PublicystykaCzy bojkotować mundial? Niemieccy politycy z rosyjskim problemem

Czy bojkotować mundial? Niemieccy politycy z rosyjskim problemem

Największa piłkarska impreza świata rusza w obliczu poważnych politycznych napięć miedzy Rosją a Zachodem. Jak powinni zachować się politycy?

Czy bojkotować mundial? Niemieccy politycy z rosyjskim problemem
Źródło zdjęć: © PAP | Wojciech Pacewicz

W Moskwie zostanie w ten piątek rozegrany niezwykły mecz. Drużyna niemieckiego Bundestagu zmierzy się w nim z deputowanymi do rosyjskiej Dumy. Jak powiedział wiceprzewodniczący niemieckiego parlamentu Thomas Oppermann to symboliczny gest mający przeciwdziałać narastaniu wrogości między Niemcami a Rosjanami. Socjaldemokratyczny polityk dodał, że wciąż istnieją zasadnicze różnice w ocenie polityki Władimira Putina, ale – jego zdaniem - w niemieckim społeczeństwie panuje konsens co do tego, że "Rosja nie jest naszym wrogiem".

Oczywiście mecz z udziałem parlamentarzystów nie rozwiąże wszystkich poważnych problemów, które nagromadziły się w ostatnim czasie. Patrząc przez pryzmat polityki zagranicznej, okoliczności ruszającego właśnie mundialu są złe. Wielka Brytania oskarża Rosję o próbę zabicia Siergieja Skripala. Holandia, Australia i międzynarodowi śledczy obarczają Moskwę odpowiedzialnością za zestrzelenie w 2014 roku malezyjskiego samolotu nad wschodnią Ukrainą. Do tego dochodzi aneksja Krymu, wsparcie separatystów w Donbasie czy reżimu Asada w Syrii.

Bez bojkotu, ale też bez ochoty na mundial

Odkąd stosunki między Rosją a Ukrainą i Zachodem uległy pogorszeniu, regularnie pojawiały się apele o zbojkotowanie rosyjskich mistrzostw. Oficjalnie bojkot wspierają jednak tylko Ukraina, Islandia i Wielka Brytania. Jest mało prawdopodobne, aby dołączyły inne kraje. Ale ta negatywna otoczka nie pozostaje bez wpływu na całą imprezę. W przeciwieństwie do innych podobnych wydarzeń czołowi niemieccy politycy raczej nie pojawią się na mundialu. Prezydent Frank-Walter Steinmeier, przewodniczący Bundestagu Wolfgang Schaeuble czy wicekanclerz Olaf Scholz – żaden z nich nie planuje wyjazdu do Rosji. Minister spraw zagranicznych Heiko Maas żartował w rozmowie z Saarbrueckem Zeitung, że o wiele ważniejsze jest, że do Rosji pojedzie niemiecki bramkarz Manuel Neuer.

Z informacji Deutsche Welle wynika, że także kanclerz Angela Merkel, która zwykle chętnie przemierza świat, aby dopingować niemieckich piłkarzy, jak dotąd nie planuje podróży do Rosji. Pytani o to rzecznicy Merkel wciąż odpowiadają, że kalendarz kanclerz planowany jest ostatecznie z kilkudniowym wyprzedzeniem. Nowy pełnomocnik rządu Niemiec ds. kontaktów z Rosją Dirk Weise stara się jednak zwalczać wrażenie "cichego bojkotu". – Odpowiednio wcześnie zdecydujemy, kto pojedzie na jaki mecz – powiedział w wywiadzie dla DW. W rzeczy samej, jest mało prawdopodobne, że Angeli Merkel mogłoby zabraknąć na stadionie, gdyby niemiecka drużyna grała w finale. Ale jak dotąd tylko minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer – odpowiedzialny za sport – jasno zadeklarował, że do Moskwy poleci.

Nastroje przed rosyjskim mundialem

Thomas Oppermann w piątek wystąpi w meczu parlamentarzystów, choć jednocześnie uważa, że wyjazd polityków na rosyjski mundial to zły sygnał. Jego stanowisko – dość sprzeczne – odzwierciedla także sprzeczną postawę jego partii SPD. Szefowa ugrupowania Andrea Nahles mówi na przykład, że chętnie pojechałaby do Rosji, jeśli Niemcy znajdą się w finale.

Niejednoznaczne głosy docierają także ze strony konserwatywnych polityków. Były premier Bawarii Edmund Stoiber z CSU powiedział, że ewentualny bojkot to "polityka symboli" i powinno się wykorzystać każdą okazję do rozmowy z Putinem. Szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen z CDU powiedział jednak, że nie próbował by wykorzystać tego mundialu jako okazji do politycznych rozmów. Ale także on sprzeciwia się bojktowi. – Sport nie powinien być częścią sankcji – powiedział.

Twarde stanowisko wobec Rosji prezentują Zieloni. Eurodeputowana ugrupowania Rebecca Harms podpisała, razem z 59-cioma innymi posłami do PE apel o bojkot mistrzostw. – Nie chcemy zepsuć imprezy piłkarzom ani kibicom, ale Putinowi i FIFie – powiedziała.

Lider prawicowej, antyimigranckiej partii Alternatywa dla Niemiec Alexander Gauland nie ma za to problemu z mundialem i nie widzi wokół niego żadnych politycznych kontrowersji. – Tak zdecydowały odpowiednie gremia i jest to całkowicie w porządku – powiedział. Jak dodał, przedstawiciele rządu Niemiec powinni wspierać niemieckich piłkarzy swoją obecnością.

Eurodeputowany partii Lewica Helmut Scholz uważa, że bojkot dużych wydarzeń sportowych zazwyczaj nie przynosi pożądanego efektu. Jego zdaniem mundial w Rosji powinno się wykorzystać do nawiązania kontaktów z rosyjskimi politykami. – Musimy wyjść ze spirali konfrontacji i milczenia – powiedział Deutsche Welle.

Były członek niemieckiej kadry piłkarskiej Kevin Kuranyi przyznał, że cała sprawa jest obecnie trudna politycznie, ale nie powinno się pozwolić na to, aby konflikt miał zbyt duży wpływ na imprezę. Kuranyi, który przez wiele lat grał w klubie Dynamo Moskwa zaapelował do niemieckich kibiców, aby jechali na mundial. Jak przekonywał, będą wtedy mogli poznać inną Rosję i nie będą tego żałowali. Także inny były niemiecki piłkarz Arne Friedrich stara się bagatelizować polityczny wymiar mundialu. – To nie są mistrzostwa Putina, tylko nasze. Należą do piłkarzy i ludzi – ocenił.

Źródło artykułu:Deutsche Welle
mundial 2018mistrzostwa świata w piłce nożnejniemcy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)