Ewa Bugała z TVP do Orlenu. Tak PiS reagował po awansie PR-owca Tuska
Wymiana prezesa Orlenu pociągnęła za sobą kolejne zmiany w państwowym koncernie. Z TVP trafiła do niego Ewa Bugała, jedna z frontowych pracownic "Wiadomości". Według "Faktu" ma zajmować się komunikacją, z pensją ćwierć miliona złotych rocznie i szansą na premię w wysokości 60 proc. rocznych zarobków. Niezależna.pl dodaje, że była reporterka ma być rzeczniczką prasową. Później Ewa Bugała potwierdziła to w rozmowie z portalem wpolityce.pl.
Przy wszystkich różnicach, przypadek można porównać do przejścia Igora Ostachowicza z kancelarii Donalda Tuska do Orlenu. Wówczas po medialnej burzy nowa premier Ewa Kopacz zmusiła PR-owca do rezygnacji. - W moim przekonaniu Igor Ostachowicz otrzymał w ten sposób nagrodę za siedem lat swojej pracy przy Donaldzie Tusku. A może nie tyle pracy, co skutecznej propagandy - mówił wówczas Mariusz Kamiński, dzisiaj minister-koordynator służb specjalnych. Ten cytat przypomniał Marcin Fijołek z wPolityce.
Arkadiusz Mularczyk, wówczas w Solidarnej Polsce, dzisiaj już w PiS pomstował w TVN24: "Donald Tusk hojnie zapłacił Igorowi Ostachowiczowi za jego służbę w kancelarii premiera. Nagroda jest jednak niesmaczna". Dzisiejszy minister środowiska Henryk Kowalczyk mówił w Radiowej Trójce: "Co do standardów, to jest to bulwersujące, generalnie wszyscy odbierają tak, że za wierną służbę premierowi otrzymuje się pensję w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie".
- Nie ma przyzwolenia na to, żeby przechodzić do spółek skarbu państwa tylko dlatego, że ktoś kogoś zna - mówiła z kolei Beata Kempa, dla której po rekonstrukcji rządu utworzono departament pomocy zagranicznej. Już po odwołaniu Ostachowicza z zarządu Orlenu Mariusz Błaszczak, dzisiaj szef MON, wówczas przewodniczący klubu PiS tryumfował: "Tym razem opinia publiczna zadziałała jednak jednoznacznie negatywnie, to dobrze, nareszcie opinia publiczna jest czuła na przypadki korupcji politycznej i nepotyzmu".
To nie pierwszy taki zaskakujący awans w obozie Dobrej Zmiany. Także do Orlenu trafił Marcin Mastalerek, którego Jarosław Kaczyński skreślił z list PiS tuż przed wyborami w 2015 roku. Z kolei w PZU sprawdzali się najpierw Andrzej Jaworski (wówczas także przypominaliśmy archiwalne wypowiedzi polityków PiS), który zrezygnował z mandatu posła, a po nim Małgorzata Sadurska, była szefowa Kancelarii Prezydenta. W zarządzie PKO BP pracuje Maks Kraczkowski, także były poseł PiS.
Awans Bugały wzbudza też ogromne emocje wśród komentatorów aktywnych na Twitterze.