicznościach nie powinny być powodem uwięzienia - uważa Mijatović.

W jej ocenie, w różnych krajach jest widoczna tendencja "ze strony władz, grup społecznych czy religijnych do przyjmowania bardziej restrykcyjnej postawy wobec treści uznawanych za obraźliwe, wątpliwe moralnie czy niebezpieczne dla dzieci". - Najczęściej jest to pretekst do cenzurowania treści, które są po prostu krytyczne lub wykraczają poza te ogólnie uznane - uznała przedstawicielka OBWE.

"To nie jest groźba dla Rosji"

Zaprotestowali też politycy z poszczególnych krajów Europy.

Wyrok potępiła m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel. Oceniła, że wyrok jest niewspółmierny z czynem i niezgodny z europejskimi wartościami państwa prawa. - Dynamiczne społeczeństwo obywatelskie i obywatele zaangażowani politycznie stanowią niezbędny warunek modernizacji Rosji, a nie groźbę dla tego kraju - oceniła.

Również MSZ Francji uznało wyrok za "wyjątkowo nieproporcjonalny". Francuski resort dyplomacji wskazał jednak, że możliwe jest odwołanie się od wyroku przed sądami rosyjskimi i międzynarodowymi. - Dzisiejszy wyrok wydaje się szczególnie nieproporcjonalny biorąc pod uwagę, że zarzucane im czyny były niezbyt groźne - oświadczył rzecznik MSZ Vincent Floreani. Dodał, że "procedura nie jest zakończona i nie zostały wyczerpane środki odwoławcze w Rosji i w Strasburgu".

Wyrok w sprawie trzech członkiń rosyjskiej grupy wydaje się nieproporcjonalny do ich działań - oświadczyła z kolei ambasada USA w Rosji w komunikacie zamieszczonym na Twitterze.

Również rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland wyraziła zaniepokojenie wyrokiem moskiewskiego sądu. Jej zdaniem, kara dwóch lat łagru dla kobiet z Pussy Riot jest nieproporcjonalna i ma niepożądany negatywny wpływ na prawo do wolności wypowiedzi. - Wzywamy rosyjskie władze do ponownej analizy całej sprawy, tak by wolność słowa została uszanowana - powiedziała Nuland.

"Okażcie miłosierdzie"

O "okazanie miłosierdzia w ramach prawa" zwrócił się do władz Rosji rosyjski Kościół prawosławny. Wyrok zapadł za "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną". Zespół Pussy Riot 21 lutego wykonał utwór "Bogurodzico, przegoń Putina" w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji. W zamyśle akcja w soborze była protestem przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml i poparciu, jakiego w kampanii wyborczej udzielił mu zwierzchnik rosyjskiego Kościoła prawosławnego patriarcha Cyryl. Swój występ określiły jako "modlitwę punkową".

"Kościół dziękuje każdemu, kto wspierał go, potępił bluźnierstwo, wyraził pokojowy protest przeciwko niemu. Uważamy także za naturalne okazanie litości, która przejawiła się zarówno w szeregach Kościoła, jak i wśród ludzi z zewnątrz. Konieczne jest rozróżnianie między grzechem a grzesznikiem, przy potępieniu tego pierwszego i nadziei na skruchę drugiego. Bóg zawsze dąży do zbawienia grzeszników i wzywa ich do skruchy. Również Kościół stara się o pojednanie i zagojenie ran, spowodowanych przejawami bluźnierstwa i nienawiści" - głosi oświadczenie Najwyższej Rady Kościelnej.

Tak doszło do "przestępstwa"

Wyrok wydany na trzy młode kobiety mówi o ukaraniu członkiń zespołu na dwa lata łagru. Prokurator żądał dla nich trzech lat więzienia. Oskarżone argumentowały, że celem występu była krytyka organów władzy, w tym i Cerkwi, a nie obrażanie uczuć wiernych.

Oponenci Kremla twierdzą, że proces był motywowany politycznie i stanowił jedną z prób uciszenia opozycji, która w minionych miesiącach organizowała liczne antyprezydenckie protesty.

22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 24-letnia Maria Alochina i 29-letnia Jekatierina Samucewicz były wśród pięciu performerek z Pussy Riot, które 21 lutego w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela śpiewały "Bogurodzico, przegoń Putina". Trzy z nich zatrzymano, gdy umieściły w internecie film ze swojego występu. W marcu zostały aresztowane.

Na procesie prokurator zażądał dla nich kary trzech lat więzienia, oceniając, że akcja Pussy Riot była jawnie prowokacyjna i miała na celu wzniecanie nienawiści religijnej oraz obrazę uczuć wierzących. Oskarżone argumentowały zaś, że celem ich występu była krytyka organów władzy, w tym i Cerkwi, a nie obrażanie uczuć wiernych.

Adwokaci skazanych zapowiedzieli już złożenie apelacji. Kobiety były oskarżone o chuligaństwo w prawosławnej świątyni, prokurator żądał dla każdej z artystek kary trzech lat pozbawienia wolności.

O uwolnienie performerek bezskutecznie apelowali m.in. rosyjscy oraz zagraniczni twórcy kultury i artyści. Oskarżenie członkiń Pussy Riot wywołało powszechne obawy o przestrzeganie przez Rosję wolności słowa. Wśród apelujących o uwolnienie kobiet byli m.in. Paul McCartney, Yoko Ono, Madonna, Sting, Bjoerk, Moby, Red Hot Chili Peppers, Faith No More, Franz Ferdinand, Peter Gabriel, Patti Smith i Pete Townshend (z The Who).

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (310)
Zobacz także