Druga odsłona procesu pilota Marka Miłosza ws. katastrofy śmigłowca
Przed warszawskim sądem okręgowym zakończyła się druga rozprawa w procesie Marka Miłosza - pilota rządowego śmigłowca Mi-8, który 4 grudnia 2003 roku, lecąc z Wrocławia do Warszawy z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie, rozbił się pod Piasecznem. Pilotowi grozi do 8 lat więzienia.
29.03.2007 | aktual.: 29.03.2007 13:00
Prokuratura oskarżyła ppłk. Miłosza o umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa powstania katastrofy i nieumyślne spowodowanie wypadku. Proces rozpoczął się 2 marca. Podpułkownik Miłosz nie przyznaje się do zarzutów sformułowanych w akcie oskarżenia. Zdecydował się jednak składać wyjaśnienia i odpowiadać na pytania stron.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom do sądu nie stawili się drugi pilot śmigłowca, dowódca jednostki i zarazem przełożony oskarżonego, a także meteorolog. Przed sądem stawił się tylko technik pokładowy, który składa zeznania.
Technik, który feralnego dnia był na pokładzie śmigłowca i wykonywał swoje czynności. Do jego zdań należało między innymi sprawdzanie temperatury na zewnątrz maszyny. Jak zaznał przed sądem chorąży sztabowy Wiesław T., podczas całego lotu wskaźnik temperatury na zewnątrz helikoptera pokazywał temperatury dodatnie powyżej 5 stopni Celsjusza. Tak też było podczas startu maszyny z Wrocławia. Oznacza to - jak przypomniał świadek - że według obowiązujących wówczas norm, nie trzeba było włączać trybu ręcznego antyoblodzeniowego. Funkcję tę należało włączać dopiero, gdy temperatura wynosiła pięć i mniej stopni Celsjusza.
Marek Miłosz zwrócił uwagę, że po wypadku Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych zmieniła zapisy, dotyczące włączania trybu ręcznego antyoblodzeniowego i podniosła pułap wymaganej temperatury. Obecnie tryb antyoblodzeniowy należy włączać, gdy temperatura wskazuje już 5 stopni Celsjusza. Jak wyjaśnił podpułkownik Miłosz dziennikarzom poza salą sądową, oznacza to, że z wypadku, w którym uczestniczył, Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych wyciągnęła wniosek, że już przy temperaturze 10, 9 lub 8 stopni Celsjusza może dochodzić do oblodzenia silników.