Entuzjastyczny pomocnik Rotfeld
Adam Daniel Rotfeld, były minister spraw zagranicznych, a obecnie szef polsko-rosyjskiej komisji ds. trudnych, był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa - wynika z akt Instytutu Pamięci Narodowej. Nie współpracowałem z SB, nigdy nie podpisałem żadnego zobowiązania - mówi "Gazecie Polskiej" Rotfeld.
27.05.2008 | aktual.: 27.05.2008 14:11
Były szef MSZ przyznaje, że spotykał się z przedstawicielami MSW i kilka razy podpisał dokumenty i nikomu nie ujawni treści tych spotkań. Gdy miałem składać oświadczenie lustracyjne, widziałem się z oficerem ABW, któremu zrelacjonowałem te kontakty. On powiedział mi, że nie była to świadoma współpraca z SB i dlatego nie muszę pisać, że byłem tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL - mówi prof. Rotfeld.
Według dokumentów IPN został on zarejestrowany jako kontakt operacyjny. Słownik pojęć używanych przez funkcjonariuszy MSW tak opisuje tę kategorię: "Kontakt operacyjny" ma dwa znaczenia - czynność (rozmowa) mająca na celu zdobycie przydatnych operacyjnie informacji lub stworzenie jakiejś korzystnej sytuacji operacyjnej, osoba współpracująca z SB, ale nierejestrowana jako tajny współpracownik; wykorzystywano tę kategorię do rejestracji członków PZPR, co ułatwiało uniknięcie zakazu ich werbowania".
Adam Rotfeld przekazywał wywiadowi MSW informacje na temat polityki zagranicznej. W Genewie spotykał się z nim radca polskiej ambasady Henryk Bosak - agent wywiadu o kryptonimie "Polan", który sam nawiązał kontakt z Adamem Rotfeldem. Pamiętam jak przez mgłę jakieś spotkania, ale czego one dotyczyły, nie pamiętam. Chyba nie był on naszym współpracownikiem - mówi Henryk Bosak, dziś radny SLD w Warszawie.
Adam Daniel Rotfeld (minister spraw zagranicznych od stycznia do października 2005 r.) w znajdujących się w IPN dokumentach figuruje pod czterema pseudonimami: "Rauf", "Rad", "Ralf" i "Serb". W aktach zachowały się jego notatki przeznaczone dla SB. Były to m.in.: relacje z rozmów z uczestnikami KBWE w Genewie w 1974 r. W "Raporcie operacyjnym" ze spotkania z "Radem", do którego doszło 29 czerwca 1974 r. o godzinie 10.30 w Cafe du Moirad, funkcjonariusz wywiadu PRL o kryptonimie "Polan" (Henryk Bosak) napisał: "W załączeniu notatka informacyjna wraz z relacją 'Rada' z jego rozmów z G. Henze, delegatem NRF na KBWE, pracownikiem BND. Pod względem informacyjnym notatka 'Rada' jest interesująca i nadaje się do wykorzystania. [...] Przekazałem 'Radowi' zadania dotyczące wizyty Nixona w ZSRR. W szczególności idzie o oceny po zakończeniu wizyty w Moskwie przez główne partie polityczne i ośrodki rządzenia w krajach EWG, szczególnie NRF. [...] przekazałam 'Radowi' 200 tys. frs. do rozliczenia" - raportował centrali
MSW "Polan".
W styczniu 1975 r. starszy oficer operacyjny Wydziału III Departamentu I MSW ppor. M. Sawicki sporządził dla swoich przełożonych raport operacyjny z nawiązania kontaktu operacyjnego z KO ps. "Rauf" i z przejęcia od niego materiałów operacyjnych.
"Kontakt operacyjny z 'Raufem' nawiązałem w dniu 16.01.75 r. o godz. 11.00 w kawiarni na "Na Rozdrożu" w Warszawie, uzgadniając z nim spotkanie w dniu 19.01.75 r. w kawiarni Nowy Świat 171. Spotkanie odbyłem w uzgodnionym miejscu i terminie, w trakcie którego KO 'Rauf' dostarczył informację (własnoręcznie napisaną). [...] 'Rauf' wyraził zadowolenie z dotychczasowych kontaktów z 'Polanem'. Oceniając swój ostatni pobyt w Genewie na jesiennej sesji KBWE stwierdził, iż nawiązał w tym czasie kilka nowych kontaktów z uczestnikami Konferencji - członkami delegacji państw zachodnich. Obiecał przy tym, że sporządzi na piśmie informację, w której poda charakterystyki poznanych osób, które jego zdaniem zasługiwałyby na naszą uwagę, oraz notatkę na temat aktualnego stanu konferencji. 'Rauf' wyraził gotowość dalszego kontynuowania współpracy z nami, twierdząc, iż jest to patriotyczny obowiązek każdego Polaka".
Mimo tych deklaracji funkcjonariusz SB wykazał daleko idącą podejrzliwość. Na koniec raportu operacyjnego ppor. Sawicki zauważa: "Odniosłem wrażenie, na podstawie wypowiedzi KO, że zbyt entuzjastycznie deklaruje chęć udzielania nam pomocy". Było takie spotkanie, ale nie w kawiarni, lecz w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, pamiętam nawet, w którym pokoju. Nie przypominam sobie, żebym do kontaktów z przedstawicielami MSW podchodził entuzjastycznie. Zresztą moje rozmowy dotyczyły wyłącznie spraw zagranicznych, oni wiedzieli, że na nikogo nie będę donosić - mówi prof. Rotfeld.
Według niego do pierwszego spotkania z funkcjonariuszami SB doszło w drugiej połowie lat 50. Byłem wtedy tłumaczem na Wyścigu Pokoju. Zgłosili się do mnie panowie z MSW, ale nic im nie podpisałem. Później przychodzili do mnie w latach 60. i 70. W tym czasie miałem zastrzeżenie wyjazdu za granicę, nie mogłem wyjechać na stypendium Fulbrighta. Za granicę wyjechałem dopiero w 1973 r. do ZSRR. Dostałem wtedy jednorazowy, ważny na pięć dni paszport - wspomina były szef MSZ.
Uzyskanie paszportu było możliwe dzięki wstawiennictwu Józefa Cyrankiewicza, wówczas przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju. Napisałem mu przemówienie, a później włączył mnie w skład delegacji lecącej do Moskwy. Rok później wyjechałem do Genewy - dodaje Adam Rotfeld. Przyznaje, że nigdy nie widział swoich akt, które znajdują się w Instytucie Pamięci Narodowej. Nie odpowiada mi ta forma lustracji, która zajmuje się ofiarami, a nie funkcjonariuszami SB. Nie interesują mnie brudne papiery, które oni wyprodukowali na mój temat - dodaje.
Adam Daniel Rotfeld jest kolejnym byłym ministrem spraw zagranicznych po 1989 r., który miał kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa. Według katalogów IPN tego typu kontakty mieli Dariusz Rosati oraz Włodzimierz Cimoszewicz. Do współpracy z wywiadem PRL przyznał się były szef MSZ Andrzej Olechowski. Warto o tym przypomnieć w kontekście gwałtownej burzy medialnej, która rozpętała się po wypowiedzi Antoniego Macierewicza w sierpniu 2006 r. odnośnie do byłych ministrów spraw zagranicznych: "Część z tych osób to są byli członkowie PZPR, czyli partii komunistycznej, tego sowieckiego namiestnictwa. Większość spośród nich w przeszłości była agentami sowieckich służb specjalnych. Nie wszyscy, ale kilku". Macierewicz później tłumaczył, że użył "skrótu myślowego" dla wskazania, że służby specjalne PRL bezpośrednio podlegające ZSRR były faktycznie ich delegaturą.
Andrzej Olechowski, były działacz PZPR, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej, minister spraw zagranicznych w latach 1993–1995, był współpracownikiem wywiadu PRL o pseudonimie "Must". W 2000 r., podczas postępowania lustracyjnego obejmującego kandydatów na prezydenta, przyznał się do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Olechowski został zarejestrowany 4 listopada 1972 r. w Wydziale V - pion naukowo-techniczny - Departamentu I. Według nieoficjalnych informacji to właśnie wywiad załatwił mu w 1973 r. pracę w sekretariacie Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju - UNCTAD w Genewie, gdzie był zatrudniony do 1978 r. Ponownie w UNCTAD Olechowski pracował w latach 1982-1984. Jego oficerem prowadzącym miał być Gromosław Czempiński (szef UOP od 1993 do1996 r.), oficjalnie sekretarz ambasady PRL w Szwajcarii.
W katalogach IPN została umieszczona informacja o Dariuszu Rosatim, wieloletnim działaczu PZPR, obecnie europośle z SdPL, ministrze spraw zagranicznych w latach 1995-1997. Rosati został zarejestrowany w lutym 1978 r. przez SB jako kontakt operacyjny "Buyer". Zgodził się, bo chciał wyjechać do Nowego Jorku na roczne stypendium w Citibanku. W kraju jego oficerem prowadzącym był Larecki, (najprawdopodobnie chodzi o Jana Lareckiego, funkcjonariusza wywiadu PRL), a w USA przejął go miejscowy rezydent wywiadu PRL o pseudonimie "Hus". W trakcie rocznego pobytu odbyto z "Buyerem" 12 spotkań, m.in. w winiarni przy Metropolitan Ave. "Hus" odnotowywał, że "jedna jego notatka została wykorzystana operacyjnie".
Dariusz Rosati stwierdził, że żadnych ustnych donosów nie przekazywał, a po powrocie nie miał żadnych kontaktów z SB. W katalogach IPN czytamy, że po powrocie do kraju w 1982 r. materiały złożono w archiwum Ewidencji Operacyjnej Departamentu I. Nie był to jednak koniec sprawy. "W dniu 12.11.1985 r. zarejestrowany pod numerem 94094 przez Wydz. III Dep. II MSW w kategorii 'kandydat'. W dniu 28.12.1989 r. wyrejestrowano z powodu rezygnacji jednostki operacyjnej. W dniu 28.12.1989 r. zarejestrowany pod numerem 111935 przez Wydz. III, Dep. II w kategorii 'zabezpieczenie'".
Włodzimierz Cimoszewicz, były wieloletni działacz PZPR, jest kolejnym byłym ministrem spraw zagranicznych (2001-2005), którego nazwisko znalazło się w katalogach IPN. Według dokumentów został on zarejestrowany jako kontakt operacyjny "Carex" 25 września 1980 r., gdy wyjeżdżał na dwuletnie stypendium Fulbrighta do USA. Spotykał się z kpt. Januszem Z. (po roku 1990 w straży granicznej). Oficerem prowadzącym "Careksa" w USA był pracownik misji przedstawicielskiej przy ONZ. "Carex" utrzymywał kontakty z SB po powrocie do Polski (1983-1984).
Sąd Lustracyjny uznał jednak, że w myśl ustawy Cimoszewicz nie był TW, ponieważ odmówił podpisania deklaracji. Jednak częściowo sąd uznał racje ówczesnego rzecznika interesu publicznego Bogusława Nizieńskiego. Stwierdził, że "jest bardzo prawdopodobne, iż w 1980 r. Cimoszewicz zgodził się ustnie na współpracę z wywiadem PRL". Sprawa lustracji Cimoszewicza toczyła się do 2002 r. Oficer wywiadu, który w procesie lustracyjnym potwierdził, że były premier był kontaktem operacyjnym tajnych służb, stracił pracę w Agencji Wywiadu w 2002 r., gdy jej szefem został Zbigniew Siemiątkowski.
Dorota Kania