Dane gwałcicieli i pedofilów w specjalnym rejestrze. Ocena Polaków
Zdecydowana większość Polaków uważa, że opublikowanie jawnego rejestru przestępców seksualnych w internecie to dobry pomysł - wynika z sondażu przeprowadzonego na panelu Ariadna dla Wirtualnej Polski.
Z poczatkiem roku resort Zbigniewa Ziobry opublikował w internecie dwie odsłony rejestru "pedofilów i gwałcicieli". Wersja z ograniczonym dostępem przeznaczona jest dla organów wykonujących zadania publiczne czy dla administracji publicznej. Z kolei do rejestru publicznego może wejść każdy.
Rejestr działa?
Jak pokazuje najnowsze badanie, 41 proc. Polaków jeszcze nie słyszało o rejestrze. Natomiast 59 proc. respondentów zna, choćby ze slyszenia, sprawę uruchomienia polskiego rejestru. Dzięki nowej funkcji został ujawniony przestępca seksualny z województwa małopolskiego. Mieszkańcy miasta odkryli, że zatrudniony jest w domu kultury.
Ministerstwo Sprawiedliwości, jako autor ustawy, odtrąbiło sukces, choć wielu ekspertów jest mocno sceptycznych. Zdaniem prezesa Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza "rejestr pedofilów jest niehumanitarny, bo ogranicza szansę na resocjalizację przestępców".
Polacy chwalą nowe narzędzie
Zapytalismy Polaków, jak oceniają uruchomienie polskiego Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym w Internecie, zawierającego zdjęcia, nazwiska, miejsca zamieszkania gwałcicieli i pedofilów. 70 proc. badanych popiera stworzenie nowego narzędzia. Tylko 13 proc. badanych negatywnie ocenia rejestr. 17 proc. natomiast nie ma zdania na ten temat.
Warto zaznaczyć, że rejestr zdobył popularnosć u sympatyków wszystkich partii. Najwięcej pozytywnych komentarzy ma wśród wyborców Kukiz'15 (88 proc.) i PiS (77 proc.).
Zobacz też: Zatrzymanie podejrzanego o gwałt na 8-latce
Rejestr bez księży
Fundacja ofiar księży pedofilów alarmuje, że w rejestrze przestępców seksualnych nie uwzględniono skazanych za pedofilię księży. - To niezrozumiałe, dlaczego tych osób nie ma w spisie. Okazało się, że zapewnienia ministerstwa o ochronie dzieci to puste obietnice, które nie przełożyły się na działania. Teraz występujemy do sądów o akta poszczególnych spraw, żebyb sprawdzić za co konkretnie księża zostali skazani i czy słusznie nie umieszczono ich w rejestrze - powiedział Marek Lisiński, szef Fundacji "Nie lękajcie się", w rozmowie z WP. O. Adam Żak, pełnomocnik Episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży twierdzi, że to nie są uzasadnione zarzuty. - Nie ma żadnego spisku - przekonuje.
Na pytanie, czy zetknąłeś się z informacją, że w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym nie zostały zamieszczone dane o księżach pedofilach, większość badanych (68 proc.) odpowiedziało, że nie. 32 proc. badanych natomiast słyszało, że w rejestrze pominięto duchownych.
Księża pod ochroną?
O. Adam Żak tłumaczy, że "zgodnie z ustawą w rejestrze publicznym znajdują się recydywiści, czyli sprawcy najcięższych przestępstw seksualnych m. in na szkodę osoby małoletniej, którzy zostali uprzednio skazani na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia". - Z tego co wiem żaden z księży, których publicznie wymienia się w mediach, nie był recydywistą skazanym za najcięższe przestępstwa i dlatego nie są wymienieni w rejestrze jawnym - dodaje.
Jego zdaniem, nie ma "żadnego spisku". Do wglądu osób uprawnionych bowiem, np. dyrektorów szkół czy organizatorów kolonii, przesłany został niejawny rejestr zawierający większą listę nazwisk.
Co na to Polacy? 61 proc. respondentów wierzy, że w rejestrze nie zostały zamieszczone dane o księżach pedofilach. 25 proc. badanych jest odmiennego zdania. 14 proc. respondentów stwierdziło, że "trudno powiedzieć".
Badanie przeprowadzone dla Wirtualnej Polski na panelu Ariadna w dniach 6-9 stycznia 2018 roku. Próba ogólnopolska osób od 18 lat wzwyż (N=1069). Kwoty dobrane wg reprezentacji w populacji dla płci, wieku, wykształcenia i wielkości miejscowości zamieszkania. Metoda: CAWI.