Ewa Błasik, żona gen. Andrzeja Błasika: na sto procent nie było w kokpicie żadnego generała
Na sto procent nie było w kokpicie żadnego generała. Na nagraniu nie rozpoznałam głosu swojego męża - mówi portalowi naszdziennik.pl Ewa Błasik, żona gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął pod Smoleńskiem.
21.06.2013 | aktual.: 21.06.2013 15:09
Na wniosek rosyjskich śledczych ruszyły przesłuchania z odsłuchem nagrań z kokpitu. Ewa Błasik pytana przez naszdziennik.pl, czy była już w prokuraturze, mówi, że dwa razy odtworzono jej całość nagrania zapisu ze stenogramu Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna z Krakowa. Przyznaje, że prokuraturę rosyjską najbardziej interesowało to, czy rozpoznaje głos swojego męża. Nie rozpoznała.
– Zdecydowanie nie rozpoznałam głosu mojego męża. Niesłyszalne jest nawet dla mnie słowo „generałowie”, wypowiadane przez niezidentyfikowanego mężczyznę. Mimo że cofano mi kilka razy taśmę, ja osobiście tego słowa nie usłyszałam. Nagranie nie zawiera żadnych poszlak wskazujących na głos mojego męża. Na sto procent nie było w kokpicie żadnego generała - mówi żona gen. Błasika.
Dopytywana, jaki obraz sytuacji w kokpicie wyłania się z tego nagrania, przyznaje, że emanuje spokój i opanowanie praktycznie do ostatnich chwil. Jej zdaniem od samego początku w stenogramach wszystkie niezidentyfikowane wypowiedzi - zarówno kobiet, jak i mężczyzn - są ewidentnie zapisem rozmów spoza kokpitu.
- Słychać, że równolegle, niezależnie od tego, co dzieje się w kokpicie, toczone są rozmowy poza nim. Cały czas funkcjonują w tle wypowiedzi z zewnątrz. Słychać na przykład, że ktoś korzysta z telefonu satelitarnego i wybiera numer 48. Telefon satelitarny znajdował się w korytarzu między kokpitem a salonką prezydenta - mówi Ewa Błasik.
Jej zdaniem odsłuchując nagrania, można stwierdzić, że w kabinie nie ma żadnego napięcia, załoga spokojnie wykonuje swoje zadania: - Wie, że na pokładzie są generałowie, którzy szanują decyzje pilotów, i najważniejsze dla wszystkich jest bezpieczeństwo..
Zdaniem żony gen. Błasika Komisja Millera powinna przeprosić Polaków za swój raport, bo - jak twierdzi - "przez jej głupotę Rosjanie spreparowali kłamliwy scenariusz katastrofy".