Wybuchła wojna wywiadów. Trwa seria aresztowań w Rosji
Kiedy wojna w Ukrainie obrała niekorzystny obrót, w rosyjskich służbach rozpoczęło się "polowanie na czarownice". Cywilna FSB i wojskowy GRU oskarżają się wzajemnie o nieprzygotowanie operacji. Trwają aresztowania, naloty na biura i próby przypodobania się otoczeniu Putina. Sytuacja przypomina wojnę wywiadów z czasów stalinowskich.
14.08.2022 | aktual.: 14.08.2022 17:26
Wewnętrzna rozgrywka między Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB) a Głównym Zarządem Wywiadowczym Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (GRU) rozpoczęła się wraz z pierwszymi klęskami wojsk rosyjskich na polu bitwy w Ukrainie. Pierwsza fala wybuchła po wycofaniu się Rosjan spod Kijowa. Po zatonięciu krążownika Moskwa wojna między nimi gwałtownie się nasiliła. Służby przestały stosować półśrodki.
Dotychczas rosyjskie media poinformowały, że usunięto kilku wyższych dowódców armii, w tym dowódcę 1. Armii Pancernej Zachodniego Okręgu Wojskowego gen. por. Siergieja Kisiela, a także kilku dowódców FSB, m.in. 5. Wydziału FSB, czyli Służby Informacji Operacyjnej i Stosunków Międzynarodowych, gen. płk. Siergieja Beseda. Był odpowiedzialny za rozpoznanie i operacje dywersyjne w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwszy został zwolniony za klęskę pod Charkowem. Służby podległe drugiemu zamiast wyważonych analiz sytuacji politycznej i stanu gotowości bojowej armii ukraińskiej, dostarczyły błędne informacje oparte na "tajnych" danych.
Czystki w FSB objęły 150 oficerów
Prócz Besedy, aresztowany został także jego zastępca Anatolij Boliuch. Początkowo byli osadzeni w areszcie domowym, po czym obaj trafili do niesławnego więzienia Lefortowo, w którym ginęli oficerowie wywiadu podczas stalinowskich czystek. Jest to niezwykle symboliczne.
Poinformował o tym dziennikarz Andriej Sołdatow, który specjalizuje się w działalności rosyjskich służb specjalnych. Jako powody wymienia sprzeniewierzenie funduszy operacyjnych i błędne prowadzenie operacji wywiadowczej na Ukrainie. Sprawą zajmowały się jednostki kontrwywiadu wojskowego, który od lat konkuruje z FSB.
Z drugiej strony FSB próbuje ujawnić błędy w kalkulacjach i przeciętność generałów, korupcję w służbach logistycznych i podczas prowadzenia zakupów, które prowadzą do ogromnych strat kadrowych i niemożności osiągnięcia celów kampanii.
W wyniku tych śledztw odwołano gen. por. Kisiela, dowódcę Wojsk Powietrznodesantowych, gen. por Andrieja Serdiukowa i gen. płk. Andrieja Siedukowa, dowódcę 6. Armii Ogólnowojskowej. W sumie w wyniku prac FSB odwołano sześciu generałów.
"Kultura tuszowania i wskazywania kozłów ofiarnych jest powszechna w rosyjskim systemie wojskowym i bezpieczeństwie. Wielu urzędników zaangażowanych w inwazję na Ukrainę będzie coraz bardziej rozpraszanych przez wysiłki mające na celu uniknięcie osobistej winy za niepowodzenia operacyjne Rosji" - informowało w cotygodniowym raporcie Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii.
"To jeszcze bardziej obciąży scentralizowany model dowodzenia i kontroli w Rosji, ponieważ oficerowie coraz częściej starają się odkładać kluczowe decyzje (...). W tych warunkach Rosji trudno będzie odzyskać inicjatywę" - wskazano w raporcie Wielkiej Brytanii.
Teraz obie służby wywiadowcze zajęły się głównie szukaniem haków na konkurencję. Praca wywiadowcza w Ukrainie w zasadzie zamarła. Rosjanom nie udało się wyeliminować żadnego ważnego ukraińskiego dowódcy, ani strategicznych obiektów. Za to w celach zamykani są rosyjscy oficerowie.
Wojna wywiadów
O sytuacji w rosyjskich służbach bardzo dużo mówi Christo Grozev, bułgarski dziennikarz śledczy serwisu Bellingcat.
- FSB i GRU od lat rywalizują o stworzenie piątej kolumny w Ukrainie - wśród polityków, urzędników bezpieczeństwa, wymiaru sprawiedliwości i prawników, blogerów i dziennikarzy - mówił Grozev na antenie radia NV.
Klęska 5. Sekcji w Ukrainie pozwoliła GRU na wysunięcie się na pierwszy plan i powrót do łask po błędach popełnionych podczas zajmowania Donbasu i operacji w Syrii. To właśnie GRU dostarczyło dowody winy Besedy i Boliucha. W ich domach przeprowadzono rewizje. Przeszukane zostały także biura FSB. Wojskowi zarekwirowali m.in. twarde dyski, na których miały się znajdować dowody przestępstw. Sekcja została rozwiązana. Część ludzi aresztowano. Inni zostali przeniesieni do… GRU.
- Proces utraty zaufania do 5. Sekcji jest nieodwracalny, a ich rola jest teraz bardzo ograniczona - komentował w radiu Christo Grozev. Na podstawie dokumentów widzimy, że wielu z tych ponad 120 pracowników już nie pracuje lub pracuje, ale w innym miejscu. Na przykład w kontrwywiadzie.
Z otwartą przyłbicą
O ile większość tych operacji jest prowadzona pod kołdrą, tak za wentyl bezpieczeństwa służy były pułkownik FSB Igor Girkin. W 2014 roku był dowódcą donbaskich separatystów. To on odpowiadał za zestrzelenie malezyjskiego Boeinga 777. Dziś otwarcie krytykuje Putina, dowódców frontowych i ministra obrony Siergieja Szojgu. Uważa, że nieumiejętnie prowadzą wojnę, a winni zaniedbań są ludzie powiązani z GRU. Czemu wyraz daje podczas licznych wystąpień.
- W Rosji nikt nie może pozwolić sobie na jawną nieskrępowaną krytykę władz, dlatego takich wpisów nie można uznać za przypadkowe. Może to być sposób na przetestowanie, z jakim odbiorem w Rosji mogą się spotkać jeszcze ostrzejsze działania w Ukrainie, np. powszechna mobilizacja i długotrwała wojna. Albo jest to przygotowanie gruntu pod nadchodzący czas rozliczeń przywództwa wojskowego i kierownictwa służb specjalnych - ocenił w maju Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie w rozmowie z Wirtualną Polską.
Ekspert miał rację. Wówczas rozpoczęła się otwarta wojna pomiędzy rosyjskimi służbami. Biorąc pod uwagę popularność Girkina - w niektórych rosyjskich kręgach politycznych - może także chodzić o wybadanie gruntu przed usunięciem Szojgu czy zwiększeniem wpływów w służbach. Przekaz, jaki serwuje Girkin całkowicie pokrywa się ze stanowiskiem "jastrzębi" w Ministerstwie Obrony, ludzi, którym nie podoba się powolne tempo działań i złe planowanie.
Wojna pomiędzy rosyjskimi służbami wywiadowczymi nie jest niczym nowym. Służby konkurują ze sobą od czasów radzieckich, dążąc do zgarnięcia jak największego kawałka tortu.
Chodzi bowiem głównie o wpływy, władzę i pieniądze. W podobny sposób na początku lat 80. XX wieku do władzy doszedł szef wywiadu, Jurij Andropow. Dziś odsunięcie Putina od władzy nie jest raczej możliwe, ale usadowienie swoich ludzi na jego dworze już owszem. Gra więc będzie się toczyła dalej.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski