Duda przeczytał raport Błaszczaka. "Problemy w procedurach"
Andrzej Duda przekazał w środę, że zapoznał się już z raportem MON w sprawie upadku rakiety pod Bydgoszczą. Dokument obwinia Dowódcę Operacyjnego Sił Zbrojnych o szereg zaniedbań. - Są problemy w procedurach, które były dawno przygotowane, ale nigdy nie były wykorzystywane, bo nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji - oświadczył prezydent.
17.05.2023 | aktual.: 17.05.2023 12:22
Z raportu resortu kierowanego przez Mariusza Błaszczaka wynika m.in., że generał Tomasz Piotrowski zignorował sygnały Centrum Operacji Powietrznych - Dowództwa Komponentu Powietrznego o obecności niezidentyfikowanego obiektu w przestrzeni powietrznej Polski oraz nie poinformował o tym swoich bezpośrednich przełożonych oraz właściwych organów państwa.
- Zapoznałem się z tym raportem od razu. On mi został przekazany przez MON wieczorem kilka dni temu. Raport jest dosyć obszerny, ale nie na tyle, żeby nie dało się go w ciągu kilku godzin przeczytać. Przeczytałem go osobiście, w szczegółach, a następnie dałem do analizy moim ekspertom w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego - powiedział Andrzej Duda, pytany o dokument podczas wizyty w Islandii.
- Oczywiście mam swoje wnioski. Są problemy w procedurach, które były dawno przygotowane, ale nigdy nie były wykorzystywane, bo nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji - mówił prezydent.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: "Zrobili fantastyczną robotę". Gorzkie słowa o Rosji i reakcji Polski
Jak dodał "jest to też kwestia współdziałania i wspólnej realizacji zadań". - Z jednej strony cywilnego kierownictwa nad armią, ale z drugiej strony kwestii czysto wojskowych. Pewne elementy funkcjonują dobrze, a pewne elementy funkcjonują gorzej, czy nie zafunkcjonowały. Analizujemy to, będziemy to poprawiali, włącznie z procedurami NATO - zapewnił.
Andrzej Duda zastrzegł jednak, że nie może mówić o szczegółach ustaleń resortu obrony ws. rakiety spod Bydgoszczy, bo część raportu jest objęta klauzulą tajności. - Mamy dzisiaj w otoczeniu nieprzychylne nam państwa. Ich służby nie muszą wiedzieć o czym my wiemy i co analizujemy. Byłoby to szkodliwe - zaznaczył.
Co spadło pod Bydgoszczą? To rakieta Ch-55
Pod koniec kwietnia resort obrony narodowej poinformował, że w grudniu okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają policjanci, żandarmi i saperzy, a Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo.
W ubiegłym tygodniu pojawiła się informacja, że Instytut Technicznych Wojsk Lotniczych miał potwierdzić, iż w lesie pod Bydgoszczą spadł rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. - Z każdego punktu widzenia to jest nadal kompromitacja i katastrofa z naszej strony. Poziom komunikacji wobec ludności cywilnej jest zatrważający - tak o działaniach polskich służb powiedział WP gen. Roman Polko, były oficer wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych.
Źródło: WP Wiadomości