Dwóch uczestników protestu przed Sejmem z zarzutami. "Sprawa jest polityczna"
Dwóch uczestników protestu przed Sejmem w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 r. usłyszało zarzuty. - Sprawa jest polityczna - mówił mediom jeden z nich. Jego pełnomocnik mec. Jarosław Kaczyński mówił, że podejmie "wszelkie możliwe kroki prawne w związku z publikacją wizerunków demonstrantów".
Do warszawskiej prokuratury okręgowej, która prowadzi śledztwo ws. wydarzeń z 16 grudnia, wezwano w poniedziałek dwóch uczestników protestu, których wizerunki wcześniej opublikowała stołeczna policja. Obu przedstawiono zarzuty. Mężczyźni przyszli do prokuratury razem z pełnomocnikiem mec. Jarosławem Kaczyńskim.
- Zarzuty wobec obu moich klientów są nieuzasadnione. Będziemy to udowadniać w toku całego procesu. Mamy nadzieję, że sprawa zakończy się na etapie postępowania przygotowawczego - podkreślił mec. Kaczyński. Jak mówił, nie może ujawniać informacji ze śledztwa. Powiedział tylko, że treść zarzutu jest związana z okolicznościami popełnienia czynu.
Pierwszy z przesłuchanych w prokuraturze mężczyzn usłyszał przed południem zarzut znieważenia dziennikarza. Drugi - zarzut z art. 216 par. 2 Kodeksu karnego. Głosi on: "Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła (...) za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Po przesłuchaniu w prokuraturze mężczyzna ten mówił mediom, że otrzymał zarzut w "sprawie absurdalnej". - Otrzymałem zarzut o obrazę pewnej osoby, nie mogę powiedzieć dokładnie jakiej, której to osoby nie obraziłem, ponieważ to, co powiedziałem dotyczyło innej osoby. To pan prokurator ma na materiale wideo - skomentował. - Oglądaliśmy ten materiał klatka po klatce, powoli, pokazałem, co tam się zdarzyło poza kadrem i czym spowodowana była moja wypowiedź. Ona być może jest nieparlamentarna - przyznał mężczyzna.
Według niego "sprawa jest polityczna". - Dobrze gdybyśmy sobie zdawali z tego wszyscy sprawę, że to, co się dzieje to sprawa polityczna i prokuratura prowadzi działania polityczne. To jest wyszukiwanie na nas, na osoby demonstrujące, paragrafów - dodał.
Mec. Kaczyński poinformował, że we wtorek ma być przesłuchany kolejny jego klient, uczestnik manifestacji.
18 stycznia zarzut znieważenia operatora telewizji usłyszał inny uczestnik manifestacji Jakub K.
Śledztwo prowadzone przez warszawską prokuraturę okręgową dotyczy m.in. blokowania wyjazdu posłów i przedstawicieli rządu przez manifestujących przed budynkiem; w jego ramach analizowane mają być też inne wątki - m.in. informacje o poturbowaniu posłanek opozycji przez Straż Marszałkowską. Postępowanie wszczęto na podstawie dwóch artykułów Kodeksu karnego - 191 i 224, które przewidują do 3 lat więzienia dla tego, "kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania" oraz dla tego, kto "przemocą lub groźbą bezprawną" wywiera wpływ na czynności urzędowe organu państwowego.
W związku ze sprawą stołeczna policja opublikowała na swej stronie wizerunki osób, które mogły mieć związek z incydentami, do których doszło przed Sejmem; poinformowała również, że publikacja wizerunków nastąpiła na polecenie warszawskiej prokuratury okręgowej. W poniedziałek mec. Kaczyński poinformował, że uczestnicy protestu, których wizerunki opublikowano w internecie, wystąpią o ochronę dóbr osobistych.
Do tych działań odniosła się w uchwale Naczelna Rada Adwokacka. Uważa ona, że opublikowanie przez Policję wizerunku osób uczestniczących w demonstracjach narusza dobra osobiste tych osób oraz godzi w konstytucyjnie gwarantowaną wolność wyrażania poglądów politycznych. W opinii udostępnionej Polskiej Agencji Prasowej
Politycy PiS: oni złamali prawo
Tymczasem wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński stwierdził w rozmowie z Polsat News, że policja zamieściła na swoich stronach internetowych wizerunki tylko zdjęcia podejrzewanych o złamanie prawa. - Chcę wyraźnie powiedzieć, że policja nie opublikowała wizerunku wszystkich osób. Są podstawy, aby poszukiwać tych, którzy są podejrzewani o złamanie prawa - powiedział wiceminister.
Dodał, że jedna z osób usłyszała już zarzuty. - Te osoby blokowały wyjazd posłów, przedstawicieli rządu, kładły się pod samochody, próbowały przemocy. Sam tego doświadczyłem - wychodząc z Sejmu obrażano mnie, próbowano poszturchiwać - stwierdził. Mówił, że pojawiały się również "groźby karalne".
Również marszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił w programie #dzieńdobryPolsko, że rozmawiał w sprawie publikacji zdjęć demonstrantów z ministrem spraw wewnętrznych Mariuszem Błaszczakiem i "wszystko jest zgodne z prawem".