"Miała być Magdalena, a tu niespodzianka. Pierwszy urodził się Jarek"
Poród Jarosława i Lecha odbywał się w domu (w szpitalu panowała epidemia pęcherzycy), był ciężki i długi (trwał całą dobę). Spodziewano się raczej córki. W odróżnieniu od Jadwigi Rajmund nie okazał zdziwienia. "Jakoś tak przyjął to normalnie. Może uważał, że to podnosi jego męską dumę" - wspominała Jadwiga. Dla niej narodziny dwóch chłopców, bliźniaków były zaskoczeniem: "Myślałam, że będzie córka, tak jak sądził lekarz. Miała być Magdalena. A tu niespodzianka. (...) Pierwszy urodził się Jarek, za pół godziny, może czterdzieści minut Leszek, o czym zresztą też nie wiedziałam, nawet między jednym a drugim nie wiedziałam, że przyjdzie drugi na świat. (...) Bardzo się ucieszyłam. Strasznie ucieszyli się dziadkowie, szaleli po prostu. Mój tatuś chciał, abym urodziła chłopców, bo miał dwie córki".
Jadwiga wywarła ogromny wpływ na życie synów, poświęcała im niemal każdą wolną chwilę. "Była ciekawą osobowością, pełną serdeczności i ciepła. Niezależna intelektualnie, odważna i zasadnicza, budowała silną więź z synami. Jej literackie pasje kształtowały w nich poczucie estetycznego smaku, ale i wnikliwość w rozumieniu otaczającego świata. Dowcipna, błyskotliwa, towarzyska, do życia rodziny wnosiła wiele radości. Elegancka, taktowna, pełna czaru, z historią rodzinną, którą można by oddzielić kilka książek" - charakteryzuje Jadwigę Kaczyńską Sławomir Cenckiewicz.
Urodziła się w Starachowicach. Tu uczyła się w szkole powszechnej, gimnazjum, na tajnych kursach podczas wojny, a później w liceum, ale całe swoje życie spędziła na warszawskim Żoliborzu. Jej ojciec był jednym z projektantów Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którą założyli działacze PPS. Sam też był "rozpolitykowany". W rodzinie Jadwigi ciągle dyskutowano o polityce. "W domu dziadków rozprawiano bez przerwy: 'ten Dmowski, ten Piłsudski!â. Miałam osiem lat i mogłam dokładnie powiedzieć, co zrobił jeden, a co drugi". Ojciec chorował na gruźlicę i zmarł w 1951 r. - miała wówczas 25 lat.