Doświadczeni dyplomaci w oślej ławce u Fotygi
Piszą notatki służbowe, często sami dla
siebie. Przychodzą do pracy, choć nikt ich nie potrzebuje. I nie
chodzi o klub emerytowanego dyplomaty, ale oślą ławkę polskiego
MSZ, na której siedzą doświadczeni dyplomaci - twierdzi "Gazeta
Wyborcza".
Żaden inny kraj w Europie nie pozwoliłby sobie na lekceważenie takich osób - pisze dziennik.
Dyplomaci z salonu odrzuconych przez PiS trzymają się razem. Łączy ich solidarnościowa przeszłość, chęć służenia krajowi i często niechęć wobec tego, co dzieje się w polskiej polityce.
Oto tylko jeden z podanych przez "Wyborczą" kilku przykładów: dziekan oślej ławki (i twórca tego określenia) Stefan Meller ze stanowiska szefa MSZ rządu PiS odszedł sam w maju 2006 r. na znak protestu po wejściu Andrzeja Leppera do rządu. Zachował etat w MSZ - pracuje w departamencie Europy Wschodniej, zajmując się oficjalnie stosunkami ormiańsko-tureckimi. Do MSZ przychodzi właściwie towarzysko, gdyż został... zwolniony z obowiązku przychodzenia do pracy. (PAP)