Dramat staruszki: dała się oszukać i straciła 60 tys. zł
Prawie 60 tys. zł straciła w Białymstoku staruszka oszukana metodą "na wnuczka", po telefonie od mężczyzny podającego się za jej syna. Oszust wyłudził od niej pieniądze potrzebne rzekomo na zapłacenie poszkodowanym w wypadku.
08.02.2011 | aktual.: 08.02.2011 20:38
Jak poinformował zespół prasowy podlaskiej policji, mężczyzna, który zadzwonił do 80-letniej mieszkanki Białegostoku, przekonał ją, że jest jej synem a zmieniony głos tłumaczył chrypką. Powiedział, że doszło do wypadku drogowego i że potrzebuje szybko 47 tys. zł na zapłacenie poszkodowanym. Powoływał się przy tym na stojącego obok niego "komisarza", który także rozmawiał telefonicznie ze staruszką.
Zgodnie ze schematem oszustwa tą metodą, przestępca zapowiedział, że po pieniądze przyjdzie jego kolega. Bez sprawdzania, czy rzeczywiście syn jest w potrzebie finansowej, kobieta przekazała mężczyźnie, który odwiedził ją niedługo po telefonicznej rozmowie, 12 tys. zł oraz 10 tys. dolarów.
Oszuści byli na tyle zuchwali, że mężczyzna podający się za jej syna zadzwonił tuż potem i poprosił jeszcze o 5 tys. dolarów, które kobieta także przekazała "koledze". Dopiero dwie godziny później zadzwoniła do syna i wtedy zorientowała się, że została oszukana.
Policja szuka też oszustów, którzy w podobny sposób, w styczniu, oszukali 88-letnią mieszkankę Łomży. Ta przekazała im 5 tys. zł, które wypłaciła z konta. W tym przypadku policji udało się sporządzić portret pamięciowy mężczyzny, który odebrał pieniądze.
Wykorzystują naiwność i dobre serce starszych ludzi
Oszustwa "na wnuczka" w różnych jego wariantach (oszuści podają się też np. za syna czy córkę) policja odnotowuje od wielu lat i uważa je za jeden z najpopularniejszych sposobów wyłudzania pieniędzy. Mimo apeli, akcji informacyjnych, przestępcy wciąż znajdują łatwowierne, starsze osoby, które dają się zwieść.
Policjanci podkreślają, że sprawcy wykorzystują naiwność i dobre serce starszych ludzi. Zabierają im często oszczędności życia. Jednorazowo są to bowiem kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Policjanci apelują, by po takim telefonie, a przed przekazaniem pieniędzy, sprawdzić, czy rzeczywiście rozmawiali z osobą bliską, a nie z oszustem. W razie podejrzeń należy zawiadomić policję.
Podobnych rad udziela Związek Banków Polskich. Apeluje, by nigdy nie przekazywać pieniędzy osobom, których się nie zna a prośbę o pomoc potwierdzać osobiście u krewnych, a w przypadku wątpliwości - zawiadamiać policję.
Jak nie paść ofiarą oszustwa?
Informator "Jak nie paść ofiarą oszustwa metodą "na wnuczka" został przygotowany przez Związek Banków Polskich we współpracy z Komendą Stołeczną Policji. Opublikowano go na stronach internetowych www.DokumentyZastrzezone.pl oraz www.zbp.pl.
Według statystyk Komendy Stołecznej Policji, w roku 2010 odnotowano ponad 300 postępowań prowadzonych w sprawie tego rodzaju oszustw. W roku 2009 było ich 229. Łączna kwota strat w ciągu tych dwóch lat sięgnęła około 5 mln 714 tys. zł, w tym w gotówce 5 mln 361 tys. 240 zł, 43 tys. 900 dolarów i 49 tys. 600 euro oraz biżuterii o wartości 21 tys. zł.
Statystycznie ofiarami przestępstw metodą na "wnuczka" są osoby w wieku od 50 do 97 lat. Najczęściej jednak są to ci, którzy ukończyli 70. rok życia.