Dramat w stołecznej policji. Potrzebuje 675 Kulsonów, a przychodzą kandydaci gorszego sortu
Już wiadomo, dlaczego pracę w policji musiały zareklamować gwiazdy kryminalnego filmu Pitbull. W tym roku komendant stołeczny policji planuje zatrudnić 675 policjantów, ale nie ma z kogo wybierać. W ostatniej rekrutacji na 240 miejsc znaleziono zaledwie 63 nowych "Kulsonów".
15.01.2018 20:14
To jednak problem w całej Polsce. W sześciu komendach wojewódzkich policji na wolne miejsca nie znaleziono nawet połowy ludzi, którzy zdolni byli przejść rekrutację, a potem założyć mundur. Podczas ostatnich rekrutacji w Gdańsku czekało 120 miejsc - znaleziono 23 policjantów, w Łodzi na 145 etatów przyjęto 33 funkcjonariuszy, w Szczecinie z zaprzysiężono 34 policjantów na 110 miejsc, a w Gorzowie 23 na 70 miejsc.
Warszawa wzywa Pitbulla na pomoc
To skala problemu jaki ze znalezieniem funkcjonariuszy ma polska policja. Jak wynika z danych biura kadr Komendy Głównej Policji na 1 stycznia 2018 roku liczba wakatów w całej Policji wyniosła 4588. KGP przekonuje, że w stosunku do 103 tys. policyjnych etatów to niski wskaźnik. Przyznaje jednak, że rekrutację przechodzi zaledwie co piąty chętny do służby.
W Warszawie po burzy mózgów policjanci uzgodnili, że trzeba sięgnąć po kogoś kto pobudzi wyobraźnię młodych osób. Stąd pomysł, aby do pracy w policji zachęcali Patryk Vega, Olga Bołądź i Piotr Stramowski - reżyser i aktorzy filmu Pitbull.
- Sięgnięcie w naszej kampanii promocyjnej po twarze osób jednoznacznie kojarzących się z kinem akcji i policją jest działaniem zamierzonym. Są świetnie rozpoznawalni w grupie wiekowej 18-30 lata, a to właśnie do osób w tym wieku kierujemy przede wszystkim naszą ofertę - mówi asp. szt. Mariusz Mrozek z Wydziału Komunikacji Społecznej KSP.
Zachwala, że policja to pracodawca gwarantujący dużą stabilizację przy jednoczesnej możliwości szkoleń i awansu w oparciu o zdobyte doświadczenie i zaangażowanie w służbie. - Są osoby, które świetnie odnalazły się na stanowiskach dzielnicowych. Lubią bezpośredni kontakt z ludźmi, angażują się w rozwiązywanie problemów lokalnej społeczności. Mamy wśród siebie ludzi, którzy "od zawsze" chcieli zostać antyterrorystami i te marzenia zrealizowali właśnie poprzez Policję - dodaje Mrozek.
Zarobki jak w markecie
Jest jednak coś, czego nie oferuje policja. To konkurencyjne na rynku pracy wynagrodzenie. Skończyły się też przywileje nabycia praw emerytalnych po kilkunastu latach pracy. - Ta praca to kluczenie pomiędzy obywatelami, przełożonym, a prokuratorem. Jeśli doliczyć służbę na manifestacjach, jak u słynnego Kulsona, ciągłą presję na wynik, to nie dziwię się, że ktoś dojdzie do wniosku, że bez tych problemów, porównywalne pieniądze zarobi w biurze albo supermarkecie - mówi jeden z policyjnych związkowców.
- To wynika z działań szefów MSWiA, oni powinni zabiegać o to, żeby kasjerki w supermarketach nie zarabiały więcej niż policjant - narzekał w rozmowie z TVN Jerzy Dziewulski.
Problemy dotyczą nawet elitarnych formacji jak - Centralne Biuro Śledcze Policji. W 2017 roku odeszło 138 funkcjonariuszy z różnych przyczyn (m.in. na własną prośbę, nabycie praw emerytalnych, zwolnionych ze służby zgodnie z ustawą o Policji) - dowiaduje się WP. W zamian do tej służby przeniesiono 210 funkcjonariuszy z innych jednostek.
Potrzebnych ponad 600
W tym roku komendant stołeczny policji planuje zatrudnić 675 policjantów. Z liczbą chętnych policja nie ma problemu, gorzej z ich wykształceniem i kondycją fizyczną. Do KSP zgłosiło się w ubiegłym roku 2035 osób, ale ostatecznie przyjęto do służby 404 osoby.
- Temat płac jest istotny, ma także znaczenie dla osób zgłaszających akces do służby w Policji. Dlatego tak istotne są podwyżki, jakie zostały właśnie wprowadzone i zapowiedzi dalszej poprawy warunków finansowych. Znaczenie mają także polepszające się warunki służby, czemu służy realizowany przez MSWiA program modernizacji Policji - dodaje aspirant Mrozek.
Policja łapie się każdej szansy na znalezienie kandydatów lepszego sortu. Najciekawszą "metodą rekrutacji" wsławił się Urząd Pracy w Brzegu. Urzędnicy wysłali do bezrobotnych dokument, w którym wezwali ich "do stawiennictwa w sprawie możliwości podjęcia pracy w Policji". Tym, którzy się nie stawią groziła utrata statusu osoby bezrobotnej z zasiłkiem włącznie.