Rosyjska bańka pękła. Rakiety sparaliżowały rosyjską obronę
Dzięki dostawom z USA, Ukraińcy w ciągu dwóch tygodni osiągnęli więcej niż Rosjanie przez pół roku. Amerykańskie rakiety sparaliżowały rosyjską obronę przeciwlotniczą, pozbawiając agresorów ochrony. Rosyjskie bąble antydostępowe pękły z hukiem.
Bąble antydostępowe mają być obszarami o silnej obronie przeciwlotniczej i dużej sile odstraszania, która zatrzyma każdy atak z powietrza na chroniony obszar - albo przynajmniej spowoduje, że uderzenia staną się nieopłacalne. Przed wybuchem wojny w Ukrainie teorię bąbli forsowało wielu geopolityków, którzy ostrzegali, że rosyjskie systemy obronne i odstraszania są na tyle rozbudowane i nowoczesne, że potencjalny przeciwnik Kremla dwa razy się zastanowi, nim uderzy na rosyjskie wojska.
Realna wojna w Ukrainie pokazała, że te przewidywania stały się błędne. Zwłaszcza w kwestii rosyjskiego zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej. Okazało się, że bańka pękła już w pierwszych dniach wojny, kiedy ukraińskie bezzałogowce niemal bezkarnie obserwowały i bombardowały kolumny zmechanizowane, jadące w kierunku Kijowa. To, jak wielką fikcją są bąble, pokazały ostatnie dwa tygodnie, podczas których Ukraińcy zniszczyli rosyjskie bazy, magazyny i radary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjskie problemy
Rysowane na mapach okręgi, które wskazują zasięgi radarów i pocisków, wcale nie oznaczają, że obiekt w powietrzu zostanie zawsze wykryty i bezwzględnie zniszczony. Nawet przez najlepszą wielowarstwową obronę przeciwlotniczą. Wiele razy pokazali to Ukraińcy, latając nad terenami okupowanymi - choćby dostarczając zaopatrzenie i wywożąc rannych z oblężonego Mariupola.
Czytaj także: Wybuchła wojna wywiadów. Trwa seria aresztowań w Rosji
Największym rosyjskim problemem jest brak odpowiednich radarów i systemów łączności, które mogą wykrywać cele i przekazywać namiary w czasie rzeczywistym do wyrzutni. W teorii Rosjanie takie systemy mają. W praktyce zawodzi zarówno sprzęt, jak i czynnik ludzki. Systemy są podatne na zakłócenia, co powoduje, że jeszcze przed uderzeniem operatorzy stają się ślepi i głusi.
Choć zdarzają się okoliczności, w których Ukraińcy wolą, aby rosyjskie radary działały. Dzięki temu mogą wykryć rosyjskie stanowiska i zniszczyć je przy pomocy amerykańskich rakiet przeciwradarowych HARM. Ukraina jest pierwszym państwem byłego bloku wschodniego*, który właśnie stworzył własne jednostki "Dzikich Łasic" – łowców radarów.
"Dzikie Łasice"
Podczas wojny w Wietnamie Amerykanie zauważyli, że zakłócanie radarów jest mniej skuteczne, niż ich niszczenie. W 1965 r. opracowano pocisk przeciwradarowy AGM-45 Shrike, który naprowadzał się na fale emitowane przez stację radarową.
Pierwszymi jednostkami przeciwradarowymi były dywizjony samolotów F-100 Super Sabre, które od listopada 1965 r. rozpoczęły likwidowanie wietnamskich samobieżnych zestawów przeciwlotniczych. Samoloty te okazały się jednak zbyt wolne do tych zadań i już rok później zostały zastąpione przez F-105F Thunderchief. Tworzenie nowych jednostek otrzymało kryptonim "Dzika Łasica". Stąd do dziś jednostki łowców radarów nazywane są Łasicami.
Dotychczas takie specjalistyczne jednostki utworzyli jedynie Amerykanie i Izraelczycy. Zdolność do przenoszenia pocisków przeciwradarowych posiadają jeszcze włoskie Tornada, jednak nie są to dywizjony przeznaczone konkretnie pod to zadanie. Teraz dywizjon "Dzikich Łasic" pojawił się także w Ukrainie. Wykorzystują one zmodernizowane myśliwce MiG-29. Już osiągnęły pierwsze poważne sukcesy.
Przy użyciu pocisków HARM zniszczono ok. sześciu rosyjskich radarów. W tym niezwykle cenny zestaw radarowy 48Ja6-K1 Podlet. Jeden taki zestaw został zniszczony przez HIMARS-y 20 lipca, kolejny pod Ołeniwką miał zostać zniszczony przez HARM-y. Jest to o tyle istotna strata, że zestaw ten współpracował z zestawami przeciwlotniczymi S-400, których jednym z zadań jest niszczenie pocisków na najniższym pułapie.
Podlety mają za zadanie wykrywać znajdujące się tuż nad ziemią samoloty, pociski manewrujące i bezzałogowce. Może rozpoznawać cele w odległości do maksymalnie 300 km. W rzeczywistości odległość wykrycia ogranicza wysokość wykrywanego obiektu, a także przeszkody terenowe.
HARM
Pociski przeciwradarowe AGM-88 HARM weszły do służby w połowie lat 80. XX wieku. W 1986 r. nad zatoką Wielka Syrta zostały pierwszy raz użyte bojowo, kiedy Grummany A-6 Intruder z dywizjonów VA-34 "Blue Blasters" i VA-55 "Warhorses" zniszczyły libijską obronę. HARM jest zdolny do atakowania celu bez względu na liczbę innych źródeł promieniowania radarowego, które wykryje. Czujniki pocisku koncentrują się tylko na wskazanym celu.
Naprowadzanie odbywa się na kilka sposobów i działa nawet po wyłączeniu stacji radarowej, gdyż pocisk "zapamiętuje" ostatnie położenie sygnału. Pocisk może sam naprowadzać się na cel, pobierać informacje z pokładowej stacji ostrzegania o opromieniowaniu samolotu, z którego został wystrzelony, a także atakować wcześniej rozpoznane cele niezależnie od aktywności radaru.
Ponadto duża czułość czujników - umieszczonych w głowicy, umożliwia atakowanie celów również z tyłu i z boku, nie tylko od przedniej części radaru, emitującej największe promieniowanie. Jest to o tyle istotne, że "Dzikie Łasice" nie zawsze mogą uderzać z najdogodniejszej pozycji.
Ukraińcy na razie nie posiadają w swoich MiG-ach odpowiedniego wyposażenia, pozwalającego samolotowi wykryć radar przeciwnika. Korzystają więc z samego pocisku jako wykrywacza. Głowica WGU-2 może samodzielnie wykryć pracujący radar i automatycznie skierować się w jego stronę.
Nawet, gdy radar zostanie wyłączony, to pocisk zapamiętuje jego pozycję i tam uderza. Prędkość HARM-a - ponad 2500 km/h - gwarantuje, że załoga stacji nie zdąży zmienić stanowiska przed uderzeniem.
Ukraińcy wybrali do roli Łasic MiG-i w wersji 9.13, które mają powiększony grzbiet kadłuba, w którym znajduje się stacja zakłócania wiązki radarowej Gardenia i odbiorniki stacji ostrzegawczej przed opromieniowaniem radarowym.
Być może z tego powodu do modernizacji wybrano akurat te egzemplarze. Zapewne połączenie starych radzieckich systemów ostrzegania, które wskazują kierunek z jakiego samolot został opromieniowany oraz głowice HARM-a wystarczają, aby niszczyć rosyjskie radary.
Swoboda działania
Dzięki wyeliminowaniu kolejnych stacji radarowych, nad frontem ponownie pojawiły się ukraińskie samoloty szturmowe, które paraliżują rosyjską komunikację na bezpośrednim zapleczu frontu. Rosjanom pozostały jedynie zestawy krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu, które bezpośrednio chronią najważniejsze obiekty. Nie radzą sobie jednak z atakami rakiet balistycznych. Te miały niszczyć zestawy S-300 i S-400, które w znacznej mierze zostały pozbawione swoich radarów.
Ukraińcy na południu zyskali swobodę działania jakiej nie mieli od początku wojny, a co ważniejsze, pokazali Rosjanom jak należy paraliżować obronę przeciwlotniczą przeciwnika. Rosjanom nie udało się to przez pół roku wojny i nadal wolą się nie zapuszczać na ukraińskie niebo. Pociski wystrzeliwują znad własnego terytorium.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski
*Kraje europejskie, które należały do bloku wschodniego to Albania, NRD (lub NRD), Bułgaria, Węgry, Polska, Rumunia, Czechosłowacja i Jugosławia .