Czy Boris Johnson zignoruje prawo? Wielka Brytania dryfuje ku nieznanym terytoriom
Karczemne kłótnie, grubiańskie awantury, oskarżenia o pucz i pytanie: czy rządzący podporządkują się prawu? Brytyjska polityka przybiera coraz bardziej znajome dla Polaków kształty. Różnica jest jedna: brytyjski system najpewniej tę próbę wytrzyma.
10.09.2019 | aktual.: 11.09.2019 06:51
Poniedziałkowe obrady Izby Gmin - ostatnie przed wejściem w życie zawieszenia parlamentu na pięć tygodni - były czymś, czego Brytyjczycy właściwie jeszcze nie widzieli. Ale dla widzów w Polsce mogły wyglądać znajomo. Po kilkunastu godzinach burzliwych debat, ostatnie posiedzenie sesji zakończyło się późną nocą w atmosferze chaosu i awantury.
Kiedy grubo po 2 w nocy przyszedł czas na ceremonię zawieszenia parlamentu, posłowie opozycji najpierw wybuczeli "Czarną Rózgę" (przedstawicielkę Izby Lordów przewodzącą ceremonii), a potem przepychając się otoczyli fotel spikera Izby Johna Bercowa, próbując zablokować jego wyjście i zakończenie obrad. Przez chwilę wydawało się nawet, że Bercow - zdecydowany krytyk zawieszenia - nie ustąpi i zacznie okupację. Kiedy w końcu to zrobił, za nim podążyli tylko posłowie Torysów przy akompaniamencie buczenia i okrzyków "hańba".
W ten sposób jeden z najstarszych parlamentów na świecie udał się na najdłuższą przerwę po drugiej wojnie światowej. Wróci dopiero 14 października, ledwie dwa tygodnie przed wyznaczoną datą brexitu. Ale wcale nie oznacza to, że kwestia wyjścia z UE jest wyjaśniona. Wręcz przeciwnie: w tej sprawie jest więcej wątpliwości niż kiedykolwiek. A wśród największych zagadek jest jedna, która w Polsce może zabrzmieć znajomo: czy rząd zignoruje obowiązujące go prawo? I czy podda się decyzji sądu?
Prawo, o którym mowa to tzw. ustawa Benna. Przyjęty w ubiegłym tygodniu akt nakłada na premiera obowiązek złożenia wniosku o przedłużenie negocjacji ws. brexitu o kolejne trzy miesiące, o ile wcześniej nie uda mu się zatwierdzić umowy rozwodowej z UE. Ustawa może uratować Wielką Brytanię przed katastrofalnym twardym brexitem. Ale uderza też w Johnsona, który obiecał Brytyjczykom, że niezależnie od wszystkiego Zjednoczone Królestwo wyjdzie z UE 31 października.
- Wolałbym leżeć martwy w rowie, niż poprosić o odroczenie brexitu - stwierdził premier podczas jednego z wystąpień.
Była to tylko jedna z wypowiedzi Johnsona i jego stronników sygnalizująca, że premier może po prostu nie podporządkować się prawu. Mózgiem tego planu miał być najważniejszy doradca Borisa, Dominic Cummings. Cummings już wcześniej sugerował premierowi niestandardowe ruchy łamiące brytyjskie konwencję. Wśród nich było m.in. przekonanie królowej do zawetowania ustawy - do czego ostatecznie nie doszło.
Przeczytaj również: Boris Johnson przegrał kolejne głosowanie. "Niedorzeczne tchórzostwo"
Czy tak samo skończą się groźby Johnsona co do zignorowania ustawy Benna? Wiele wskazuje na to, że tak. Według dziennika "The Times", Johnson miał we wtorek przyznać swoim współpracownikom, że podda się prawu, jeśli zmuszą go do tego sądy. A ponieważ prawo jest jasne, decyzja sądu również powinna być jasna.
- Jest rok 2019, a premierem jest Johnson, więc wszystko jest możliwe. Ale byłbym zaskoczony, gdyby do tego rzeczywiście doszło. Nie dlatego, że nie byłby do tego zdolny. Ale tak czy inaczej zmuszą go do tego jego współpracownicy i system - mówi WP brytyjski prawnik związany z Partią Pracy.
Jak wyjaśnia, gdyby Johnson rzeczywiście zignorował prawo, spotkałaby go fala rezygnacji w jego gabinecie, tych, którzy nie chcieliby narażać się na prawne konsekwencje takiego ruchu. Tymczasem Johnson już teraz stracił poparcie 21 posłów swojej własnej partii, kieruje rządem mniejszościowym i przegrał wszystkie pięć głosowań w Izbie Gmin.
- Rozumiem, jak to może wyglądać z perspektywy Polski, ale mimo wszystko w tej sytuacji Johnson jest zbyt słaby, by móc złamać ten system - mówi rozmówca WP. - Jednak generalna zasada jest taka, że jeśli chce się, tak jak Johnson i Cummings, z prawnikami iść na wojnę, to trzeba ich szanować i przede wszystkim znać prawo. W przeciwnym wypadku zostanie się przez nich z przyjemnością zniszczonym - dodaje.
Przeczytaj również: Brexit. Były prokurator generalny: Borisowi Johnsonowi może grozić więzienie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl