Dziennikarz TVP oskarżony o manipulację
Ważą się losy głównego reportera "Wiadomości" Mikołaja Kunicy. Czy zostanie oskarżony o manipulację przy materiale o ministrze skarbu i będzie musiał odejść z pracy? - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Sprawą zajął się prezes TVP Jan Dworak. W piątek rano wezwał do siebie szefa "Wiadomości" Roberta Kozaka, dyrektora Jedynki Macieja Grzywaczewskiego oraz jego zastępcę Dorotę Warakomską. Poszło o relację, która miała się ukazać w środowych "Wiadomościach".
Tego dnia - relacjonuje dziennik - Wojciech Jasiński (PiS) został ministrem skarbu, a Mikołaj Kunica przygotowywał o nim materiał. Znalazło się w nim nagranie, w którym Jasiński opowiadał o 30- letniej znajomości z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Studiowali razem prawo.
_ Byliśmy mniej więcej normalnymi ludźmi, jakkolwiek wtedy młodzi byli trochę inni niż teraz. Ale robiliśmy to samo_ - wspominał Jasiński. Piwko? - dopytywał Kunica. Bywało - odpowiadał Jasiński. Koleżanki? - ciągnął reporter. To akurat z Jarosławem Kaczyńskim nie - odpowiedział minister.
Tę wypowiedź pokazały m.in. polsatowskie "Wydarzenia". Jednak wydająca tego dnia "Wiadomości" Marzena Paczuska uznała, że nie można jej puścić. W sporze z wydawcą dziennikarza poparł szef programu Robert Kozak.
Niedługo po tym Kozak został wezwany do centrali TVP. Tam dyrektor Grzywaczewski poinformował go, że wypowiedź Jasińskiego nie idzie. Kunica uznał, że to cenzura i poszedł na urlop.
W tym czasie kierownictwo TVP przejrzało jeszcze raz nagranie z wypowiedzią Jasińskiego. Okazało się, że to, co chciał puścić Kunica, było tylko fragmentem wypowiedzi ministra - mówi rzecznik TVP Jarosław Szczepański. Jego zdaniem Kunica dopuścił się manipulacji.
Gazeta cytuje całość wypowiedzi Jasińskiego: Koleżanki? - pyta dziennikarz. To akurat z Jarosławem Kaczyńskim nie... nie chodziłem na koleżanki. Ja zagustowałem bardzo wcześnie... moja żona obecna mieszkała w sąsiednim akademiku, także ja... już nie chodziłem na koleżanki, jak byłem na studiach.
Kunica tłumaczy: Obcięcie nie zmienia moim zdaniem kontekstu. Można by dyskutować, czy tej wypowiedzi nie wydłużać, choć wtedy trwałaby ok. 40 sekund. Standardem w newsach są wypowiedzi 10-15- sekundowe. Kunica dodaje, że wydawca w ogóle nie podjął z nim takiej dyskusji. Kazał po prostu zdjąć materiał. Poprosił o uzasadnienie tej decyzji na piśmie, ale odmówiono mu.
W piątek, późnym wieczorem - jak podaje "Rzeczpospolita" - nie zapadła jeszcze decyzja w sprawie Kunicy i jego szefa Kozaka. (PAP)