Dziadek 10-letniej Julii: to nie był wypadek, to było morderstwo
- Nie ma ubłagania. To nie był wypadek, to nie był przypadek. To było morderstwo - mówi w Radiu Szczecin dziadek 10-letniej Julii, która została ranna w wypadku w Kamieniu Pomorskim.
W Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim kierowane przez 26-latka BMW wypadło z drogi i wjechało w grupę ludzi. Na miejscu zginęło pięć dorosłych osób. 9-letni chłopiec zmarł w kamieńskim szpitalu podczas reanimacji. 8-letni chłopiec i 10-letnia dziewczynka przebywają w szpitalu w Szczecinie; stan chłopca jest bardzo ciężki.
Sąd w Kamieniu Pomorskim zajmie się wnioskiem prokuratury o areszt dla sprawcy wypadku, Jak poinformowała rzeczniczka szczecińskiej prokuratury okręgowej Małgorzata Wojciechowicz, sprawca był pod wpływem alkoholu i środków odurzających. W związku z tym, że sprawca był nietrzeźwy, za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi mu kara nie do 12, ale do 15 lat więzienia.
Według niej, sprawca przyznał się do zarzuconego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. - Twierdzi, że 1 stycznia do trzeciej nad ranem pił alkohol, a 30 grudnia palił marihuanę. Wyraził skruchę i twierdzi, że był to nieszczęśliwy wypadek - podkreśliła.
* Źródła: Radio Szczecin, PAP*