David Cay Johnston: Donald Trump to kanciarz. Zmyśla i przeczy faktom. "Wierzy, że jest od nas lepszy"
• Dziennikarz napisał książkę opisującą kontrowersyjną karierę miliardera
• Jest kanciarzem. (...) kantowanie ma we krwi - przekonuje Johnston
• "Tworzy własną rzeczywistość, zmyśla i przeczy faktom"
• Wierzy, że jest od nas lepszy. Mówił kiedyś o swej wyższości genetycznej - powiedział Johnston
• Jeśli Trump wygra, "to będzie okropne dla Ameryki i świata"
• Dziennikarz jest przekonany, że Trump będzie chciał się na nim zemścić. "Groził (mi) procesem"
13.10.2016 | aktual.: 13.10.2016 15:31
- Nikt piszący o Donaldzie Trumpie nie doszukał się choćby jednego jego przyjaciela; to kanciarz, który wykorzystuje ludzi i jest znacznie mniej bogaty, niż twierdzi - mówi dziennikarz śledczy David Cay Johnston, który od 30 lat śledzi poczynania biznesmena.
Johnston jest autorem bestsellerowej książki "The Making of Donald Trump", w której szczegółowo opisuje naznaczoną kontrowersjami i prawnymi kłopotami karierę Trumpa.
Johnston po raz pierwszy spotkał Trumpa w 1988 roku w Atlantic City, gdzie biznesmen postanowił wybudować kasyno. - Był wówczas najważniejszą osobą w Atlantic City, a ja wkrótce przekonałem się, że będzie ważny także w kraju - wspomina w rozmowie z PAP. - Już wtedy zrozumiałem, że to utalentowany sprzedawca. Sprzedawanie jest celem jego życia, łącznie ze sprzedażą idei, że jest współczesnym Midasem, Don Juanem XX wieku czy przyszłym prezydentem - powiedział Johnston.
Dziennikarz szybko doszedł do wniosku, że Trump konfabuluje. - Jest kanciarzem. Dam przykład: od współpracowników Trumpa dowiedziałem się, że nie ma pojęcia o branży kasynowej i nie zna zasad gier hazardowych. Nie mogłem w to uwierzyć, więc na jednym z pierwszych spotkań celowo powiedziałem nieprawdę na temat gry w kości, a Trump włączył moje słowa do swojej wypowiedzi. Powtórzyłem tę nieprawdę trzy razy, a on zrobił to za mną. To upewniło mnie w przekonaniu, że nie zna się na kasynach, a kantowanie ma we krwi; zawsze będzie mówił to, co jego zdaniem sprawi, że zrobisz to, co zechce. Tworzy własną rzeczywistość, zmyśla i przeczy faktom. Teraz robi to nieustannie podczas kampanii - ocenił Johnston.
Zgodził się z popularną opinią, że Trump "kieruje się zemstą". - Nie ma empatii dla innych, traktuje ludzi przedmiotowo, uważa więc, że należy zrujnować życie tych, którzy mu odmówią lub staną na drodze. Sam przyznał, jak wielką sprawia mu to radość - wyjaśnił Johnston. Nic więc dziwnego - dodał - że Trump nie ma przyjaciół.
Donald Trump przeprasza. Leszek Krawczyk dla WP: to nagranie wywołało burzę w USA
- Nikomu z nas, piszących o Trumpie, nie udało się znaleźć choćby jednego jego przyjaciela. Niektórych ludzi nazywa przyjaciółmi, ale to są jego partnerzy biznesowi - powiedział. Przyjaciół, zdaniem Johnstona, nie ma też 10-letni syn Trumpa - Barron, który ma do swej dyspozycji całe piętro w wieżowcu Trump Tower, ale "nigdy nie ma tam żadnych innych dzieci". Z kolei dzieci Trumpa z pierwszego małżeństwa - Donald Jr., Ivanka i Eric - które teraz wspierają go w kampanii, zdaniem Johnstona odcięły się od ojca i nie chciały mieć z nim nic wspólnego, gdy rozwiódł się z ich matką Ivaną. - Wróciły do niego dopiero, gdy dorosły i zrozumiały, że pojednanie z tatusiem może zapewnić im cudowny styl życia - zaznaczył Johnston.
Rozmówca PAP nie ma też wątpliwości, że Trump jest znacznie mniej zamożny, niż twierdzi, gdyż wiele z jego przedsięwzięć się nie powiodło. - Nie ma dowodów na to, że jest miliarderem. Trump jest bogaty, ale nie tak bardzo, jak mówi. W USA wystarczy być milionerem, by mieć własny samolot i śmigłowiec. Jeśli przegra wybory, będzie potrzebował nowego źródła dochodów, by utrzymać (dotychczasowy) styl życia - ocenił Johnston.
Media spekulują, że w razie przegranej Trump założy nową, "skrajnie prawicową organizację medialną" wraz z założycielem Fox News Rogerem Ailesem, który w atmosferze skandalu opuścił niedawno telewizję, oraz managerem swojej kampanii, byłym szefem prawicowego portalu Breitbart News Steve'em Bannonem. - Nie mam wątpliwości, że jeśli Trump przegra wybory, powołają do życia jakieś nowe medium. Jeśli naprawdę miałby te 10 mld dolarów, o których opowiada, nie musiałby tego robić. Nie musiałby też na wiecach wyborczych reklamować produktów ze swoim nazwiskiem. Nie zapominajmy, że kampania zaszkodziła jego marce. Lokale w Trump Tower są teraz dość tanie, bo wiele firm nie chce już tam organizować spotkań. Nie chcą narażać się klientom czy współpracownikom z powodu rasistowskich, ksenofobicznych i wariackich wypowiedzi Trumpa - powiedział Johnston.
Zdaniem dziennikarza Trump naprawdę chce być prezydentem USA. - Wierzy, że jest od nas lepszy. Mówił kiedyś o swej wyższości genetycznej - zauważył. A jeśli Trump wygra i trafi do Białego Domu? - To będzie okropne dla Ameryki i świata, ale państwo przetrwa, choć poturbowane. Uważam, ze Trumpowi nie uda się pozostać na urzędzie przez całą kadencję. Może nie minąć rok i wywoła jakiś kryzys konstytucjonalny i zostanie usunięty przez Kongres. Wówczas będziemy mieć jako prezydenta Mike'a Pence'a, gospodarza programu w radiu z małego miasteczka w Indianie. I to też będzie katastrofa - ocenił Johnston.
Dziennikarz jest przekonany, że Trump jako prezydent będzie chciał się na nim zemścić. - Już w kwietniu zadzwonił i zagroził (mi) procesem, jeśli książka mu się nie spodoba. To pokazuje jego autorytarny charakter. W swojej 50-letniej karierze zaprowadziłem swoimi dziennikarskimi śledztwami kilku polityków, zarówno Demokratów, jak i Republikanów, przed sąd, a nawet do więzienia, ale nigdy mi się nie zdarzyło, by ktoś groził mi procesem" - powiedział. "Myślę, że jeśli Trump zostanie prezydentem, może nakazać, by wpisano mnie na listę osób objętych zakazem lotów, co bardzo utrudniłoby mi pracę, ale poradzę sobie - dodał Johnston.
Johnston udzielił wywiadu PAP i austriackiemu dziennikowi "Die Presse".
Z Waszyngtonu Inga Czerny