Czy uda się zapobiec wojnie?
Nad Afganistanem wisi widmo amerykańskiej akcji odwetowej. Dlatego przywódca afgańskiego Talibanu, mułła Mohammad Omar, ostrzegł w czwartek, że Afgańczycy kolaborujący z USA podzielą los dawnych współpracowników Rosjan. Ostrzeżenie to Omar zaadresował przede wszystkim do tych, którzy chcieliby wykorzystać pomoc amerykańską do przejęcia władzy w kraju.
Ci Afgańczycy, którzy chcą przejąć władzę w Afganistanie z pomocą amerykańskich wojsk, niczym nie różnią się od tych Afgańczyków, którzy przybyli do Afganistanu z pomocą wojsk rosyjskich - oświadczył przywódca Talibanu w orędziu, przekazanym w Islamabadzie przez afgańską agencję AIP.
Natomiast były król Afganistanu Mohammad Zahir Szach oświadczył w wywiadzie zamieszczonym w wydawanym w Londynie i Bejrucie arabskim dzienniku Aszrag al-Awsat, iż zaaprobuje ewentualną wojskową akcję USA przeciwko Talibom. 86-letni eks-monarcha, który od 28 lat przebywa na emigracji w Rzymie, zapowiedział także, iż powróci do kraju by zjednoczyć swój naród.
Zwolennikiem amerykańskiej akcji odwetowej jest również wojskowy przywódca Pakistanu gen. Pervez Musharraf. Oświadczył on w czwartek, że rząd nadal będzie prowadzić tę samą, proamerykańską politykę, a interesy i bezpieczeństwo narodowe Pakistanu będzie traktował jako priorytet.
Pakistan zapowiedział wysłanie - w najbliższą sobotę - nowej misji dyplomatycznej do Kabulu. Emisariusze Islamabadu mieliby przekonać rządzących na przeważającym obszarze Afganistanu Talibów, by nawiązali współpracę ze społecznością międzynarodową, unikając tym samym ataku wojskowego USA.
Przywódca rządzących w Afganistanie Talibów, mułła Mohammad Omar przyjął w czwartek, jak to nazwano, ofertę mediacji od amerykańskiego obrońcy praw człowieka Jesse Jacksona. Jednak sam zainteresowany stwierdził, że nie ma zamiaru jechać do Afganistanu w ramach ewentualnej misji pokojowej.
Tymczasem, jak wynika z doniesień pakistańskiej agencji prasowej PNS, USA - usiłujące ująć oskarżanego o zamachy terrorystyczne na World Trade Center i Pentagon fundamentalistę islamskiego Osamę bin Ladena - są w trakcie powoływania międzynarodowej grupy do jego poszukiwań. Stany Zjednoczone domagają się od afgańskich Talibów wydania bin Ladena, w przypadku odmowy grożą akcją wojskową.
W czwartek wieczorem Afganistan poinformował, że bin Ladenowi przekazano wiadomość od afgańskich ulemów (teologów muzułmańskich), którzy doradzają mu, by dobrowolnie opuścił Afganistan. Apel w tej sprawie ulemowie uchwalili przed tygodniem - dotychczas jednak twierdzili, że nie mogą znaleźć bin Ladena, by mu przekazać to wezwanie.
Minister informacji Talibanu Qudrutullah Jamal stwierdził, że bin Laden wciąż znajduje się na terytorium Afganistanu. Nie mam powodów sądzić, że opuścił Afganistan. Jest wciąż tutaj - powiedział Jamal agencji Reuters.
Tymczasem USA zwróciły się w czwartek do Rady Bezpieczeństwa ONZ o pomoc w walce z terroryzmem i przekazały najważniejszym członkom Rady projekt rezolucji, wzywającej państwa ONZ do zamrożenia - wzorem USA - kont organizacji, firm i osób podejrzanych o terroryzm lub związki z terrorystami.
Armenia - jako kolejne państwo - wyraziła zgodę na udostępnienie USA swojej przestrzeni powietrznej na wypadek ataków odwetowych na Afganistan. Umożliwiłoby to amerykańskim samolotom odbywanie lotów z baz tureckich w kierunku Morza Kaspijskiego, gdyby na otwarcie swojej przestrzeni powietrznej zgodził się również sąsiadujący z Armenią Azerbejdżan. (aso)