"Za każdym razem sam stawałem na nogi"
- Tu już paliło się cztery razy i za każdym razem sam stawałem na nogi. Trochę ludzie pomogli, trochę sam i zawsze jakoś to było. Teraz tej pomocy nie ma wcale. Jeszcze chłopaka zabrali do domu dziecka, a przecież mógł tu u sąsiadki mieszkać - tłumaczy pan Józef.