"Ludzie obawiają się zemsty". Ekspert alarmuje po śmierci Kamila
- Zawiodło wiele instytucji. Konieczna jest zmiana przepisów, by do podobnych przypadków jak ten z Częstochowy już nie doszło. Gdyby służba zdrowia tak działała, to mielibyśmy dziesięć razy więcej zgonów - mówi WP Jerzy Pobocha z Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej, pytany o sprawę 8-letniego Kamilka.
09.05.2023 | aktual.: 10.05.2023 08:39
- Nie może być tak, że jak dojdzie do dramatu, wszyscy się nagle budzą. Tu przepisy i praktyka muszą się natychmiast zmienić. W MOPS-ie są panie, które nie raz nie mogą wejść do mieszkań, by sprawdzić jak żyją dane rodziny. Przed sądami pojawia się problem świadków, bo każdy się boi, że będzie później ciągany po przesłuchaniach. Ludzie obawiają się zemsty - twierdzi Pobocha.
Jak zauważa, "patologia często przyzwala na patologię". - W tym domu było przyzwolenie na takie zachowanie. Ani matka, ani wujek czy ciocia nie zareagowali na krzywdę dziecka. Ojczym tego chłopca miał niewątpliwe skłonności sadystyczne. Nikt z tym nic przez lata nie robił, aż musiało dojść do tragedii - mówi rozmówca WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pobocha tłumaczy, skąd mogło wynikać zachowanie ojczyma Kamilka. - Kiedyś przeprowadzono badania mózgu u psychopatów i osób zdrowych. Kiedy podano im do rozwiązania dylemat moralny, u psychopatów nie uruchamiała się część mózgu odpowiedzialna za empatię i wyrozumiałość. Mózg u takich ludzi nie ma hamulców. Nie zmienimy tego - wyjaśnia.
I dodaje, że przemoc w rodzinach nie jest niczym nowym, a przypadki bicia partnerów, czy znęcania się nad dziećmi można zaobserwować w wielu miejscach, niezależnie od pozycji społecznej rodziny. - Kiedyś po prostu te sprawy były mniej nagłaśniane. Teraz dzięki mediom i policji wychodzą one na jaw. Przypadek Kamilka wstrząsnął Polską, bo był to przejaw skrajnego sadyzmu, wręcz tortur. Stawianie kogoś na piecu to wyjątkowo skrajna przemoc, dlatego budzi takie poruszenie - mówi.
Zdaniem Pobochy "sąsiedzi mogli wiedzieć, że w rodzinie się źle działo, ale nie reagowali ze strachu". - Wielu ludzi wie, jak wygląda później zemsta. Przebite opony, powybijane szyby, robienie na złość. Niektórzy boją się i wolą dbać o swoje poczucie bezpieczeństwa. W Polsce nie ma prawnej ochrony świadków. To musi się zmienić. Podobnie jak biegły sądowy powinien być funkcjonariuszem publicznym - podsumowuje.
Nie żyje 8-letni Kamilek
8-letni Kamil z Częstochowy, który był maltretowany przez ojczyma zmarł w poniedziałek. Chłopiec od ponad miesiąca leczony był w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, zmarł na skutek postępującej niewydolności wielonarządowej, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi.
5 kwietnia prokurator zarzucił ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.
Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.
Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała bowiem na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.
Pod koniec kwietnia prokuratura informowała też o postawieniu zarzutów nieudzielenia pomocy siostrze matki Kamila, a następnie mężowi tej kobiety. Wszyscy mieszkali w tym samym domu. Grozi im za to do trzech lat więzienia, po przesłuchaniu oboje trafili pod dozór policji.
Do informacji o śmierci Kamila odniósł się podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jak poinformował, wydał polecenie, by zmieniono kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski