Wznoszą i obalają przywódców
Kadogo – tak na dzieci-żołnierzy mówi się w Kongo. Walczyły o wyzwolenie kraju spod dyktatury „króla-lamparta” - Mobutu Sese Seko. Kiedy parada wojsk Sojuszu Sił Demokratycznych na rzecz Wyzwolenia Konga wchodziła do stolicy kraju, ludzie witali ich z radością i niedowierzaniem: przecież to dzieci! Nasze dzieci.
Mieszkańcy stolicy nie wiedzieli wtedy, że kadogo to nie są dzieci, jakie znali do tej pory. Mali żołnierze szybko zaczęli siać strach w stolicy. To oni pomogli dojść do fotela prezydenckiego Laurentowi Kabili. Ten, który je wykorzystał, niebawem jednak tego pożałował. Zginął z ręki jednego z kadogo, swego ledwie 18-letniego ochroniarza.
Zdjęcie z Konga z 2003 roku.