Ewa Bugała z TVP do Orlenu. Tak PiS reagował po awansie PR‑owca Tuska
Była reporterka TVP Ewa Bugała trafiła do państwowego Orlenu, którym od poniedziałku rządzi Daniel Obajtek. Kilka lat temu politycy PiS nie zostawiali suchej nitki na awansie do Orlenu Igora Ostachowicza, najbliższego współpracownika Donalda Tuska.
07.02.2018 | aktual.: 07.02.2018 20:24
Wymiana prezesa Orlenu pociągnęła za sobą kolejne zmiany w państwowym koncernie. Z TVP trafiła do niego Ewa Bugała, jedna z frontowych pracownic "Wiadomości". Według "Faktu" ma zajmować się komunikacją, z pensją ćwierć miliona złotych rocznie i szansą na premię w wysokości 60 proc. rocznych zarobków. Niezależna.pl dodaje, że była reporterka ma być rzeczniczką prasową. Później Ewa Bugała potwierdziła to w rozmowie z portalem wpolityce.pl.
Przy wszystkich różnicach, przypadek można porównać do przejścia Igora Ostachowicza z kancelarii Donalda Tuska do Orlenu. Wówczas po medialnej burzy nowa premier Ewa Kopacz zmusiła PR-owca do rezygnacji. - W moim przekonaniu Igor Ostachowicz otrzymał w ten sposób nagrodę za siedem lat swojej pracy przy Donaldzie Tusku. A może nie tyle pracy, co skutecznej propagandy - mówił wówczas Mariusz Kamiński, dzisiaj minister-koordynator służb specjalnych. Ten cytat przypomniał Marcin Fijołek z wPolityce.
Arkadiusz Mularczyk, wówczas w Solidarnej Polsce, dzisiaj już w PiS pomstował w TVN24: "Donald Tusk hojnie zapłacił Igorowi Ostachowiczowi za jego służbę w kancelarii premiera. Nagroda jest jednak niesmaczna". Dzisiejszy minister środowiska Henryk Kowalczyk mówił w Radiowej Trójce: "Co do standardów, to jest to bulwersujące, generalnie wszyscy odbierają tak, że za wierną służbę premierowi otrzymuje się pensję w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie".
- Nie ma przyzwolenia na to, żeby przechodzić do spółek skarbu państwa tylko dlatego, że ktoś kogoś zna - mówiła z kolei Beata Kempa, dla której po rekonstrukcji rządu utworzono departament pomocy zagranicznej. Już po odwołaniu Ostachowicza z zarządu Orlenu Mariusz Błaszczak, dzisiaj szef MON, wówczas przewodniczący klubu PiS tryumfował: "Tym razem opinia publiczna zadziałała jednak jednoznacznie negatywnie, to dobrze, nareszcie opinia publiczna jest czuła na przypadki korupcji politycznej i nepotyzmu".
To nie pierwszy taki zaskakujący awans w obozie Dobrej Zmiany. Także do Orlenu trafił Marcin Mastalerek, którego Jarosław Kaczyński skreślił z list PiS tuż przed wyborami w 2015 roku. Z kolei w PZU sprawdzali się najpierw Andrzej Jaworski (wówczas także przypominaliśmy archiwalne wypowiedzi polityków PiS), który zrezygnował z mandatu posła, a po nim Małgorzata Sadurska, była szefowa Kancelarii Prezydenta. W zarządzie PKO BP pracuje Maks Kraczkowski, także były poseł PiS.
Awans Bugały wzbudza też ogromne emocje wśród komentatorów aktywnych na Twitterze.