Dyr. szpitala: każdy pacjent ma prawo do wdzięczności
(RadioZet)
: Panie doktorze, czy wiedział pan, co się dzieje u pana w szpitalu? Prof. Religa minister zdrowia mówi, że pół miasta wiedziało, że doktor Mirosław G. brał łapówki. : Tak, bardzo mnie to dziwi, dlatego że ja nie otrzymałem żadnego pisma w tej sprawie. Nie otrzymałem żadnego anonimu, nawet żadnego anonimu ani telefonów, również takiego sygnału, żadnego pisma nie otrzymał rzecznik praw pacjenta, ani przedstawiciele organizacji zawodowych, izby lekarskie. Mam to na piśmie i myślę, że jest to sprawa bezdyskusyjna. : A czy prof. Religa kiedykolwiek panu opowiedział o tym, że słyszał o tym, że dr G. bierze łapówki? : Nie, o tym akurat nie. W momencie, kiedy zatrudnialiśmy, sześć lat temu, pana doktora Mirosława G., pan prof. Religa, który zwalniał miejsce kierownika Kliniki Kardiochirurgii nie rekomendował pana doktora G. ze względów etycznych, ale nie wyjaśnił bliżej o co chodzi. Natomiast niezwykle mocno rekomendował swojego wychowanka pan prof. Antoni Dziadkowiak, inna sława polskiej kardiochirurgii. Pan prof.
Dziadkowiak zresztą zapewnił mnie, że będzie osobiście przez ten cały czas nadzorował klinikę i tak było. : Ale skoro prof. Religa mówił, że było jakieś zachowanie nieetyczne, to nie chciał pan się dowiedzieć o co chodzi. Teraz wiemy, że chodzi o serce, że panowie się pokłócili o serce, że pan doktor G. zadzwonił do Kliniki prof. Religi i zażądał serce dla biskupa. : Niestety nie poinformował mnie o tym pan profesor, nie znałem tych szczegółów. : Nie zna pan tych szczegółów. : Nie znałem tych szczegółów, dowiedziałem się po raz pierwszy z prasy wczoraj, że był jakiś spór o serce dla biskupa. No muszę powiedzieć, że jest to dla mnie ogromne zaskoczenie. : Panie doktorze, czy to jest normalne, że w mieszkaniach u lekarzy jest dużo piór, dużo koniaków, dobrego alkoholu, zegarków, no i morze pieniędzy? : Szanowni państwo chciałem z całą mocą podkreślić, że musimy odróżnić wdzięczność pacjenta. Każdy pacjent ma prawo do wdzięczności, do tego żeby przyjść do lekarza po leczeniu, po operacji wręczyć kwiaty, wręczyć
jakąś butelkę ulubionego trunku, może nawet przedmiot zegarek czy cokolwiek, ale nie jest dopuszczalne wymuszanie ani pieniędzy, ani w ogóle żadnych dowodów wdzięczności tak zwanych przed leczeniem i uzależnianie od tego leczenia. Myślę, że te dwie rzeczy trzeba rozgraniczyć. No, nie może być tak, że sam fakt posiadania przez lekarza alkoholu jest już naganne i przesądza o korupcji. : Doktor Marek Durlik jest gościem Radia ZET. Ministrowie Kamiński i Ziobro oskarżyli dr Mirosława G. o zabójstwo. Minister sprawiedliwości mówił, że odłączał od aparatury, jak nie dostał łapówki.
: Muszę powiedzieć, że to jest najgorsze oskarżenie. Te wszystkie inne oskarżenia o łapówki, o zachowania nieetyczne bledną w obliczu tego oskarżenia o zabójstwo. To najgorsze oskarżenie, jakie może usłyszeć lekarz. Jestem wstrząśnięty tym. Są tym oskarżeniem wstrząśnięci wszyscy inni lekarze z mojego szpitala. Rozmawialiśmy wczoraj z ordynatorami, z pracownikami Kliniki Kardiochirurgii w obecności przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i większość kolegów, powiem szczerze, nie wierzy w to. I ja też w to nie chcę wierzyć. Mam nadzieję, że te wątpliwości wyjaśnią się pozytywnie i nie będzie w Polsce precedensu, który będzie wskazywał na to, że lekarz mógł zabić pacjenta. : Syn zmarłego pacjenta, o którym mówimy, mówi dzisiaj w „Gazecie Wyborczej”: „Nie żądał nic za operację, tłumaczył nam tylko po operacji żeby się dobrze ojcem opiekować. Zasugerował, że gdybyśmy potrzebowali profesjonalnej pielęgniarki, żeby miał ojciec czystą i dobrą opiekę, to musielibyśmy krowę z obory
wyprowadzić”. : Proszę państwa, ja to pozostawiam bez komentarza. Nie chcę komentować ustaleń procesowych, od tego jest prokuratura, CBA i myślę, że to postępowanie będzie bardzo rzetelnie prowadzone. : O co chodzi w tej całej sprawie, panie doktorze? Czy pan rozumie. „Życie Warszawy”: „Zwolnienia ze szpitala MSWiA dla gangsterów”, „oprócz ministrów i posłów częstymi gośćmi kliniki byli bandyci z Pruszkowa”. : Zaprzeczam, absolutnie tak nie było. My nie jesteśmy w stanie sprawdzać, ani odmówić leczenia nawet gdyby taki gangster chory zgłosił się do Kliniki. Jeśli chodzi o pana Zielińskiego to został do nas skierowany przez sąd i był leczony na zlecenie sądu, podkreślam to z całą mocą, wiedzieli o tym przełożeni i minister spraw wewnętrznych, nie ma tu żadnej afery. To są po prostu sensacje prasowe. : A nie docierały do pana informacje, że Mirosław G. był potworem, że był strasznym człowiekiem, że był niedobry dla pacjentów, dla swoich kolegów, że wymuszał różne rzeczy, nic do pana nie docierało, że źle się
działo na tym oddziale? : Myślę, że na użytek całej sprawy można teraz z niego robić potwora. Ja mogę powiedzieć jedno, był to również lekarz, który był tytanem pracy, bardzo oddanym pacjentom. I co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Pod koniec ubiegłego roku było spotkanie pacjentów po przeszczepach, które były dokonane w naszym ośrodku. Przyjechało ponad stu pacjentów, wielu pacjentów po przeszczepieniu serca. Pacjenci ze Stowarzyszenia Pacjentów po Przeszczepie Serca, wszyscy bardzo ciepło mówili o doktorze G., dziękowali mu za danie drugiego życia. : I nie wierzy pan w to, że brał łapówki, że ludzie wypadali z grafiku, jak nie dostali pieniędzy? : Trudno mi nie wierzyć, jeśli takie są ustalenia Prokuratury i CBA, to pewnie tak było. Natomiast jeszcze raz chciałem podkreślić – jest ogromna różnica pomiędzy braniem pieniędzy za operację, czy po operacji, zwłaszcza różnego rodzaju prezentów, a zabiciem chorego, czy działaniem świadomym na szkodę chorego. I myślę, że te sprawy należy rozgraniczyć i mam
nadzieję, że ten drugi wątek ostatecznie się nie potwierdzi. : Profesor Religa powiedział, że też by odłączył tego pacjenta od aparatury, ale jednak, że pan doktor G. popełnił błąd w ogóle prowadząc tę operację, nie powinien jej przeprowadzić. : Ja nie chcę dyskutować z tą opinią pana prof. Religi. Uważam, że jest ogromnym autorytetem, ja nie jestem kardiochirurgiem. : Proszę powiedzieć, czy możliwe jest, żeby doktor G. sam zadecydował o odłączeniu od aparatury? : Nie, wczoraj rozmawialiśmy na ten temat bardzo wyraźnie z lekarzami, ta decyzja zapadła kolegialnie, tą decyzję podjęło trzech lekarzy, którzy akurat byli przy chorym na dyżurze. Uzgodnili ją owszem z panem dr Mirosławem G. i co do zasady, są przekonani o tym, że ta decyzja była słuszna i zgodna z artykułem 32 kodeksu etyki lekarskiej. : Podał się pan do dymisji? : Tak, ja oczywiście powiedziałem panu ministrowi, że jestem do jego dyspozycji i w każdej chwili jestem gotów odejść. Chcę jeszcze raz jasno oświadczyć: nie trzymam się stanowiska i to w
ogóle nie jest ten problem. Oprócz tego, że jestem dyrektorem, jestem również lekarzem. Przede wszystkim zależy mi na tym żeby tą sprawę dobrze wyjaśnić. : Marek Durlik, szef kliniki MSWiA, był dzisiaj gościem Radia ZET.