Gdy Edward Gierek miał przeczytać trzy strony maszynopisu, od razu był chory
Następca Gomułki Edward Gierek w swoim stosunku do nauki był jego przeciwieństwem. "Jak wspominał Stanisław Kania, gdy Gierek miał przeczytać trzy strony maszynopisu, od razu był chory. W czasach przedwojennych opuścił rodzinne Zagłębie w wieku dziewięciu czy dziesięciu lat, czyli na etapie wczesnej edukacji. Potem przez kilkadziesiąt lat przebywał we Francji i Belgi, więc nie miał warunków, a pewnie także ochoty na podtrzymywanie znajomości zasad pisowni polskiej. Kiedy przyjechał do Polski w 1947 r. otrzymał skierowanie do Centralnej Szkoły Partyjnej mieszczącej się jeszcze w Łodzi. Gierek po ukończeniu tego przyśpieszonego przeszkolenia ideologicznego otrzymał skierowanie do Katowic w celu objęcia funkcji sekretarza KW, a kilka lat później przejął kierownictwo Wydziału Przemysłu Ciężkiego i Komunikacji KC, otwierające drogę do objęcia w grudniu 1954 r. pozycję sekretarza ekonomicznego KC.
Na usprawiedliwienie Gierka warto przytoczyć jego wypowiedź z grudnia 1954 r. na plenarnym posiedzeniu najwyższego gremium partyjnego, odnotowaną przez 'Trybunę Ludu'. Wówczas bronił się przed nowymi obowiązkami, argumentując swoje wątpliwości brakiem wykształcenia, a także trudnościami w radzeniu sobie z czytaniem. Jednakże tego typu bariery wydawały się jego kolegom partyjnym całkiem przesadzone i nieistotne, a gdyby je traktować poważnie, to trzeba byłoby przemeblować nie tylko sekretariat, ale całe KC, nie zapominając o Biurze Politycznym i funkcjonariuszach terenowych. Z czasem nie tylko Gierek, ale wielu dygnitarzy partyjnych i państwowych wykorzystywało swoją pozycję i otrzymywało prosto do swoich rąk świadectwa ukończenia najpierw szkół podstawowych, potem liceów w tak zwanym trybie eksternistycznym. Później tacy absolwenci studiowali w czasach stalinowskich na przykład w Instytucie Nauk Społecznych przy KC. W tym wypadku przeniesiono żywcem nazwę 'instytut' z języka rosyjskiego, w którym słowo to
oznacza szkołę wyższą. Błąd ten naprawiono po Październiku, gdy ta 'uczelnia' otrzymała tytuł Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC.
Gierek otrzymał dyplom magistra inżyniera górnictwa Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie (...). Już jako I sekretarz KW i członek Biura Politycznego, postanowił w rubryce zawód, wypełniany w różnych ankietach, wpisywać zamiast swojsko brzmiącego górnika bardziej prestiżowego inżyniera. Było to zjawisko dziwne, bo wszyscy zdążyli się przyzwyczaić do gaf gierkowskich, choćby z zebrań plenarnych, gdy odczytując po długich naukach czytania owe nieszczęsne referaty, zwykle przekręcał co trudniejsze wyrazy. Nic więc dziwnego, że krążył o nim rozpowszechniony dowcip, a mianowicie: jaka jest różnica między nim a Panem Bogiem. Otóż Pan Bóg jest nieograniczenie miłosierny, a Gierek jest niemiłosiernie ograniczony" - pisze prof. Ziemowit Miedziński.