Tragedia wstrząsnęła Warszawą. Zginął 4‑latek. Przełom w sprawie
W marcu w Sądzie Rejonowym Warszawa Praga-Północ, ma rozpocząć się proces dotyczący wypadku tramwajowego, który miał miejsce na ulicy Jagiellońskiej w Warszawie. W wyniku zdarzenia zginął czteroletni chłopiec. Na ławie oskarżonych zasiądzie motorniczy tramwaju, Robert S.
Jak podaje wydział prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, pierwsza rozprawa w tej sprawie odbędzie się 15 marca. Robert S., motorniczy tramwaju, jest oskarżony o spowodowanie wypadku. Prokuratura skierowała w zeszłym roku akt oskarżenia do sądu.
Wypadek miał miejsce 12 sierpnia 2022 roku przy przystanku Batalionu "Platerówek" na ulicy Jagiellońskiej w Warszawie. W zdarzeniu brał udział tramwaj starego typu - Konstal 105, który jechał w kierunku pętli Żerań FSO. Czteroletni chłopiec, który wysiadał z tramwaju razem z babcią, został przytrzaśnięty przez drzwi pojazdu.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga poinformowała, że motorniczemu zarzuca się umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz przepisów instrukcji dla pracowników Tramwaje Warszawskie. Zarzuca mu się również nieumyślne spowodowanie wypadku, w wyniku którego zginął czteroletni chłopiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszystko wskazuję na winę motorniczego
Prokuratura podkreśla, że na winę Roberta S. wskazuje całość zgromadzonych dowodów, w tym wyniki opinii biegłego z zakresu kolejnictwa, analiza nagrań z monitoringu, wykazy połączeń telefonicznych oraz raport zdarzeń zachodzących na aparacie telefonicznym oskarżonego. Ważne są również zeznania świadków przesłuchanych w tej sprawie.
Z przeprowadzonych dowodów wynika, że oskarżony, podczas prowadzenia tramwaju, korzystał z telefonu i słuchawek. Nie obserwował prawidłowo zdarzeń zachodzących w pobliżu ostatnich drzwi, przez które wysiadał chłopiec. Po zamknięciu tych drzwi, motorniczy nie upewnił się, czy ruszenie z przystanku nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów wysiadających i znajdujących się na przystanku. Prokuratura wyjaśniła, że motorniczy poświęcił na ocenę sytuacji wokół tramwaju zaledwie niecałe 1,5 sekundy.
Prokuratura podała również, że biegły uznał ten czas za niewystarczający do poprawnej oceny sytuacji. Zaznaczyła, że konstrukcja wagonu i ostatnich drzwi nie utrudniała widoczności motorniczemu. Tramwaj był sprawny technicznie, a pokrzywdzony i osoba, pod której pieczą przebywał, nie przyczynili się do zaistnienia wypadku.
Zgodnie z instrukcją dla pracowników Tramwaje Warszawskie, motorniczym zabrania się podczas prowadzenia tramwaju używania telefonów komórkowych, w tym używania słuchawek i zestawów głośnomówiących. Motorniczy może ruszyć z przystanku dopiero po upewnieniu się, że wszystkie drzwi są całkowicie zamknięte, nikt z pasażerów nie podaje sygnału alarmowego i że ruszenie nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów znajdujących się na przystanku.
Robert S., przesłuchany w charakterze podejrzanego, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień w tej sprawie.
Czytaj także: