Dowódca jednostki strzeleckiej cieszy się z poniżania muzułmańskich dzieci. "Oby więcej takich sytuacji"
Daniel Pieczychlebek na swoim Facebooku udostępnił nasz tekst o emigranckich dzieciach z Berlina, które były obrażane i opluwane na wycieczce w Polsce. Napisał, że chce by "było więcej takich sytuacji". - Mój post jest jak najbardziej stosowny. Uważam, że dobrze się stało - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
27.06.2017 | aktual.: 27.06.2017 15:29
Pieczychlebek nosi tytuł chorążego Związku Strzeleckiego "Strzelec" i jest dowódcą przynależącej do związku paramilitarnej jednostki strzeleckiej 1408. ZS "Strzelec" jest objety patronatem MON, bo działa w ramach Federacji Organizacji Proobronnych działających przy ministerstwie. Pieczychlebek reprezentuje więc organizację oficjalnie związaną z polskim rządem (do tego na swoim Facebooku chwali się, że Antoni Macierewicz uścisnął mu rękę). Nie przeszkadzało mu to jednak pokazać dumy ze swojego rasizmu.
"Powinniśmy atakować muzułmanów"
Nasz reporter w swoim tekście opisał jak Polacy wyzywali, opluwali i nękali młodzież muzułmańską, która przyjechała tu na wycieczkę. Pieczychlebka to ucieszyło. "Oby więcej takich sytuacji" - napisał. Czy nie uważa za niestosowne umieszczanie takich wpisów? - Mój post jest jak najbardziej stosowny. Uważam, że dobrze się stało - powiedział.
Gdy dopytałam, dlaczego tak myśli, stwierdził, że "powinniśmy atakować muzułmanów, bo oni robią to samo Polakom w krajach arabskich". Kiedy poprosiłam o podanie przykładów tego złego traktowania polskich obywateli Pieczonek powiedział, że chętnie poda te przykłady, ale za jakiś czas i nie telefonicznie tylko w formie pisemnej. Zgodziłam się, ale jeszcze nie otrzymałam opisu wspomianych ataków.
Ma pusto w głowie
Słowa Pieczychlebka kłócą się z zapisami statutu organizacji, w której służy. Czytamy w nim bowiem, że jednym z zadań Związku Strzeleckiego jest "upowszechnianie i ochrona wolności, praw człowieka oraz swobód obywatelskich". Zalecane jest więc zachowanie zupełnie przeciwne do rasistowskiej postawy chorążego. Zadzwoniłam więc do szefa związku i równocześnie prezesa Federacji Organizacji Proobronnych - Krzysztofa Wojewódzkiego, żeby zapytać co myśli o zachowaniu podwładnego.
- To jest tak, jakbym ja dostał dechą w głowę - powiedział Wojewódzki. Poprosił o przesłanie screena z Facebooka i zapewnił, że natychmiast wyjaśni sprawę. - On jest dobrym żołnierzem, ale widać ma pusto w głowie. Ja przecież tyle razy mówiłem, żeby takich rzeczy nie robić - oburzał się prezes. Przeprosił też za słowa Pieczychlebka. - Bardzo mi przykro, że coś takiego się stało - dodał na koniec.
Brak przyzwolenia
Nie wiadomo jeszcze jakie konsekwencje spotkają chorążego. Cieszy jednak, że sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan. Brak reakcji byłby przyzwoleniem na rasizm, co tylko przyspieszyłoby nawarstwienie się problemu jaką jest nienawiść do "obcych". Wpis Pieczychlebka jest zresztą doskonałym przykładem tej nienawiści. A po części zapewne też wynikiem przyzwalania na rasizm na innym poziomie - rządowym. Trudno bowiem nie powiązać rosnącej agresji wobec imigrantów z komunikatami jakie wysyła PiS. W końcuna swoim Twitterze apelowali, żeby Polacy "nie dali sobie wmówić, że niechęć do uchodźców to coś złego". W związku z tym wpisem również miały być wyciągnięte konsekwencje.