"Die Welt": Amerykanie tracą cierpliwość do Scholza
Waszyngton chce większego zaangażowania Niemiec w sprawę wojny w Ukrainie. Dostawy broni dla wojsk Kijowa, jak uważają amerykańscy politycy, powinny być znacznie większe, a deklaracje nie mogą pozostawać bez pokrycia.
Ambasador USA w Berlinie, Amy Gutmann, podczas wywiadu, jakiego udzieliła niemieckiej telewizji, dyplomatycznie pochwaliła Niemcy za to, co robią dla Ukrainy. Jednocześnie dodała, że jej oczekiwania w tej sprawie są znacznie większe. Oczekuje, że Berlin "przyjmie większą rolę przywódczą".
Niemiecka gazeta "Die Welt" komentuje, że następuje stanowcza zmiana w amerykańskiej ocenie polityki Berlina wobec Kijowa. Przez długi czas administracja Bidena akceptowała, że Olaf Scholz jest bardzo zachowawczy i stara się nie "rozdrażniać Rosji".
Jak pisze "Die Welt", powołując się na wypowiedzi z "kręgów rządowych w Waszyngtonie", teraz nastąpił czas, w którym każdy sojusznik powinien określić, co może zrobić, aby pomóc Ukrainie zwyciężyć. Niemcy muszą zatem zmienić swój dotychczasy sceptycyzmu. "Waszyngton jednak coraz wyraźniej daje do zrozumienia, że jego cierpliwość wobec Niemiec się kończy" - zauważa dziennik. Biały Dom ma obawy, że zwrot ogłoszony przez Scholza skończył się, zanim się zaczął. - Przyklaskujemy "punktowi zwrotnemu", ale teraz jest czas na jego realizację - mówią źródła dziennika. - Mamy wątpliwości - dodają.
- Od początku mówiliśmy, że Ukraina musi wygrać - podkreślają rozmówcy "Die Welt". - Z kolei w Niemczech wciąż pojawiają się głosy, które mówią jedynie, że Ukraina "nie może przegrać" - podkreślają. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz dopiero pod presją USA dostarczył do Ukrainy ciężką broń, ale ostatnio odmówił dostaw wozów bojowych piechoty i czołgów. Argumentem było to, że USA takiego uzbrojenia do Ukrainy nie wysłały.
"Die Welt": Amerykanie tracą cierpliwość do Berlina
"Decyzja o rodzaju pomocy jest autonomiczna i ostatecznie należy do każdego kraju" - odpowiedziała na to w mediach społecznościowych ambasada USA w Berlinie. Jednak równocześnie politycy z USA komentują, że nie chcą wywierać presji na jakiekolwiek państwo, ale Niemcy "muszą pokazać, że mają wiodącą rolę w Europie i w NATO".
Jak zwraca uwagę "Die Welt", Jens Stoltenberg podczas ostatniego wystąpienia u boku sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena powiedział, że uważa ewentualną porażkę Ukrainy za największe niebezpieczeństwo dla państw NATO, dlatego zapełnione składy broni w państwach Sojuszu uważa za brak rozwagi. Zachęcił więc sojuszników do skierowania swoich zasobów do Kijowa, zamiast gromadzenia ich na wypadek mało prawdopodobnego ataku na własnym terytorium.
Szefowa niemieckiego MON Christine Lambrecht zareagowała na te sugestie z samej góry NATO wypowiedzią, w której sugerowała, że Niemcy muszą być wojskową "wiodącą potęgą" w Europie. Zaznaczyła, że Berlin nie może jednak zdecydować się na dostawę czołgów dla Ukrainy, bo "porozumienie NATO o konieczności wzmacniania wschodniej flanki traktuje bardzo poważnie".