Dramat w Zalasewie. Prokuratura: w ustaleniach nic się nie zmieniło
W Zalasewie koło Poznania w październiku doszło do tragedii. W spalonym domu znaleziono zwłoki czterech osób. Ofiary to małżeństwo z dziećmi w wieku dziewięciu i 14 lat. Jak informuje prokuratura, sprawa jest nadal wyjaśniana i w ustaleniach nic się nie zmieniło.
06.12.2022 | aktual.: 06.12.2022 20:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zgłoszenie o pożarze domu jednorodzinnego w podpoznańskim Zalasewie służby odebrały w nocy z 10 na 11 października. W trakcie akcji gaśniczej strażacy natknęli się na dwa ciała, a dwa kolejne zostały znalezione w trakcie przeszukiwania pogorzeliska. Z opinii biegłego z dziedziny pożarnictwa wynika, że ktoś celowo wzniecił pożar domu, w którym rodzina mieszkała.
Temat tragedii w Zalasewie został poruszony w programie "Alarm" w TVP Info.
- Strażacy w trakcie tych poszukiwań odnaleźli ciała, najpierw dwóch osób w jednym z pomieszczeń i przy kolejnych poszukiwaniach w innych pomieszczeniach kolejne dwa ciała. Widok był trudny i od razu dowódca stwierdził, że zdarzenie mogło nosić znamiona przestępstwa - powiedział mł. bryg. Kamil Witoszko ze straży pożarnej w Poznaniu w reportażu TVP Info.
W programie wypowiada się również Stanisław Pluta, jeden z najbliższych sąsiadów Joanny i Mariana. Małżeństwo mieszkało w domu z dwojgiem adoptowanych dzieci.
Sąsiad został zapytany, czy na pozór byli szczęśliwą rodziną. - Tak, bardzo, ta Joasia była bardzo fajna. Na kawę nieraz przychodzili, jak się wprowadzili - opowiada. Pytany, czy mogli mieć wrogów, ocenił, że "raczej nie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małżeństwo w tym roku wróciło do Polski
Małżeństwo 25 lat temu wyemigrowało do Niemiec. Do Polski wrócili w Walentynki, 14 lutego 2022 r., razem z dwojgiem adoptowanych dzieci - 14-letnią Sunny i dziewięcioletnim Jerome - wynika z informacji TVP Info.
Według przyjaciółki rodziny, Joanny S., dzieci nie bardzo się ze sobą zgadzały. "Nie mieli wspólnego języka - ciągle coś tam nie pasowało" - relacjonuje.
W reportażu pada sugestia, że to adoptowana 14-letnia córka może stać za zbrodnią.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak nie potwierdza tej informacji. - Sprawa jest nadal wyjaśniana i w ustaleniach nic się nie zmieniło - przekazał Wirtualnej Polsce. Jak dodał, śledczy nie wykluczyli hipotezy o tzw. samobójstwie rozszerzonym, nie wykluczyli też udziału osób trzecich.
Źródło: TVP Info, PAP, Wirtualna Polska