Dzień otwarty w dzielnicy "czerwonych latarni"
W słynnej dzielnicy lekkich obyczajów w
Amsterdamie w sobotę odbywał się... dzień otwarty. Z okazji
skorzystały tysiące turystów i ciekawskich, aby na własne oczy
zobaczyć, jak wyglądają kluby erotyczne, bary topless, zobaczyć
miejsce pracy prostytutek i porozmawiać z nimi o higienie.
Kobiety zapraszały ciekawych do swoich pokoików, wyjaśniały przepisy i opowiadały, jak radzą sobie z trudnymi klientami.
Dzielnica "czerwonych latarni" miała ostatnio masę negatywnej prasy - powiedziała organizatorka dnia otwartego Mariska Majoor z Ośrodka Informacyjnego Prostytucji. Chcemy pokazać światu, że tutaj jest bezpiecznie". Pomysł dnia otwartego poparły Muzeum Seksu i czynna w tym rejonie Armia Zbawienia.
Majoor powiedziała, że nie wszystkie z pań pracujących w słynnej dzielnicy były zadowolone z natłoku turystów zaglądających do ich lokalików i robiących zdjęcia.
Niedawno w Amsterdamie Partia Pracy chciała zniechęcić prostytutki ze słynnej dzielnicy do wysiadywania w oszklonych witrynach. W książce wydanej kilka miesięcy temu Lodewijk Asscher wzywał władze do położenia kresu temu zwyczajowi, twierdząc, że przyciąga to sutenerów, narkomanów i handlarzy ludźmi.
Pomimo przepisów zdrowotnych, niedawne badania wykazały, że około 7% holenderskich prostytutek jest chora na AIDS lub jest nosicielkami HIV.
Prostytucja rozkwitła w Amsterdamie w XVII wieku, kiedy Niderlandy wyrosły na morską potęgę, a miasto stało się najbogatszym na świecie miastem portowym. Zawijały do niego statki Kompanii Zachodnioindyjskiej, zajmującej się handlem z Ameryką Północną i Kompanii Wschodnioindyjskiej, która działała głównie na obszarze Oceanu Indyjskiego, a także w Chinach i Japonii.
Zainteresowaniem turystów portowa dzielnica rozrywki zaczęła cieszyć się w XX wieku. Holenderski rząd zalegalizował prostytucję w 2000 roku z myślą o łatwiejszym opodatkowaniu i wprowadzeniu regulacji sanitarnych w tej dziedzinie.