Dwa światy, dwa plemiona, jeden reżyser [OPINIA]

Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość we wszystkim się kłócą, rzucają wobec siebie najpoważniejsze oskarżenia, ale do robienia spotów zatrudnili najwidoczniej tę samą osobę. Trupie czachy i strachy zostają, zmieniają się tylko twarze złych polityków.

Jarosław Kaczyński, Donald Tusk
Jarosław Kaczyński, Donald Tusk
Źródło zdjęć: © PAP | Art Service, Marian Zubrzycki
Patryk Słowik

Gdy Platforma Obywatelska opublikuje tragiczny spot, jej zwolennicy stwierdzą, że to uzasadnione, nie podoba się jedynie przeciwnikom politycznym i wrogom ojczyzny. A ludzie związani z Prawem i Sprawiedliwości płoną z oburzenia.

Gdy Prawo i Sprawiedliwość opublikuje tragiczny spot, jego zwolennicy stwierdzą, że to uzasadnione, nie podoba się jedynie przeciwnikom politycznym i wrogom ojczyzny. A ludzie związani z Platformą Obywatelską płoną z oburzenia.

Spoty dwóch największych partii politycznych sprawiają wrażenie tworzonych przez jednego człowieka, który wrzuca tam trupie czachy, potwory, Putina, debilne pseudoanalogie do czasów słusznie minionych, wszystko zaś okrasza twarzami wrogów politycznych zlecającego stworzenia spotu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ktoś może, chce teraz zakrzyknąć "Ty symetrysto!", bo jest przekonany, że spoty jednej partii są świetne, a drugiej - nieakceptowalne. Ale takiemu komuś mogę powiedzieć jedynie tyle, że jest politycznie zaślepiony. Nawet bowiem gdyby uznać, że czyjaś treść jest właściwa (każdy może samodzielnie ocenić czyja), to forma jest nieakceptowalna.

Apele o umiar, rzeczywistość bez umiaru

W dzień zamachu na słowackiego premiera Roberta Fica polscy politycy apelowali o umiar w dyskusjach, niepodgrzewanie atmosfery, stworzenie możliwie najbezpieczniejszych warunków do debaty publicznej. Choćby po to, by w Polsce nie doszło do podobnej sytuacji.

Dzień po tych apelach, z samego rana, Platforma Obywatelska wypuściła spot o Prawie i Sprawiedliwości. Putin, trupie czachy, jednoznaczna sugestia, że Kaczyński jest na usługach Kremla, ogólnie - że PiS to Płatni Zdrajcy, Pachołki Rosji.

Spot skrytykowało wielu polityków z koalicji rządzącej. Niekoniecznie ci z Koalicji Obywatelskiej, rzecz jasna.

Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna, polityk Lewicy, przekonywał w Wirtualnej Polsce, że zapewne Donald Tusk nawet nie wiedział o tym spocie.

Od razu przypomniałem sobie, że Janusz Korwin-Mikke także publicznie przekonywał, że ktoś o czymś nie wiedział, a przynajmniej nie ma na to dowodów. Ale naprawdę już w to nie wchodźmy...

Tragedia na usługach partii

Oburzenie polityków PiS i zwolenników tej partii na spot Koalicji Obywatelskiej byłoby zrozumiałe, gdyby nie pewien drobiazg: robią tak samo obrzydliwe materiały, a niektóre nawet gorsze.

Odpowiedź na spot Platformy Obywatelskiej - materiał o tym, że Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński wspierają Ukrainę, a Donald Tusk i Radosław Sikorski robili biznesy z Putinem i Ławrowem - był jedynie durną igraszką. Pokazującą natomiast to, że model polityczny obu ugrupowań jest taki, że my to Polska i wolny świat, a ci drudzy to sojusznicy ruskich bandytów.

Samych siebie w PiS jednak przeszli przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r. Gdy Koalicja Obywatelska szykowała się do czerwcowego marszu, PiS do niego zniechęcał. W jednym ze spotów do zniechęcania wykorzystał głupi wpis Tomasza Lisa ("Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora"; wpis po fali krytyki został zresztą usunięty, a sam Lis tłumaczył, że chodziło mu o więzienie, a nie - komorę gazową), okraszając całość zdjęciami obozu w Auschwitz. Partia poinformowała, że w obozie zamordowano ponad milion osób, 6 milionów zamordowano podczas wojny, po czym - jak gdyby nigdy nic - spytała, czy ludzie chcą iść w marszu 4 czerwca.

Obrzydliwość wpisu dostrzegło szereg instytucji i osób przychylnych PiS.

"Pamięć o Ofiarach niemieckich zbrodni w Auschwitz jest święta i nietykalna. Tragedia milionów Ofiar nie może być wykorzystywana w walce politycznej. To działanie niegodne i nie ma dla niego usprawiedliwienia" - stwierdził prezydent Andrzej Duda.

Muzeum Auschwitz oświadczyło zaś, że "instrumentalizacja tragedii ludzi, którzy cierpieli i ginęli w niemieckim nazistowskim obozie Auschwitz - po jakiejkolwiek stronie politycznego sporu - uwłacza pamięci ofiar", zaś materiał PiS-u został uznany za "smutny, bolesny i niedopuszczalny przejaw moralnego i intelektualnego zepsucia debaty publicznej".

Walka gigantów

Przykłady żenujących spotów PiS i PO można by mnożyć. Czym bowiem były ataki na Donalda Tuska w Wiadomościach TVP, jasno wiążące go z agenturą niemiecką i rosyjską, jeśli nie reklamówkami PiS? Każdy przecież doskonale wie, że Wiadomości TVP robiły to, czego zażyczyła sobie Nowogrodzka.

Jak można tworzyć uśmiechniętą Polskę w uśmiechniętej Europie, jeśli tworzy się skrajnie antyimigracyjny materiał, w którym pokazuje się uchodźców i migrantów jako obrzydliwe stwory? I to tylko dlatego, że dostrzeżono, iż narracja konkurentów politycznych dehumanizująca niektórych ludzi okazuje się skuteczniejsza od dostrzegania człowieka w każdym.

Dwie największe partie polityczne walczą ze sobą najbrutalniejszymi metodami, polaryzując przy tym społeczeństwo. Co gorsza, wychodzi im to bardzo dobrze i się opłaca. Ludzie bowiem rzeczywiście zachowują się wobec siebie skrajnie agresywnie, tylko ze względu na odmienne poglądy polityczne. A dwie największe partie nadal są największe i wystarczy dokręcić śrubę w walce PiS-PO, aby wszyscy inni stali się dla Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska jedynie tłem. Odczuwa to teraz dotkliwie Szymon Hołownia - niedawno typowany przez niektórych na faworyta w nadchodzących wyborach prezydenckich, dziś szamoczący się pomiędzy dwoma gigantami, którzy obrzucają się kamieniami.

Przedwyborcza agresja

9 czerwca 2024 r. odbędą się w Polsce wybory do Parlamentu Europejskiego. Trudno spodziewać się wysokiej frekwencji. Raz, że nigdy nie były to wybory elektryzujące Polaków, dwa - jesteśmy po długim maratonie wyborczym i niektórzy są już zmęczeni, trzy - tak naprawdę wiele osób nie wie, jaka jest stawka tych wyborów i czy jest to cokolwiek więcej niż to ile osób "wstawi" na dobrze opłacane stanowiska dana partia.

W Koalicji Obywatelskiej oraz Prawie i Sprawiedliwości jest świadomość tego, że ludzie są zmęczeni wyborami, wielu nie przejmuje się tym, ile osób wprowadzi do PE dana partia. Mobilizuje się więc twardy elektorat - nie poszerzając bazy, a pilnując obecnego stanu wojsk.

Jeśli uznać, że rolą partii politycznych jest osiąganie możliwie najlepszych wyników wyborczych, a liderów rozliczać należy z tego, czy wynik jest na miarę oczekiwań, powyżej czy poniżej, to strategie KO i PiS są zrozumiałe. Polaryzacja bowiem działa, duopol trzyma się mocno, nikt nie jest w stanie zagrozić Donaldowi Tuskowi i Jarosławowi Kaczyńskiemu. A paskudne spoty i jednowymiarowe pokazywanie czarno-białego świata wcale ich nie osłabiają. Oni o tym doskonale wiedzą.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (207)