"Dajmy Jurkowi Owsiakowi czas. To on nas teraz potrzebuje, nie my jego" [OPINIA]
#MuremZaJurkiem, #MuremZaOwsiakiem - takie hasztagi widzę od wczoraj w wielu miejscach w sieci. I sam mam ochotę tak krzyczeć. Głośno, a nawet bardzo głośno. Bo to Jurek potrzebuje teraz pomocy Polaków.
15.01.2019 | aktual.: 15.01.2019 13:28
Takiego Jerzego Owsiaka nie widział do tej pory w Polsce nikt. Zmęczonego. Wycieńczonego. Fizycznie po Finale WOŚP – i psychicznie po tym, jak najpiękniejszy dzień w roku w Polsce, który powtarzał się od 27 lat za jego sprawą, w jednej chwili został zdruzgotany przez człowieka z nożem.
"Jak miał sobie poskładać to, że impreza ratująca życie, stała się sceną wstrząsającego mordu?" – zapytał w komentarzu mój redakcyjny kolega Paweł Wiejas. Dodał, że rozumie decyzję byłego już szefa WOŚP o rezygnacji. Ja też ją rozumiem. Przecież zapewne niewiele osób poczuło ból po tragedii tak mocno, jak on. - Biorę odpowiedzialność za to, co się wydarzyło - powiedział dosłownie kilka minut temu, wchodząc do siedziby WOŚP.
Nie będę nawet próbował udawać, że wiem, jak czuje się Jurek Owsiak. Ale spróbujcie to sobie wyobrazić: od wielu lat robisz dobro, ratujesz z pomocą milionów ludzi dobrej woli życie najmłodszych i najstarszych Polaków. A równocześnie słyszysz, co roku, że jesteś złodziejem, kłamcą, na pewno coś ukrywasz, "pokaż kwity!", a w ogóle to miałeś tatusia w UB i na pewno jesteś komuchem.
A do tego słyszysz, że twoje rozumienie życia, twoja filozofia – otwartości na drugiego człowieka, czerpania radości z zabawy, uśmiechu, szczęścia, filozofia, w której centrum tkwi myśl, że pomaganie jest dobre, a radość i uśmiech sprawiają, że pomaga się lepiej i skuteczniej – jest nieetyczna. Tak jakby miłość, przyjaźń i muzyka kłóciły się z dobroczynnością. I w tym roku znów to słyszysz. Hejt trwa. A na koniec nienawiść wybucha w paroksyzmie okrucieństwa, w ciosach, które dosięgły na scenie WOŚP prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. A potem szczucie trwa, bo przypisują ci współwinę za tę tragedię. Dotyka cię to tak mocno, że ogłaszając decyzję o rezygnacji, tuż po informacji o śmierci prezydenta Gdańska, w ostrych słowach o tym hejcie mówisz, podkreślasz, ile razy oberwałeś.
Dziś czujemy, że zatriumfowało zło. Że zło szczerzy do nas swoją paskudną twarz, wylewa się na nas z sieci we wpisach ludzi niegodnych, by wskazać ich z imienia i nazwiska. Czujemy, że zostaliśmy pokonani, że całe nasze dobro, nie tylko to, które okazujemy w dniu Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale całe dobro, jakie jest w nas, ktoś podeptał, opluł i – dosłownie – zabił.
Ale ja w to nie wierzę. Ja wierzę, że zło zatriumfowało na chwilę. Na krótki czas.
MuremZaJurkiem powtórzę zatem jeszcze raz. Wspierajmy Jurka. Wspierajmy setkami tysięcy wiadomości, słów i gestów wsparcia. Niech Jurek zobaczy naszą armię – ludzi, którzy są z nim. Podobno najlepsza armia to taka, w której żołnierzy są miliony. Więc niech nas będą miliony.
Ale nie naciskajmy, żeby już, teraz, natychmiast odwołał swoją rezygnację. Dajmy mu odpocząć. Tak, niech odejdzie, odpocznie, odetnie się od wszystkiego, znajdzie spokój i wsparcie wśród rodziny i przyjaciół. Dajmy mu przeżyć żałobę, odreagować złość, wściekłość, żal, smutek. Sami przecież tego potrzebujemy, a Jurek Owsiak nie jest półbogiem, żeby spływało to po nim nie raniąc. Niech te rany się zabliźnią. To nie my teraz potrzebujemy Jurka – mieliśmy go dla siebie przez 27 lat. Teraz on potrzebuje nas. Może wróci – gdy będzie gotów.
Powtórzę, co napisałem wczoraj. Jurku drogi. Jeżeli coś przez ostatnie 27 lat było w Polsce pewne, to to, że co roku, w drugi weekend stycznia, pozytywny, kolorowy człowiek poderwie nas wszystkich do tego, abyśmy byli lepsi. Abyśmy sobie pomagali. To się nie skończy, przecież za rok znów wrzucimy do puszki WOŚP.
Jurku – jeśli mogę się tak do Ciebie zwrócić. Wczoraj widziałem Cię przybitego. Złamanego. Pokonanego. Ale nie wierzę, by zło mogło zatriumfować na zawsze. Wierzę, że wrócisz.
Czekamy. #MuremZaJurkiem.