Dlaczego Ramzan Kadyrow grozi Polsce? "Został poproszony, aby nas postraszyć"
Groźby Ramzana Kadyrowa wpisują się w narrację kremlowskiego aparatu propagandowego, który różnymi przekazami stara się zastraszyć polską opinię publiczną. Tak próbują nas odwieść od pomocy Ukrainie. Należy do tego podchodzić z dystansem - ocenia Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa.
W czwartek wieczorem Ramzan Kadyrow prorosyjski przywódcza Czeczenii opublikował na Telegramie film, w którym odgraża się Polsce. Siedząc przy kominku, był w doskonałym nastroju, upajał się sukcesami swoich bojowników walczących pod Siewierodonieckiem i Lisiczańskiem na wschodzie Ukrainy. W pewnym momencie dodał, że Ukraina to już temat zamknięty, a teraz interesuje go Polska.
- Po Ukrainie, jeśli będzie komenda, w sześć sekund pokażemy wam, na co nas stać. Lepiej weźcie broń, najemników i oficjalnie przeproście za naszego ambasadora. Tak po prostu tego nie zostawimy, pamiętajcie - powiedział Kadyrow. Nawiązał do wydarzeń z 9 maja w Polsce i oblania rosyjskiego ambasadora Siergieja Andriejewa czerwoną farbą.
- Zaczęliście grać w bardzo złe gry z naszym państwem. Nie grajcie pod melodię Zachodu i Ameryki. To nie skończy się dobrze - dodał.
Kadyrow chce zaistnieć jako druga najważniejsza postać po Putinie
W ocenie Michała Marka, który jest ekspertem w dziedzinie wojennej dezinformacji i propagandy stosowanej na wojnie w Ukrainie, Kadyrow mógł to zrobić z dwóch powodów. - Na potrzeby polityki wewnętrznej Czeczenia stara się pozycjonować jako druga najważniejsza postać po Putinie, którego bojownicy podejmują się najtrudniejszych zadań na wojnie z Ukrainą - wyjaśnia rozmówca WP.
Ekspert wskazuje też na drugą prawdopodobną przyczynę. - Możliwe też, że został poproszony przez rosyjskie służby o tego typu przysługę. Rosjanie zdają sobie sprawę, że Kadyrowowi i jego bojownikom towarzyszy zła sława fanatyków, barbarzyńców, a takie słowa będą rezonować w Polsce. Wcześniej straszono nas i Europę użyciem broni jądrowej, ale to nie działało - mówi Michał Marek.
Dodaje, iż spodziewa się, że film z Kadyrowem będzie szeroko kolportowany przez rosyjską propagandę i niektóre współpracujące z nią polskie konta z mediów społecznościowych, które opatrzą nagranie odpowiednim - oczywiście z perspektywy Kremla - opisem. Zdaniem eksperta, to forma nacisku na Polskę, by zaprzestała udzielania pomocy Ukrainie.
Michał Marek przypomniał, że rosyjska propaganda utrzymuje, jakoby we wschodniej Ukrainie działały dwa polskie oddziały wojskowe. Zatem groźby czeczeńskiego przywódcy mogą nawiązywać także i do tego wątku.
Do słów Ramzana Kadyrowa odniósł się także gość programu "Newsroom WP" gen. Tomasz Drewniak, były Inspektor Sił Powietrznych. Wyjaśniał, że słowa czeczeńskiego bojownika można włożyć między bajki. - Groźba jest realna tylko wtedy, kiedy jest możliwa do spełnienia. Tę wypowiedź Kadyrowa traktowałbym raczej w formie poszczekiwania małego kundelka, który niewiele może zrobić - stwierdził generał.
Ramzan Kadyrow. Jaką rolę pełni na wojnie Władimira Putina?
W pierwszych dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę media informowały, że Ramzan Kadyrow wysłał na wojnę 12 tys. bojowników. Początkowo Kadyrowcy przystąpili do walk o lotnisko Hostomel pod Kijowem. Według agencji Interfax-Ukraina z rąk oddziału specjalnego Alfa zginął wówczas generał Magomed Tuszajew, dowódca 141. pułku zmotoryzowanego Czeczeńskiej Gwardii Narodowej. Armia Kadyrowa walczyła także w Mariupolu oraz w Donbasie, gdzie pojawiła się w miastach Rubiżne i Popasna.
Zdaniem części wojskowych skuteczność bojowników Kadyrowa jest niewielka. Nie zdołali zdobyć twierdzy Azovstal w Mariupolu. Przypisywali sobie udział w zdobyciu miasta Popasna, ale nawet rosyjscy komentatorzy prostowali, że była to zasługa oddziału najemników Grupy Wagnera. Kadyrowcy nadrabiają jednak propagandowymi filmami, które przedstawiają ich jako nieustraszonych wojowników.
46-letni Ramzan Kadyrow zasłynął wieloma buńczucznymi wypowiedziami na wojnie z Ukrainą. Wyzwał do walki dwa czeczeńskie oddziały, które biorą udział w wojnie po stronie ukraińskiej. Jest blisko związany z Władimirem Putinem. Świadczy o tym relacja z jednej z narad wojennych, na której Putin po przyjacielsku obejmuje Kadyrowa, mówiąc: "chodź Ramzan, tu są wszyscy".
Grigorij Szwedow, redaktor naczelny skupionego na Kaukazie magazynu Kaukazkij Uzel, uważa, że czeczeński przywódca przystąpił do wojny, bo musi okazać Putinowi lojalność. - Rozmieszczenie sił czeczeńskich na Ukrainie jest szansą dla Kadyrowa na pokazanie, że jest potrzebny. Duże dotacje, które Czeczenia otrzymuje z budżetu federalnego Rosji, ostatnio zaczęły wydawać się nieuzasadnione. Sankcje gospodarcze jeszcze bardziej obciążą budżet Rosji - powiedział Szwedow, cytowany przez telewizję Al Jazeera.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski