Czynności dyscyplinarne wobec instruktora SOP. Powodem molestowanie

W niewielkiej miejscowości pod Skierniewicami miało dojść do molestowania seksualnego kobiety. Chodzi o uczestniczkę kursu Służby Ochrony Państwa. O sprawie wie prokuratura. Ponadto w SOP trwają czynności dyscyplinarne wobec instruktora.

Czynności dyscyplinarne wobec instruktora SOP. Powodem molestowanie
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strożyk/REPORTER
Anna Kozińska

07.04.2020 | aktual.: 28.03.2022 15:04

Prokuratura przygląda się wydarzeniom z początku marca. Wtedy w ośrodku szkoleniowym w niewielkiej miejscowości pod Skierniewicami, podczas kursu przygotowującego do pracy w Służbie Ochrony Państwa, miało dojść do przypadku molestowania seksualnego kursantki - donosi tvn24.pl.

O okolicznościach zdarzenia opowiedział portalowi świadek. - To odludzie. Dodatkowo kursanci byli odcięci od świata, gdyż zaczynał się już kryzys związany z epidemią. By uczcić koniec zajęć, uczestnicy i kadra zrobili imprezę. Wtedy jeden z instruktorów próbował się dobrać do kursantki. Zaczęła wzywać pomoc - mówił.

O sprawie prokuraturę powiadomić miała sama poszkodowana. Sam SOP też podjął działania. - Na polecenie komendanta natychmiast przeprowadzono czynności wyjaśniające. Zebrany materiał został przesłany do prokuratury celem oceny. Równolegle w SOP trwają czynności dyscyplinarne - przekazał portalowi rzecznik Służby Ochrony Państwa Bogusław Piórkowski.

SOP i kolizje

O Służbie Ochrony Państwa jest głośno niestety z powody częstych kolizji. Jak pisaliśmy w marcu, z roku na rok rośnie liczba zdarzeń drogowych z udziałem funkcjonariuszy SOP. O ile w 2016 r. było ich 25, o tyle rok później już 74. Od początku rządów PiS na naprawy pojazdów należących do Służby wydano już prawie 300 tysięcy złotych.

Z kolei pod koniec lutego Polsat News poinformował, SOP wysyła swoich kierowców na specjalne szkolenie i zamierza przeznaczyć na ten cel 507 tys. zł brutto.

Głośno było o incydencie z połowy stycznia. Wtedy ciężarówka SOP uszkodziła bramę wjazdową w siedzibie służby przy ul. Podchorążych w Warszawie, przewoziła pancerne limuzyny prezydenta i premiera. Okazało się, że siedzący za kierownicą funkcjonariusz miał niewielkie doświadczenie w prowadzeniu takich pojazdów.

Źródło: tvn24.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (122)