Dramatyczna historia 84-letniej Irakijki - uciekła przed rebeliantami Państwa Islamskiego
Aissan, 84-letnia Irakijka, musiała dwa dni czołgać się na kolanach, by uniknąć śmierci. Staruszka, która należy do mniejszości jazydów, dostała od sunnickich bojowników wybór: przejdzie na islam lub zginie. Schorowana kobieta ratowała się ucieczką. Jej historię opisał serwis Global Post.
Jak podaje amerykański serwis, dżihadyści walczący w szeregach Państwa Islamskiego złapali ponad 60 członków rodziny Aissany. Gdy rebelianci pakowali jej bliskich do ciężarówek, staruszka próbowała do nich dołączyć. Sunnicy bojownicy nie pozwolili na to schorowanej kobiecie, która cierpi przez artretyzm. Dali jej za to wybór: gdy następnym razem pojawią się w wiosce, musi przejść na islam lub ją zabiją.
Aissan nie zamierzała jednak zmieniać wyznania. Należy do jazdyów, zamieszkującej Irak grupy religijno-etnicznej, która jest szczególnie prześladowana podczas trwającej ofensywy rebeliantów Państwa Islamskiego. Staruszka postanowiła walczyć o swoje życie, mimo że nie jest w stanie normalnie chodzić. Global Post opisuje, że kobieta dwa dni czołgała się na kolanach aż do podnóża góry Sindżar, gdzie uciekali przed walkami także inni jazydzi. Uchodźcy pomogli kobiecie.
84-latką opiekuje się obecnie jej wnuk, który podczas inwazji na wioskę był w Ibril, stolicy irackiego Kurdystanu. Z całej rodziny udało się wyrwać z rąk islamistów także jego ojcu. Jednak los pozostałych członków nie jest znany.
Ofensywa islamistów
USA prowadzą od 8 sierpnia naloty na cele sunnickich rebeliantów. Pozwoliły one oddziałom kurdyjskim, również walczącym z Państwem Islamskim, na kontratak z kierunku Ibrilu, stolicy autonomicznego okręgu kurdyjskiego na północy Iraku, w którego rejonie schroniło się 200 000 irackich uchodźców uciekających przed dżihadystami. W większości są to jazydzi, niemuzułmańska grupa etniczna, wyznająca eklektyczną religię, mordowani i traktowani ze szczególnym okrucieństwem przez bojowników Państwa Islamskiego.
W niedzielę oddziały Państwa Islamskiego zajęły wieś Kocho, 150 km na południowy zachód od Mosulu i zabiły tam od razu po wkroczeniu 80 mieszkańców, w większości jazydów.
Źródła: Global Post, PAP.