Decyzja w sprawie Patriotów. "To bardzo duży błąd"
Najnowsze wypowiedzi lidera PiS nie pozostawiają wątpliwości: Jarosław Kaczyński nie chce w Polsce niemieckich baterii Patriot z żołnierzami naszych zachodnich sąsiadów. - Jeśli te rakiety nie trafią do Ukrainy, to temat za jakiś czas umrze śmiercią naturalną - przewiduje jeden ze współpracowników prezesa PiS. Inny rozmówca dodaje jednak, że na zmianę zdania prezesa PiS w tej sprawie mogą wpłynąć rozmowy z Amerykanami i aktywność prezydenta Andrzeja Dudy, który ma odmienne zdanie niż Kaczyński. Jak słyszymy, otwarty na przyjęcie Patriotów od Niemiec jest także premier Mateusz Morawiecki.
28.11.2022 | aktual.: 29.11.2022 08:38
- Te rakiety przydadzą się w tej wojnie, ale przydadzą się tam, gdzie będą używane. Jak rakiety pod dowództwem niemieckim będą w Polsce, to jeśli będziemy mieli do czynienia z wydarzeniem przypadkowym, rakietą ukraińską, to skuteczność jest minimalna. Jeśli będą to rakiety rosyjskie, to dotychczasowa postawa Niemiec nie daje żadnych podstaw do tego, że oni zdecydują się strzelać do rakiet rosyjskich - stwierdził w poniedziałek Jarosław Kaczyński.
Słowem: lider obozu władzy uważa, że nie ma gwarancji, iż Niemcy zareagowaliby na ponowny atak Rosjan.
Jak powiedział lider PiS, "rakiety stojące tutaj [w Polsce - przyp. red.] dla ozdoby, to jest wyjście, które ma zalety estetyczne, ale militarnych ani politycznych nie ma".
Tym samym lider obozu władzy jasno dał do zrozumienia, że jego decyzja o tym, żeby odrzucić propozycję niemieckiego rządu dotyczącą przekazania nam baterii Patriot obsługiwanych przez niemieckich żołnierzy, pozostaje w mocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co na to ekspert ds. międzynarodowych, z którym rozmawiała Wirtualna Polska? - Niemcy wobec Polski wykonały sojuszniczy gest, ale też mając na uwadze wypadek w Przewodowie z udziałem ukraińskiej rakiety, wyciągnęły przyjazną dłoń do naszego kraju, by zapewnić bezpieczeństwo na granicy z Ukrainą. To gest w kierunku państwa, które znajduje się na wschodniej flance NATO. Berlin wykazał się empatią w zakresie naszego bezpieczeństwa. To też pokazanie, że jest silnym, sprawdzonym sojusznikiem, który oferuje pełne, militarne zdolności dla obrony kraju NATO - twierdzi w rozmowie z WP dr Marcin Zaborowski z GLOBSEC, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Niemcy podtrzymują ofertę
Rząd PiS trzyma się zdania, że Niemcy swój sprzęt powinny przekazać Ukrainie, a nie Polsce. Szkopuł w tym, że niemiecki rząd podkreśla, że nie może tego zrobić, bo to oznaczałoby bezpośrednie zaangażowanie się państwa NATO w wojnę z Rosją. Baterie Patriot w Ukrainie musiałyby być bowiem obsługiwane przez niemieckich żołnierzy.
Niemiecka propozycja dla Polski zakłada, że dostarczone przez Berlin zestawy Patriot nie byłyby wpięte w polski system dowodzenia, ale byłyby zarządzane przez stronę niemiecką i to wyłącznie ona decydowałaby, czy odpowiedzą na potencjalny atak, czy zestrzelą rosyjską rakietę. I to właśnie nie podoba się polskim władzom.
Innej możliwości jednak nie ma. - Dostarczenie niemieckich zestawów Patriot do Ukrainy jest w obecnej chwili po prostu niemożliwe. O czym polski rząd doskonale wie. Rozmieszczenie na terenie Ukrainy oznaczałoby zaangażowanie wojsk Sojuszu w konflikt z Rosją. Już samo pojawienie się niemieckich jednostek do obsługi baterii Patriot oznaczałoby, że Zachód przystępuje do wojny - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską dr Zaborowski.
Polskie władze twierdzą inaczej. Tyle że ich zdania nie podzielają nasi sąsiedzi z zachodu. Ambasador Niemiec w Polsce Thomas Bagger w rozmowie z polskimi dziennikarzami przekonywał, że "Patrioty wchodzą w skład potencjału obronnego NATO" i mogą być używane na terytorium należącym do Sojuszu - a takim terenem nie jest Ukraina. Dodał, że Berlin dostarczył Ukrainie system obrony przeciwlotniczej Iris-T, który - jak stwierdził - "Ukraińcy bardzo doceniają".
Ambasador Niemiec przypomniał, że "baterie muszą być obsługiwane przez niemieckich żołnierzy", właśnie dlatego "tak istotna jest różnica między obszarem NATO a wszystkim, co leży poza jego granicami". - Uznaliśmy więc, że wzmocnienie polskiej ochrony jest potrzebne. Polski rząd doskonale zaś wie, jak cenne są Patrioty: sam zabiega o ich możliwe szybkie dostarczenie przez Amerykanów - powiedział ambasador Niemiec.
Bagger oświadczył w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że reakcja Warszawy na propozycję dotyczącą systemów Patriot "jest trudna do zrozumienia". W jego ocenie oferta Niemiec została przedstawiona "w dobrej wierze" i "jest wyrazem wielkiego znaczenia, jakie rząd w Berlinie przywiązuje do Polski".
Niemiecki ambasador poinformował jednocześnie, że propozycja dotycząca Patriotów dla Polski wciąż jest aktualna. Czy polski rząd z niej skorzysta? Dziś wszystko wskazuje na to, że nie. Mimo że entuzjastycznie do propozycji Niemiec pierwotnie odniósł się sam minister obrony Mariusz Błaszczak. Jak pisał wicepremier: "Z satysfakcją przyjąłem propozycję niemieckiej minister obrony dot. rozmieszczenia w naszym kraju dodatkowych wyrzutni rakiet Patriot. Podczas dzisiejszej rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką, zaproponuję, by system stacjonował przy granicy z Ukrainą".
Błaszczak jednak pod wpływem prezesa PiS wycofał się z tej deklaracji. Dziś politycy obozu władzy w Polsce twierdzą, że propozycja Niemiec to "propaganda" i "ruch PR-owy".
Czy zgadza się z tym ekspert? - Zagrywka PR-owska była po polskiej stronie. Nasz kraj przecież ma potrzeby dostaw takiego sprzętu, jaki zaoferował nam Berlin. Polska ma słabą obronę przeciwrakietową, praktycznie nieistniejącą. Incydent w Przewodowie pokazał, że jesteśmy prawie bezbronni. Polski rząd ma z tym problem, by przyjąć pomoc od Niemiec, ze względu na swoje antyniemieckie nastawienie - przekonuje w rozmowie z WP dr Zaborowski.
Rząd stoi przy swoim
W ubiegłym tygodniu jako pierwsi poinformowaliśmy w Wirtualnej Polsce, że to pod wpływem Jarosława Kaczyńskiego szef MON Mariusz Błaszczak podjął decyzję, by odrzucić propozycję ochrony polskiego nieba przez niemieckie baterie antyrakietowe Patriot. Prezes PiS nie konsultował tej sprawy z prezydentem Andrzejem Dudą, zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP. Jak ujawniliśmy, nie zrobił tego także minister obrony narodowej. Potwierdził nam to oficjalnie szef gabinetu głowy państwa, minister Paweł Szrot.
Zobacz także
Prezydent Duda dzień po naszej publikacji stwierdził, że z punktu widzenia militarnego najlepiej byłoby, gdyby niemieckie Patrioty zostały rozmieszczone na terytorium Ukrainy, ale zaznaczył przy tym, że jeśli nie ma takiej możliwości, to powinny trafić one do Polski. "Z wielu punktów widzenia byłoby dobrze, gdyby baterie Patriot stały w pewnej odległości od polskiej granicy, bo wówczas chroniłyby terytorium Polski, naszych obywateli i część Ukrainy, ale jeśli Niemcy nie zgodzą się na wyjazd baterii na Ukrainę, to trzeba tę ochronę przyjąć u nas" - napisał na Twitterze Andrzej Duda. Stanowisko to powtórzył szef Biura Bezpoeczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
Ze stanowiskiem prezydenta nie zgadza się jednak prezes PiS. Czy Kaczyński mógłby w tej sprawie zmienić zdanie? Mało prawdopodobne. Jak jednak twierdzi jeden z rozmówców z obozu władzy, jedynie Amerykanie mogliby wpłynąć w tej sprawie na rządzących w Polsce. Niewykluczone, że rozmowy w tej sprawie podejmie prezydent Andrzej Duda.
Co ciekawe, za przyjęciem Patriotów z Niemiec ma być premier Mateusz Morawiecki. Premier w poniedziałek 28 listopada zadeklarował, że Polska rozważy wariant przyjęcia niemieckich zestawów Patriot, jeśli Niemcy nie przekażą ich Ukrainie. - Tak, rozważamy taki wariant oczywiście, ale zwracamy uwagę na to, że przecież nikt nie chce pozyskiwać sprzętu po to, żeby on stał. Dziś za granicą Polski giną ludzie. Dziś na Ukrainę niemal codziennie spadają bomby - tłumaczył szef rządu.
Ani MON, ani Pałac Prezydencki nie zmieniają swoich oficjalnych stanowisk przedstawionych w ubiegłym tygodniu. Sprawa dotycząca ewentualnego przekazania niemieckich Patriotów stanęła zatem w miejscu. Niektórzy rozmówcy z obozu władzy wskazują jednak, że "sprawę do przodu mogłyby ruszyć rozmowy z Amerykanami". Inicjatywę mógłby podjąć prezydent Duda.
Teoretycznie sprawa może zakończyć się optymalnie dla Polski. Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz powiedział w poniedziałek w Sejmie, że "jeżeli Niemcy uważają, że to jest niemożliwe [przekazanie Patriotów Ukrainie - przyp. red.], to mam nadzieję, że trafią do Polski".
Ekspert ds. międzynarodowych dr Marcin Zaborowski (GLOBSEC) w rozmowie z Wirtualną Polską wskazuje, że zerwanie rozmów z Niemcami ws. Patriotów byłoby "bardzo dużym błędem". - Przykład Słowacji, która otrzymała od Niemiec baterie Patriot, pokazuje, jak powinniśmy dbać o własne bezpieczeństwo. Słowacy wysłali do Ukrainy swoje zestawy S-300, a w zamian od Berlina otrzymali Patrioty. To właściwa decyzja. Oczywiście, że byłoby najlepiej, gdyby system antyrakietowy trafił do Ukrainy. Ale nie jest to możliwe. To prawdopodobnie w ogóle nie stanie się w najbliższych latach. W związku z tym Polska z tej oferty powinna skorzystać - przekonuje były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski