Do Egiptu leci rosyjska delegacja. Wśród wysłanników śledczy MAK
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wszczął śledztwo w sprawie katastrofy samolotu na półwyspie Synaj. Do Egiptu leci rosyjska delegacja pod przewodnictwem ministra ds. sytuacji kryzysowych, Aleksieja Puszkowa. - W jego grupie znajdą się nie tylko ratownicy i lekarze, ale też przedstawiciele Ministerstwa Transportu, Ministerstwa Pracy i Ministerstwa zdrowia, a także śledczy i przedstawiciele MAK - poinformował wiceminister ds. sytuacji kryzysowych Władimir Stepanov.
Na pokładzie maszyny, lecącej z Szarm el-Szejk do Petersburga znajdowały się łącznie 224 osoby: 7 członków załogi, 17 dzieci i 200 dorosłych pasażerów. Byli to głównie rosyjscy turyści.
Oficjalne dochodzenie ws. katastrofy rosyjskiego samolotu zarządził egipski prokurator generalny Nabil Sadek. Powołał w tym celu specjalny zespół prokuratorów, którzy mają jak najszybciej zbadać miejsce katastrofy oraz szczątki ofiar.
Atak dżihadystów?
Grupa Państwa Islamskiego w Egipcie twierdzi na Twitterze, że to ona zestrzeliła rosyjski samolo. Miał to być odwet za zaangażowanie Rosji w konflikt zbrojny w Syrii.
"Żołnierze kalifatu zdołali w prowincji Synaj zestrzelić rosyjski samolot przewożący ponad 220 krzyżowców, którzy wszyscy zginęli" - głosi wpis na Twitterze.
Jednak Reuters, powołując się na źródła bezpieczeństwa na północnym Synaju, twierdzi, że wstępne ustalenia wskazują usterkę techniczną jako powód katastrofy.
Służby podały, że w promieniu pięciu kilometrów od wraku samolotu znaleziono ok. 150 ciał, niektóre z nich był spalone. Reuters pisze, że samolot spadł pionowo, co sprawiło, że niektóre jego części uległy spaleniu.
Jak informuje egipskie ministerstwo lotnictwa cywilnego, Airbus A321 zniknął z radarów na wysokości blisko 9,5 km, po ok. 23 minutach od startu.