Europejska układanka Tuska. "Sikorski schodzi na dalszy plan"
Na nieformalnym szczycie w Brukseli liderzy zaczynają dyskusję o kluczowych stanowiskach w UE. Donald Tusk ma "dobre karty" i jest jednym z głównych negocjatorów. Kandydatura Radosława Sikorskiego na szefa unijnej dyplomacji i bezpieczeństwa schodzi na dalszy plan - mówi nieoficjalnie WP ważny polityk PO.
W polskim rządzie panuje przeświadczenie, że wynik Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego daje Donaldowi Tuskowi swobodę, by zabiegać o funkcję wiceszefa Komisji Europejskiej dla polskiego komisarza. Niezależnie od tego, jaką tekę obejmie. Coraz mniej prawdopodobne wydaje się, by Warszawa mogła liczyć na tekę szefa unijnej dyplomacji i polityki bezpieczeństwa, choć spekulacje w tej sprawie pojawiały się w ostatnich miesiącach.
- Kandydatura Radosława Sikorskiego na szefa unijnej dyplomacji i bezpieczeństwa schodzi na dalszy plan. W obecnej układance to stanowisko przypada komuś spoza Europejskiej Partii Ludowej, wskazywana jest premier Estonii Kaja Kallas - mówi nieoficjalnie WP ważny polityk PO.
Nasz rozmówca dodaje, że o Sikorskim mówiło się w kontekście komisarza ds. bezpieczeństwa i jak wyjaśnia - nie było jasne, czy miałby odpowiadać za nie jako szef dyplomacji, czy jako komisarz odpowiedzialny np. za zakupy zbrojeniowe.
- To wymagałoby lepszego zdefiniowania podziału kompetencji, a w tej sprawie nie ma ostatecznej decyzji. Nie mam przekonania, że taka zawężona do zakupów teka byłaby interesująca dla Sikorskiego - uważa nasz rozmówca z koalicji rządzącej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecnie żadne polskie nazwisko nie pada w kontekście kluczowych stanowisk, a to właśnie tej wąskiej puli dotyczy nieformalny szczyt. Jak informowała brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, to Tusk ma zgłosić Ursulę von der Leyen na drugą kadencję w fotelu szefowej Komisji Europejskiej w układance kluczowych stanowisk.
Podział najważniejszych stanowisk
Obok Tuska głównym negocjatorem Europejskiej Partii Ludowej będzie szef greckiego rządu Kyriakos Mitsotakis. Oprócz kandydatury von der Leyen przesądzone wydają się również dwie pozostałe kluczowe stanowiska. Na szefa Rady Europejskiej ma być wysunięty były premier Portugalii Antonio Costa, a wówczas liberałom przypadłaby teka szefa unijnej dyplomacji dla szefowej estońskiego rządu Kai Kallas.
Szczególnie ostatnia kandydatura nie jest jeszcze przesądzona. Media w kontekście wysokiego komisarza wymieniają również byłego premiera Belgii Alexandra de Croo. Nie jest również przesądzona przyszłość Antonio Costy ze względu na trwające śledztwo w sprawie rzekomego handlu wpływami. Na początku roku prokuratura generalna Portugalii uznała Costę za podejrzanego o nadużycie władzy w związku z aferą korupcyjną, o czym informowały portugalskie media, powołując się na dokumenty organów ścigania.
Rządowe źródła WP zwracają uwagę na to, że Polska, Niemcy i Francja liczą na szybkie negocjacje i zawarcie paktu. Rozmowy będą jeszcze potwierdzane pod koniec miesiąca na formalnym szczycie, więc do tego czasu nic nie będzie przesądzone na sto procent. - To jest piętrowa układanka, każda kolejna teka zależy od innych nazwisk. Kluczowe będzie zielone światło dla von der Leyen, bo kiedy je uzyska, będzie mogła zacząć kompletowanie gabinetu - mówi nasz rozmówca.
Polska układanka w UE
W Warszawie nikt nie ma wątpliwości, że Polska po zwycięskich dla Tuska wyborach do Parlamentu Europejskiego ma dobrą pozycję negocjacyjną, z której powinna skorzystać. O ambicjach wprost mówi m.in. Michał Szczerba.
- Chcemy mieć wpływ na to, jak Komisja Europejska będzie wyglądała. Będziemy walczyć o bardzo mocną tekę dla polskiego przedstawiciela. Na przykład wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, na przykład komisarza do spraw rozszerzenia. Z punktu widzenia tego, co się dzieje w Ukrainie, może to być kluczowa teka - powiedział w Radiu Zet europoseł elekt.
O staraniach polskiego rządu dotyczących teki komisarza UE ds. rozszerzenia media pisały już w ubiegłym tygodniu. Źródła WP potwierdzają, że jest to w kręgach zainteresowań rządu, a w roli komisarza widziany jest Piotr Serafin, stały przedstawiciel Polski przy UE, wcześniej szef gabinetu przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.
W sejmowych kuluarach tuż po wyborach parlamentarnych 15 października krążyła plotka o tym, że ewentualnie Polska mogłaby być zainteresowana teką komisarza UE ds. zdrowia dla byłego marszałka Senatu. - Wydaje się, że to była plotka na otarcie łez, kiedy dochodziło do zmiany w fotelu marszałka Senatu - komentuje nieoficjalnie polityk PO, który twierdzi, że w obecnym rozdaniu nie słyszał o takiej propozycji, choć uważa, że "Grodzki sprawdziłby się w tej roli" - komentuje.
Rozmówcy z rządu zwracają uwagę, że w związku z ustawą przyjętą pod koniec rządów PiS, prezydent będzie zgłaszał się do akceptacji polskiej kandydatury, bo w ustawie dostał takie prawo. Rozmówcy z rządu sugerowali, że powinno to zostać zlekceważone przez premiera, bo to rząd odpowiada przede wszystkim za politykę zagraniczną. Nie wiadomo, czy rzeczywiście premier zupełnie zlekceważy głowę państwa i w jakim trybie, bo ustawa weszła w życie. Choć - jak słyszymy - Tusk jest gotów na zwarcie w tej sprawie z Pałacem Prezydenckim, to obie strony nie wykluczają, że mogłoby dojść do kompromisu.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski