ŚwiatDlaczego bomby nie wybuchły?

Dlaczego bomby nie wybuchły?

Eksperci i brytyjskie media zastanawiają się, dlaczego ładunki wybuchowe podłożone przez terrorystów w londyńskim metrze i w autobusie nie eksplodowały właściwie: czy było to zamierzone, czy też bomby zostały źle wykonane?

Dlaczego bomby nie wybuchły?
Źródło zdjęć: © AFP

22.07.2005 | aktual.: 22.07.2005 13:28

Według niepotwierdzonych dotychczas informacji, do budowy bomb wykorzystanych w czwartkowych atakach użyto tej samej substancji chemicznej, na bazie nadtlenku acetonu (zwanej "matką szatana"), z której wykonano materiały wybuchowe użyte przez terrorystów 7 lipca i prawdopodobnie znalezionej przez policję w "fabryce bomb" w Leeds.

Cytowani przez dziennik "The Guardian" eksperci twierdzą, że substancja ta rozkłada się dosyć szybko, co wyjaśniałoby, dlaczego w czwartek żaden z ładunków nie eksplodował, choć odpalono detonatory.

Zdaniem eksperta instytutu Jane's Andy'ego Oppenheimera, nie jest pewne, czy bomby zawierały wystarczająca ilość materiałów wybuchowych, by eksplozje były tak silne jak 7 lipca.

To przydarzało się też terrorystom z Irlandzkiej Armii Republikańskiej. (...) Może ktoś spartaczył robotę albo było to zamierzone, by zasiać niepokój w mieście - ocenił Oppenheimer w wypowiedzi dla "Guardiana".

Bardzo prawdopodobne jest też, że eksplodowały tylko detonatory, o czym mogą świadczyć odgłosy niewielkich wybuchów, które słyszeli pasażerowie metra.

Niektórzy eksperci wojskowi uważają, że mało prawdopodobne jest, by wszystkie cztery ładunki po prostu zawiodły i raczej efekt był zamierzony.

Piątkowe gazety porównują ataki czwartkowy i 7 lipca, zastanawiając się, czy jest między nimi związek i czy zostały przeprowadzone przez tę samą grupę terrorystyczną. Na istnienie takiego związku wskazywałby dzień czwartkowych zamachów - dokładnie dwa tygodnie po atakach 7 lipca.

Również tym razem zaatakowano trzy pociągi metra i piętrowy autobus (bomba była na górnym piętrze autobusu), ataki były skoordynowane, a ładunki zdetonowano niemal jednocześnie. Zamachowcy mieli bomby w plecakach - tak jak 7 lipca.

Jednak inaczej niż dwa tygodnie temu, w czwartek zamachowcy nie zaatakowali w godzinie szczytu, ale w środku dnia. W czwartek jeden z wybuchów w metrze - na stacji Shepherd's Bush - nie nastąpił pod ziemią, ale na poziomie ulicy. Według większości mediów, tym razem wiele wskazuje na to, że terroryści nie byli przygotowani, by zginąć w zamachach.

Anna Widzyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)