Donald Tusk krytycznie o Trumpie: Ma nadzieję, że Unia Europejska się posypie
- W pierwszej rozmowie, jaką miałem z Donaldem Trumpem, jego pytanie było: "ok, jest Brexit. Kto następny?". W jego głosie była nadzieja, że UE się posypie - powiedział w czwartek wieczorem Donald Tusk, nowy szef Europejskiej Partii Ludowej.
- Jako szef Rady Europejskiej musiałem zachować daleko idącą neutralność, chociaż nie było to łatwe. Z natury lubię twardo stawiać sprawę, lubię walkę, konfrontację, szczególnie w ważnych sprawach. Nie było to dla mnie łatwe doświadczenie, gdy musiałem gryźć się w język każdego dnia, żeby nie powiedzieć do końca, co myślę - powiedział Donald Tusk w wywiadzie dla Polsat News.
Były premier dodał, że dzięki niemu "język brukselski stał się bardziej mięsisty, krwisty i dosadny". - Unia Europejska nie powinna być niema - podkreślił Tusk.
Donald Tusk nie szczędził krytycznych słów prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi.
- Donald Trump jest pierwszym prezydentem USA, który otwarcie negatywnie odnosi się do Unii, jest jej nieprzychylny i bardzo kibicuje brexitowi - powiedział Tusk. - W pierwszej rozmowie, jaką miałem z prezydentem Trumpem, jego pytanie było: "ok, jest brexit. Kto następny?". W jego głosie była nadzieja, że UE się posypie. Mamy obowiązek szanować każdego prezydenta USA, ale nie musimy zgadzać się z nim - dodał.
Zdaniem Tuska, to, że "rząd PiS postawił wszystko na dobre relacje z Donaldem Trumpem nie oznacza, że postawił dużo na dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi". - Tę różnicę warto widzieć i rozumieć - podkreślił polityk.
Przyszłość Unii Europejskiej
Szef Rady Europejskiej wyznał, że przyszłość Unii może budzić niepokój. Jego następcą na stanowisku szefa RE zostanie Charles Michel, który mówił, że nie ma nic przeciwko "Europie dwóch prędkości".
- Dlatego bardzo bym chciał, żeby kraje takie jak Polska nie dawały nikomu pretekstów, żeby wygłaszać takie opinie. W interesie Polski leży to, żeby UE była zintegrowana. Polska powinna starać się wybijać z głowy podobne pomysły, bo ani się nie obejrzymy, jak w Unii znajdzie się na peryferiach - powiedział Tusk.
"Zorganizowane niszczenie mojego wizerunku"
Dziennikarka zapytała byłego premiera, dlaczego zrezygnował ze startu w wyborach prezydenckich.
- Obserwowałem, głównie w mediach publicznych i społecznościowych, jak rząd i PiS jako partia zorganizowały na wielką, niespotykaną w Europie skalę, niszczenie mojego wizerunku na wszystkie możliwe sposoby - powiedział. Zaznaczył, że nie chodzi o krytykę jego rządów, bo do tego mają prawo.
- Przez ostatnie trzy lata było systematyczne niszczenie wizerunku mnie jako polityka, ale i człowieka. Morderca, folksdojcz, złodziej, zdrajca - takie określenia pojawiały się codziennie. Ktoś wyliczył, że w mediach publicznych przez półtorej godziny każdego dnia emitowano pełne nienawiści i pogardy materiały wyłącznie na mój temat. To przyniosło efekty - dodał Tusk.
Jego zdaniem, to uniemożliwiałoby jego zwycięstwo w drugiej turze.
"Język przemocowców"
Zdaniem Donalda Tuska, Unia Europejska ma prawo zajmować się sprawami Polski.
- Argumentacja PiS, że lepiej prać brudy we własnym domu, jest klasycznym językiem, którego używają "przemocowcy" w domach. To przynosi fatalne skutki. Nie można milczeć i w Europie nikt nie będzie milczał, jeśli władza łamie prawa obywateli czy kwestie praworządności. To jest istota UE, że wszyscy nawzajem pilnujemy najwyższych standardów - podkreślił były premier.
Tusk nie zgadza się z twierdzeniem niektórych polityków, że jako szef RE bardziej dbał o interesy Niemiec niż Polski.
- Nie było drugiej takiej osoby w Brukseli, która tyle razy stawiała sprawy inaczej niż tego chciał Berlin - zaznaczył polityk. - Nie mam żadnych kompleksów wobec Niemców - dodał. Były premier przyznał, że wiele razy spierał się z kanclerz Angelą Merkel.
Źródło: Polsat News
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
