"Die Welt": druga faza migracji z Afryki już się zaczęła. Większość chce do Europy
Nawet trzy czwarte mieszkańców krajów afrykańskich myśli o emigracji - wynika z najnowszych sondaży. Impulsem do opuszczenia ojczyzny nie jest tylko bieda czy terror, ale także krewni i przyjaciele, którzy już są w Europie.
23.03.2018 | aktual.: 25.03.2022 12:55
Korespondent "Die Welt" z Tangeru Alfred Hackensberger opisuje sytuację ludzi, którzy zdecydowali się na emigrację. "Całymi dniami jadą przez pustynię, nie zawsze docierając do celu, są okradani lub sprzedawani jako niewolnicy. Ale kiedyś, po miesiącach czy nawet latach, udaje im się sforsować zasieki graniczne hiszpańskiej enklawy w Maroku albo przeprawić przez Morze Śródziemne do Europy" - pisze niemiecki dziennikarz.
- Robimy wszystko, żeby dostać się do raju - mówią ciężarne kobiety, młode pary czy samotni mężczyźni opuszczający Kamerun, Nigerię, Senegal czy Ghanę. W Maroku jest ich obecnie około 50 tys., w Libii ponad 400 tys.
Chcą pójść w ślady swoich pobratymców
Autor artykułu powołuje się na dane Eurostatu, z których wynika, że w latach 2014-2017 prawie milion osób pochodzących z krajów subsaharyjskich wystąpiło o azyl w Europie. "W Berlinie, Rzymie, Paryżu, Londynie oczy opinii publicznej są skierowane obecnie na muzułmańskich imigrantów, ale w rzeczywistości Afrykańczycy w statystykach migracji są znów na pierwszym miejscu" - stwierdza Hackensberger.
I tak pozostanie, zauważa korespondent "Die Welt", opierając się w tych twierdzeniach na aktualnych badaniach renomowanego amerykańskiego instytutu PEW, który przeprowadził badania w pięciu z 10 krajów subsaharyjskich i Tanzanii. To z tych państw obecnie przybywa najwięcej afrykańskich migrantów do Europy.
Jak się szacuje, w Europie żyje obecnie 300 do 400 tys. Nigeryjczyków i Południowych Afrykańczyków, do tego 270 tys. Senegalczyków, 250 tys. imigrantów z Ghany i 180 tys. z Kenii. Trzy czwarte osób ankietowanych w Ghanie i Nigerii oraz połowa ankietowanych w Kenii, Tanzanii, Senegalu i RPA deklaruje chęć emigracji, najchętniej do Stanów Zjednoczonych albo Europy.
Część ankietowanych miała już konkretne plany: prawie 40 proc. osób pytanych w Senegalu, Ghanie i Nigerii chce emigrować w okresie następnych pięciu lat. W RPA i Kenii 20 proc. deklaruje taki cel, w Tanzanii 8 proc.
"Tykająca bomba"
Jak zaznacza autor artykułu, na pierwszy rzut oka liczby te niewiele mówią, ale w krajach subsaharyjskich żyje ogółem 1,1 mld ludzi. Jeżeli przyjąć, że tylko 10 proc. zdecyduje się na emigrację do Europy, daje to 110 mln osób. Do tego kraje te mają wysoki przyrost naturalny, rodziny mają niekiedy po siedmioro dzieci, a do roku 2050 wskaźnik ten ma się jeszcze podwoić. Prawie cały wzrost będzie miał miejsce w 51 krajach subsaharyjskich - stwierdziło amerykańskie Population Reference Bureau.
- Rozwój demograficzny jest tykającą bombą. Jeżeli tego rozwoju się nie powstrzyma, może dojść do katastrofy - autor korespondencji cytuje Raula Mateusa Paula, ambasadora UE w stolicy Nigerii. Wyjaśnia, że do tej pory nie zaowocowały wszelkie próby odstraszania ludzi przed migracją. - Kto nie ma pracy w Europie, ten jest po prostu leniwy i nie chce mu się pracować - to o tym święcie przekonani są migranci czekający na okazję do emigracji w Maroku i Libii - stwierdza dyplomata.
Jak zaznacza autor artykułu, złe warunki życia w Afryce są bardzo na rękę organizacjom terrorystycznym, jak Boko Haram czy Al Kaida, które wciąż znajdują nowych rekrutów w Afryce Północnej i Zachodniej, co dalej zagraża bezpieczeństwu i stabilizacji w tych krajach. Terror oraz inne konflikty wojskowe i polityczne doprowadziły do tego, że - jak wynika z pracy badawczej PEW - w latach 2010-2016 prawie 9 mln Afrykańczyków opuściło swoje ojczyste strony, migrując wewnątrz swoich krajów. W tym samym czasie 2,3 mln Afrykańczyków uciekło do krajów sąsiedzkich.
Nowe impulsy do emigracji
Jak zaznacza korespondent "Die Welt", Unia Europejska dalej stawia na prewencyjne przedsięwzięcia na rzecz bezpieczeństwa, aby powstrzymać ten napływ, ale już dawno rozpoczęła się druga faza migracji, na co wskazuje nowy raport PEW.
Wiele ankietowanych osób wyjaśniało, że ma przyjaciół i krewnych w Europie, którzy motywują ich do emigracji i wspierają finansowo. Trzeba pamiętać, że w roku 2017 w Europie żyło ogółem 4,15 mln migrantów, o 420 tys. więcej niż w roku 2010. Jak podkreśla autor artykułu, obecnie nie chodzi już tylko o brak perspektyw w ojczyźnie, ale także przyjacielskie i rodzinne więzy z krajami oddalonymi o wiele tysięcy kilometrów.
"Tylko poprzez rozbudowę infrastruktury i zamknięcie szlaków przemytu ludzi w krajach subsaharyjskich nie da się zwalczyć tego typu parcia na migrację. Unia Europejska być może osiąga w Afryce sukcesy, ale migracja z krajów subsaharyjskich znajdzie nowe drogi. Jest bowiem zbyt wielu ludzi, którzy chcą wyjechać i których nie da się po prostu powstrzymać" - konkluduje autor.
opr. Małgorzata Matzke
*Przeczytaj też: *
Znów rośnie liczba uciekinierów przez Morze Śródziemne
Ucieczka do Europy - oblicze kryzysu
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl