Elbląg. Potrącona sarna zdychała. Policja nic nie zrobiła
Twierdzili, że zwierzę padło. Tymczasem, według pracowników schroniska dla dzikich zwierząt z Elbląga, miejscowi policjanci mieli zostawić potrąconą sarnę w rowie. Sprawie przyglądają się przełożeni mundurowych.
Interwencję w mediach społecznościowych opisał Ośrodek Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Jelonki.
"O godzinie 5:10 zadzwonił Pan, że na końcu ul. Fromborskiej w Elblągu ktoś potrącił sarnę i zostawił na poboczu, poprosiłam Pana, żeby poczekał przy niej, bo mamy kilka kilometrów do tego miejsca" – opisują cytowani przez tvn24.pl pracownicy schroniska.
Mężczyzna, który powiadomił ośrodek, musiał jednak udać się do pracy. Jak jednak poinformował, na miejscu zdarzenia zjawił się patrol policji.
Zobacz także: Koronawirus. Polacy kombinują przy szczepionkach na COVID-19. Jest powód
Na wskazane przez informatora miejsce pojechała pracownica OORZ. Niestety, nie zastała tam ani zwierzęcia, ani policjantów.
"Zdziwiona zadzwoniła do oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu, a ten przekazał im, że funkcjonariusze rzeczywiście byli na miejscu, ale sarna padła, więc położyli ją na poboczu i odjechali" - podaje telewizja.
"Martwy" koziołek dygotał z zimna
Kobieta postanowiła jednak przeszukać okolicę. Chciała potwierdzić te informacje. Wedle relacji tvn24.pl, "po chwili w rowie z wodą kilka metrów od ulicy znalazła koziołka sarny, a obok zakrwawione niebieskie jednorazowe rękawiczki".
- Patrzyłam z niedowierzaniem. Koziołek dygotał cały z zimna, krew leciała mu z nosa i pyska. Jak można tak zostawić ranne zwierzę na śmierć, a w tej lodowatej wodzie konałby długo – denerwuje się Anna Kamińska z Ośrodka Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Jelonki. – Dotychczas z elbląską policją współpracowało mi się doskonale, więc nie chcę, by odbierać to jako atak na wszystkich funkcjonariuszy, ale tych dwóch powinno odpowiedzieć za to, co zrobili.
Wewnętrzne śledztwo w policji
Na biurko komendanta elbląskiej policji trafiła skarga na funkcjonariuszy.
- Zlecono czynności wyjaśniające w tej sprawie. Sprawdzamy, jak do tej sytuacji doszło – przekazał stacji kom. Krzysztof Nowacki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Co ważne, koziołek trafił w dobre ręce. Pod opieka m.in. lekarza weterynarii dochodzi do siebie. Zwierzę co prawda doznało wstrząśnienia mózgu, ale są spore szanse, że wróci do zdrowia.
Źródło: tvn24.pl