Dubaniowski: "dziwne rzeczy" przy noweli ustawy o rtv
Przy pracach nad nowelą ustawy o radiofonii i telewizji działy się dziwne, nietypowe dla innych ustaw rzeczy - przyznał w sobotę przed komisją śledczą członek KRRiT Waldemar Dubaniowski. Nie ukrywał niezadowolenia, że Rada przyjęła zapisy dekoncentracyjne podczas jego nieobecności.
05.04.2003 | aktual.: 05.04.2003 18:22
Dubaniowski był jedną z najkrócej przesłuchiwanych osób w sprawie Rywina. Już na początku zaznaczył, że jego wiedza o Rywingate jest niezwykle ograniczona, a nawet żadna. Zeznał, że nie rozmawiał o sprawie z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, który nominował go do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Dubaniowski opowiadał głównie o pracach KRRiT nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji i ogólnie o sytuacji na rynku mediów, a także o zaangażowaniu w kształtowanie tej sytuacji swoim oraz innych członków rady - głównie jej sekretarza Włodzimierza Czarzastego.
Zdaniem Dubaniowskiego, "generalnie" prace KRRiT nad nowelizacją ustawy toczyły się prawidłowo. Przyznał też, że z niektórymi merytorycznymi propozycjami nie zgadzał się, ale to nie rzutuje na jego ocenę działalności Rady, którą uważa za organ potrzebny regulacji rynku mediów.
Spytany, czy zauważył w pracach nad nowelizacją "mataczenie" (takiego sformułowania użył przed komisją Juliusz Braun)
, powiedział, że takiego słowa by nie użył, ale uważa, że w całym procesie legislacyjnym "działy się różne, dość nietypowe dla innych ustaw, rzeczy".
W tym kontekście wymienił: zniknięcie w wersji, która trafiła do Sejmu, słów "dwa" (chodzi o dwa programy TVP) i "czasopism", kluczowych dla kwestii ewentualnej prywatyzacji telewizji i zakazu koncentracji mediów, pojawienie się projektów rozporządzeń, których Krajowa Rada nie przyjmowała, rezygnację jednego z ekspertów sejmowej komisji, pojawienie się listu z Komisji Europejskiej z prośbą o pełne tłumaczenie projektu nowelizacji.
Podkreślił, że w sprawie "wypadnięcia słów dwa programy telewizji
" trudno mu sobie wyobrazić, iż to Juliusz Braun doprowadził do tego zamieszania, bo właśnie b. przewodniczący Rady zabiegał o "uszczegółowienie i uszczelnienie przepisów", tak by uniemożliwić prywatyzację programu TVP.
Prezydencki członek rady oświadczył, że był przeciwnikiem umieszczenia w nowelizacji ustawy o rtv zapisów zakazujących koncentracji w mediach, bo "to jest materia ustawy antymonopolowej". Uważa on, że polski rynek rtv dopiero się rozwija i jest_ "rynkiem mizernym"_, a zagrożenia monopolem nie było, choć w interesie polskiej racji stanu jest, by na rynku były polskie koncerny medialne.
Uczestnicząc w posiedzeniu Rady 14 stycznia 2002 roku, Dubaniowski zwrócił uwagę, iż przepisy antykoncentracyjne nie mogą być głosowane, ponieważ nie ma kworum, po czym wyszedł na spotkanie z przeświadczeniem, że "artykuł zostaje w swoim dotychczasowym brzmieniu".
Gdy wrócił po ok. dwóch godzinach, okazało się jednak, że głosowanie odbyło się. Wyjaśniono, że było kworum, bo na posiedzeniu pojawił się ówczesny szef Rady Juliusz Braun. Według Dubaniowskiego, było to z pewnością zgodne z prawem, natomiast on był "nieukontentowany" takim obrotem sprawy. Dodał, że nie pamięta, czy podobne sytuacje zdarzały się w Radzie.
"Ta lista wyjątkowych zdarzeń w KRRiT w związku z tą ustawą nam się wydłuża, zgadza się?" - dopytywał Rokita. "Nie wiem, tu wyjątkowość tego przypadku polega na tym, że ja ją pamiętam" - odpowiedział członek KRRiT.
_ "Panie ministrze oni pana oszukali"_ - oznajmił Rokita, ale Dubaniowski nie uważa, żeby ktokolwiek dopuścił się wtedy oszustwa.
Zeznał, że nie pamięta, czy w sprawozdaniu z prac zespołu ekspertów, który przygotował dla Rady wstępną wersję projektu noweli ustawy o rtv były zapisy o zakazie koncentracji w mediach. Dwaj przesłuchani przez komisję eksperci (Andrzej Zarębski i Bolesław Sulik) powiedzieli wcześniej, że zespół jako całość nie był ich autorem.
Na forum samej Rady, do przygotowania zapisów antykoncentracyjnych zgłosił się - według Dubaniowskiego - sekretarz Włodzimierz Czarzasty. Zadeklarował on, że przygotuje te przepisy razem z innym członkiem Rady - Lechem Jaworskim. Ostatecznie zrobił to sam, bo - według Dubaniowskiego - Jaworski "sam formalnie się z tego wycofał".
Dubaniowski nie potrafił powiedzieć, czy ktoś Czarzastemu pomagał w formułowaniu tych zapisów; czy z kimś w tej sprawie się konsultował. Przypomniał, że sekretarz prezentował je tylko w swoim imieniu.
Czarzasty wycofał się ostatecznie na posiedzeniu Rady z tzw. przepisów antyagorowych (zakazujących jednoczesnego posiadania ogólnopolskiego dziennika i telewizji o takim zasięgu) Jak przypuszcza Dubaniowski, dlatego by projekt miał większą szansę na zaakceptowanie. Członek KRRiT powiedział, że wcześniej antyagorowe zapisy krytykował wiceprzewodniczący Rady Jan Sęk, "dając do zrozumienia, że w części byłby w stanie te przepisy (antykoncentracyjne) zaakceptować".
Kolejne przesłuchania przed komisją zaplanowano na następną sobotę. Zeznawać będą Longin Pastusiak i Lech Nikolski.(mp)