Dlaczego Polacy nie są uprzejmi?
Jeden z problemów z obcokrajowcami jest taki, że wszyscy są nieuprzejmi. Nie ma znaczenia, czy jesteś Anglikiem, Polakiem, Chińczykiem czy Tuwańczykiem: spędź trochę czasu w obcym kraju, a wkrótce przekonasz się, że lokalni mieszkańcy mają maniery kiepsko wytrenowanych gibonów. To oczywiście iluzja. Kiedy mówimy „dobre maniery”, mamy na myśli „maniery takie same jak nasze”. Wyjątkiem są jedynie Nowy Jork i Paryż, gdzie wszyscy ludzie są nieuprzejmi celowo i w dodatku z tego dumni.
Każdy, kto spędził trochę czasu na wyspach, wie, że największa różnica między Brytyjczykami a Polakami polega na tym, że ci pierwsi mówią „proszę”, „dziękuję” i „przepraszam” dużo, dużo częściej. Przykład:
Pierwszy Brytyjczyk: Czy mógłbyś, proszę, podać mi masło?
Drugi Brytyjczyk: Oczywiście. Proszę bardzo.
Pierwszy Brytyjczyk: Dziękuję.
Drugi Brytyjczyk: Przepraszam, nie domyśliłem się wcześniej, że chciałeś masło.
Pierwszy Brytyjczyk: Nie musisz przepraszać.
Drugi Brytyjczyk: Dziękuję.
Pierwszy Brytyjczyk: Nie ma za co.
W Polsce, taka sama rozmowa wyglądałaby natomiast następująco:
Pierwszy Polak: Daj mi masło.
Drugi Polak: Już.
To przykłady rozmów, w których wszystko poszło dobrze. Co natomiast, gdy dobrze nie idzie? W takiej sytuacji brytyjska etykieta wymaga jeszcze bardziej wyszukanego języka.
Brytyjczyk: Czy mogę poprosić kostkę masła?
Brytyjski sprzedawca: Bardzo mi przykro, ale niestety nie mamy masła.
Brytyjczyk: To nie Pańska wina.
Brytyjski sprzedawca: Dziękuję.
Brytyjczyk: Proszę bardzo.
W Polsce sytuacja wygląda inaczej:
Polak: Masło?
Polski sprzedawca: Nie ma.
Nietrudno zobaczyć, dlaczego w relacjach między Polakami i Brytyjczykami dochodzi czasem do nieporozumień. Dla Brytyjczyków, którym od kołyski kładziono do głowy, by przy każdej okazji mówili "dziękuję", "przepraszam" i "proszę", bezpośredniość polskich rozmów brzmi bardzo nieuprzejmie. Dla Polaków ozdobność brytyjskich manier pachnie natomiast obłudą.
The Daily Mail, gazeta ozdabiana zazwyczaj nagłówkami w stylu "Najgrubsza Brytyjka od lat nie wychodzi z domu", opublikowała ostatnio artykuł pod tytułem "Dlaczego polska uprzejmość jest nieprzetłumaczalna?". Równie dobrze tytuł mógłby brzmieć: "Dlaczego Polacy są tak nieuprzejmi?".
Artykuł opisuje badania nad brytyjskimi i polskimi sposobami komunikowania się, których rezultaty pokazały dużą różnicę w społecznych interakcjach między tymi dwoma grupami. Psycholog dr Jörg Zinken zauważa, że Brytyjczycy prawie zawsze wyrażają prośbę w formie pytania (Czy możesz podać mi masło?), nawet wtedy, gdy oczywiste jest, że prośba będzie spełniona. Polacy natomiast zwykle sięgają po tryb rozkazujący (Podaj mi masło).
Dr Zinken próbuje odpowiedzieć na pytanie o przyczyny takiego zjawiska. Twierdzi, że Brytyjczycy kładą ogromny nacisk na wolność jednostki. Zadając pytanie, dają drugiej osobie możliwość odpowiedzenia "nie", nawet jeśli wiedzą, że taka odpowiedź nie padnie. Podanie masła staje się więc wyborem. Polacy zaś, twierdzi dr Zinken, widzą ogromną wartość we wspólnocie rodziny i bliskich przyjaciół. Mówią zwyczajnie „Podaj mi masło”, bo przesadnie uprzejme pytanie sugerowałoby, że wątpią w ewentualną pomoc przyjaciela, a to przecież byłoby nieuprzejme.
Informacja ta na pewno bardzo mi się przyda, jak tylko nauczę się identyfikować moich bliskich, polskich przyjaciół. Już nie mogę się doczekać chwili, gdy znów będę miał masło na toście.
Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski