Donald Tusk jak Michael Jackson
Poparcie dla PiS wciąż zmienne, Platforma konsekwentnie traci. Tak jak w poprzednim badaniu, partia Jarosława Kaczyńskiego w sondażu Wirtualnej Polski gwałtownie zjechała w dół, tak teraz mocno, bo z poziomu 16% o 6 odbiła w górę. Dziś chce na nią głosować 22% Polaków. To rozhuśtanie wyników poparcia w sondażach utrudnia zmierzenie rzeczywistej siły partii Jarosława Kaczyńskiego, wydaje się jednak, że prawdziwa jest raczej tendencja wzrostu, niż spadku.
PiS jako główna partia opozycyjna siłą rzeczy (jeśli nie będzie popełniać fundamentalnych błędów) będzie zyskiwać, tak jak PO na skutek zużycia rządzeniem, będzie ubywać poparcia. A po raz pierwszy od początku swych rządów Platforma Obywatelska nie umie zatrzymać spadku poparcia. Od kilku tygodni w każdym kolejnym badaniu o jeden lub dwa punkty procentowe partia Donalda Tuska traci i jest to zjazd powolny, ale wyraźny. Dziś na PO chciałoby zagłosować 37% Polaków i to już nie jest dwukrotnie większa przewaga nad głównym rywalem. PO i PIS dzieli dziś 15%.
Wydaje się, że na wyniki te zapracowała przede wszystkim PO – chaotyczne informacje o łataniu dziury budżetowej, w którym jednym z narzędzi miało być podniesienie podatków, z pewnością nie przysłużyły się rządzącym. Podobnie, dość kompromitująca i niezałatwiona (ale zamieciona pod dywan) kwestia rzecznika rządu Pawła Grasia i jego relacji z niemieckim biznesmenem, nie buduje wizerunku profesjonalnych i rzetelnych fachowców. Czy Paweł Graś mieszkając w domu biznesmena, w zamian za "opiekę” ominął przepisy podatkowe? Tego wciąż nie wiemy, choć sprawa nabiera, także dzięki kreskówce PiS, coraz bardziej humorystycznego wymiaru. To z pewnością popularności rządowi nie przynosi. Od miesięcy jest też najgorzej ocenianą instytucją władzy w Polsce. Dobrze ocenia gabinet Tuska zaledwie 27% Polaków, źle aż 67%. Traci też sam premier – dziś ma 40% ocen pozytywnych, gdy 48% Polaków ocenia Donalda Tuska źle.
Nie jest wykluczone, że spin doktorzy Platformy nieco przesadzili w pilnowaniu, by lider PO jawił się jako pogodny, bezpośredni i szczery premier. Niestety, zamiast wykreowania drugiego Tony'ego Blaira, specjalistom z kancelarii premiera udaje się uzyskać raczej efekt Michaela Jacksona, gdzie sztuczność i kreacja sama w sobie jest głównym elementem wizerunku. Coraz mniej jest zapewne ludzi, którzy wierzą w wypowiadane z wystudiowaną swobodą słowa premiera, na przykład o tym, że poważna krytyka PO i Donalda Tuska wypowiedziana przez Waldemara Pawlaka w ostatnim "Newsweeku", to kwestia szóstego znaczenia.
Fałszem okazały się też wcześniejsze zapowiedzi o tym, że Polska jest samotną wyspą w morzu światowego kryzysu. To, że coraz więcej osób spostrzega tę sztuczność Donalda Tuska widać było w opublikowanym niedawno przez "Gazetę Wyborczą" sondażu, z którego wynikało, że większość Polaków uważa, że premier nie potrafi sprostać rządom w czasie kryzysu. To niezwykle poważny sygnał ostrzegawczy dla lidera PO. Słowa lidera PSL, który powtórzył to, co niektórzy publicyści pisali od dawna, a część polityków PO mówi w kuluarach, także nie pomogą w ratowaniu obrazu Tuska. Premier, którego posunięcia dyktują sondaże, bo nadrzędnym celem jest zdobycie fotela prezydenckiego, a partyjne interesy przeważają nad interesami ogółu – to przekaz miażdżący. Jeśli spin doktorzy PO nie zadziałają skutecznie Donald Tusk może zacząć być przyjmowany przez publiczność jako plastikowy i niewiarygodny polityk. Wydaje się, że przy niepopełniającym błędów PiS, politycy PO mogliby okazać się wobec tego dość bezradni. Ale – jak wiemy -
głównym narzędziem budowania poparcia PO jest PiS. Póki partia Jarosława Kaczyńskiego unika agresji, punktuje merytorycznie rządzących, jak robią to Grażyna Gęsicka czy Aleksandra Natalii-Świat, póty Platforma ma kłopot. Ale gdy Jarosław Kaczyński mówi w wywiadzie dla "Gazety Polskiej” o głowie Donalda Tuska w nocniku, to jest tak, jakby ofiarował premierowi śliczny prezent, i to zupełnie bez okazji.
Joanna Lichocka specjalnie dla Wirtualnej Polski