"Dzieje się coś złego". Trzy wypadki na kolei jednego dnia

Białystok, Poznań i Skierniewice - jednego dnia na polskich torach wykoleiły się trzy pociągi. - Coś złego dzieje się z systemem kolejowym, ale nikt nie udziela odpowiedzi, co jest nie tak - alarmuje w rozmowie z WP Adrian Furgalski, analityk polityki transportowej. - Polityczne czystki po 2016 roku teraz się mszczą - zauważa Piotr Rachwalski, były prezes Kolei Dolnośląskich.

Seria wypadków na kolei jednego dnia
Seria wypadków na kolei jednego dnia
Źródło zdjęć: © Policja
Arkadiusz Jastrzębski

24.08.2023 | aktual.: 25.08.2023 02:47

Rano w Białymstoku wypadł z szyn pociąg pospieszny PKP IC do Warszawy, w ciągu dnia pod Skierniewicami pociąg regionalny zderzył się z towarowym, a w Poznaniu poza torem znalazł się skład towarowy. Odnotowano też kilka mniejszych incydentów i wypadki na przejazdach z samochodami. Na popołudniowej konferencji prasowej przedstawiciel PKP Polskie Linie Kolejowe (PKP PLK), mówił o splocie przypadków i wyjątkowym dniu.

Alarm ws. kolei: tego jest stanowczo za dużo

To jednak seria, po której pytania o stan polskiej kolei i bezpieczeństwo pasażerów padają na nowo.

- Trzy incydenty - kolizja i dwa wykolejenia jednego dnia to już nie sygnał ostrzegawczy, a głośna, wyjąca syrena alarmowa - dzwon bijący na alarm. Do żadnego z tych zdarzeń nie powinno dojść: od tego są systemy zabezpieczeń, które powinny wyeliminować ewidentne błędy ludzkie - nie ma wątpliwości Piotr Rachwalski, ekspert rynku transportowego z Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei.

Najgroźniej w czwartek było w Skierniewicach, gdzie wstępnie jako przyczynę wskazuje się właśnie błąd ludzki. - Jeśli było to przejechanie przez maszynistę sygnału "Stój", to trzeba wskazać dane ze statystyk. Do roku 2021 roku mieliśmy w Polsce tendencję rosnącą - przy wzroście aż o 69 proc. - liczby takich przypadków, po czym mamy lekki spadek - mówi WP Adrian Furgalski, analityk ds. kolei z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdaniem eksperta był to w części wynik patologicznego systemu szkolenia maszynistów. - Firma, dajmy na to "Miś", prowadziła przewozy, szkoliła maszynistów, a później ich egzaminowała. W końcu zostało to zmienione. A skoro tak, to taki system egzaminowania musiał mieć wpływ na bezpieczeństwo - zaznacza Furgalski.

Wypadek w Skierniewicach to jedno. W Białymstoku w czwartek rano na wyjeździe w kierunku Łap i Ełku na zwrotnicy wykoleił się pociąg pospieszny spółki PKP Intercity, jadący do Warszawy. W sobotę na rozjazdach w Zgierzu wykoleiły się też wagony innego pociągu tego przewoźnika.

Pociągi "błądzą" po torach. Seria pomyłek trwa

W obu przypadkach trwa wyjaśnianie przyczyn. - Tu może należy sprawdzić, czy problem nie dotyczy urządzeń jednego producenta albo jednego typu - mówi Adrian Furgalski. A na uwagę, że także w Poznaniu w czwartek wykoleił się pociąg, ekspert stwierdza wprost: tego jest stanowczo za dużo.

Bo przypadki z ostatnich dni, muszą przypominać o pociągach, które podczas remontu węzła warszawskiego "błądzą" po torach. Chodzi o wjazd na niewłaściwy tor, czyli nie ten przy zaplanowanym peronie (najczęściej na stacji Warszawa Zachodnia, ale takie sytuacje w tym roku miały też miejsce na stacjach: Warszawa Gdańska i Wschodnia).

- Rozumiem, że mówimy o pracach na stacjach o największym obciążeniu ruchem, nawet po ograniczeniu liczby pociągów na czas prac. Ale przecież od początku było wiadomo, że to działanie na "żywym organizmie" i będą zmiany tras czy zamknięcia torów. Do tego można i trzeba się przygotować - stwierdza.

PKP PLK, instytucja zarządzająca państwową infrastrukturą, wzmocniła ostatnio obsadę na stacji Warszawa Zachodnią. - I to nie zadziałało, bo pociągi dalej "błądzą". Powtórzę: tego jest z pewnością za dużo - stwierdza analityk.

"Polityczne czystki po 2016 roku teraz się mszczą"

Piotr Rachwalski, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Metropolitalnej na Śląsku, wcześniej prezes Kolei Dolnośląskich, a także doradca w Instytucie Rozwoju i Promocji Kolei, zaznacza, że nie da się też zgonić wszystkiego na niedoinwestowanie kolei.

- Od kilku lat bowiem na tory idą dziesiątki miliardów złotych środków z UE i budżetu państwa. Nie zwalałbym winy na maszynistów: większość zdarzeń wynika ze źle ułożonej drogi przejazdu, na którą maszynista nie ma żadnego wpływu. Niestety, brakuje kompetencji. Polityczne czystki po 2016 roku wyczyściły kolej z dużej części fachowców i to się teraz mści - zauważa Rachwalski.

Nie waha się też wyliczać. - Niekompetencja z ministerstwa - bo przecież niejasne są losy uzyskania wyższego wykształcenia już po objęciu funkcji przez ministra Andrzeja Adamczyka - idzie w dół. Przez politycznych szefów spółek i rad nadzorczych (w jednej jest ojciec prezydenta Andrzeja Dudy), po dyrektorów zakładów - wymienia przedstawiciel IRIPK.

Zdaniem Rachwalskiego na kolei obowiązuje zasada "mierny, ale wierny". - W jednej ze spółek związkowy dyrektor wcześniej odpowiadał za… układanie grafików dla trzech sprzątaczek. Rząd oddał za cenę spokoju i wsparcia kolei w zarządzanie głównie związkowcom - efekty mamy widoczne - stwierdza nasz rozmówca.

Dwa pociągi na przeciw siebie, a zagrożenia nie ma? "Dzieje się coś złego"

Adrian Furgalski ostrzega z kolei przed bagatelizowaniem nawet drobnych usterek. - To jest nawet denerwujące, kiedy na zdjęciach od pasażerów widać, że pociągi zatrzymały się 100 czy 200 metrów od siebie na tym samym torze, a komunikat brzmi: "nie było zagrożenia dla zdrowia i życia". No tak, bo w porę ktoś zareagował: maszynista czy dyżurny ruchu - podkreśla.

- Coś złego dzieje się z systemem kolejowym, ale nikt nie udziela odpowiedzi, co jest nie tak. Zamiast tego mamy lekceważenie "niewinnych" rzekomo problemów - alarmuje Furgalski.

- Do tego dochodzi słaby, także polityczny, regulator rynku czyli Urząd Transportu Kolejowego (UTK), który głównie zajmuje się tłumaczeniem i bronieniem spółek z grupy PKP, a nie nakładaniem kar i ich egzekwowaniem. I mamy efekt. Dobrze, że nie powtórzyła się tragedia, której rocznicę obchodziliśmy w zeszłym tygodniu, czyli katastrofa pod Otłoczynem. Ale jeśli nie będzie reakcji na takie incydenty, wszystko jest możliwe - dodaje Piotr Rachwalski.

Jednocześnie obaj eksperci zastrzegają, że kolej to wciąż bardzo bezpieczny środek transportu.

- Kolej jest bezpieczna. I tu też dane ze statystyk: ponad 75 proc. wypadków na kolei dotyczy przyczyn poza systemem kolejowym. Najczęściej słyszymy o wypadach na przejazdach drogowych, o śmierci osób postronnych, a to ok. 160 osób rocznie, włączając w to samobójców, czyli znacznie mniej niż w samych wypadkach drogowych - wylicza Adrian Furgalski.

Arkadiusz Jastrzębski - dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kolejpociągwypadek
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (340)