Potężny atak Ukrainy? Ma być jak powtórka Kurska, tylko w innym miejscu
Ukraina ma nadal szukać nowych kierunków uderzeń, którymi zaskoczą rosyjską armię. Cel - zrobić to, co w "operacji kurskiej" - sądzą wojskowi eksperci. Rosyjscy komentatorzy piszą z kolei, że "już w każdej wojskowej knajpie krążą plotki, że z Odessy wyruszy desant" na Chersoń i Krym.
29.08.2024 | aktual.: 29.08.2024 06:28
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Ukraińskie "dowództwo koncentruje się nie tylko na Zaporożu, ale także na kierunku Chersoń - tam właśnie siły zbrojne przeciwnika od dawna kreślą plany przeprowadzenia nowej operacji desantowej" - opisują na prokremlowskich kanałach telegramowych blogerów Rybar oraz Dwóch Majorów. I dodają w swoim stylu: "nowy plan ukraińskich władz jest znacznie odważniejszy, choć, szczerze mówiąc, samobójczy. Niemniej na tle ogólnych niepowodzeń na innych odcinkach frontu, są gotowi podjąć ryzyko bez względu na straty".
Według tych doniesień Ukraina zbiera w Odessie bezzałogowe łodzie oraz żołnierzy, aby uderzyć na słabo obsadzone pozycje rosyjskie przy ujściu Dniepru (mierzeja kinburska), w obwodzie chersońskim oraz w kierunku Krymu.
"Nawet kilkuset członków ukraińskich formacji wystarczy, aby do momentu ich zablokowania narobić hałasu. W przypadku połączenia takiej operacji z rozpoczęciem ofensywy w obwodzie zaporoskim sytuacja może przybrać znacznie groźniejszy charakter. Właśnie na to liczy ukraińskie dowództwo" - opisują blogerzy wojskowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że atak, którego się obawiają, byłby trzecią operacją zaczepną Ukrainy. Od 6 sierpnia trwa "operacja kurska", ostatnio Ukraińcy weszli także do obwodu biełgorodzkiego, a w przyszłości mieliby się bić na względnie spokojnym odcinku frontu, odległym o setki kilometrów od głównych wydarzeń.
Gen. Skrzypczak chwali ukraińskie dowództwo
- Gdyby doszło do nowego uderzenia Ukrainy, tym razem na zachodzie frontu, to taki ruch spowoduje podzielenie rosyjskich sił i rozproszenie ich wysiłku wojskowego. Byłoby to zgodne ze sztuką wojenną. Jest to całkiem prawdopodobne - komentuje gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych w Polsce, odnosząc się do obaw Rosjan.
Co ciekawe, już w połowie sierpnia zarówno gen. Skrzypczak, jak i gen. Mick Ryan z Australii przewidywali, że "operacja kurska" może być powtarzana w innych regionach. Zdaniem byłych wojskowych reakcja Rosjan i ruch ich jednostek na pomoc Kurskowi dał Ukraińcom okazję do zidentyfikowania i zaatakowania innych słabych punktów na linii frontu. Obaj wspominali, że dziwne jest, iż ukraińskie dowództwo akceptuje rosyjskie postępy pod miastem Pokrowsk w Donbasie. Taka sytuacja sugeruje, że ukraińskie rezerwy mają ważniejsze zadanie, na innym odcinku frontu.
- Podejście gen. Syrskiego, aby trzymać Rosję w niepewności, angażować na wielu frontach, jest dobre. Trzeba pochwalić elastyczność, z jaką Ukraińcy przerzucają swój wysiłek, z miejsca na miejsce, aby podgryzać i nękać Rosjan. Nie spodziewałbym się jednak wielkiego przełomu ani wyzwolenia znacznych terenów - podsumowuje gen. Skrzypczak.
Obawy Rosjan narastają. Co się dzieje w Odessie?
Według Borysa Tynki, polskiego przewodnika po Odessie (180 km od Chersonia) w mieście nie ma nastrojów, napięcia wśród ludzi czy plotek świadczących o przygotowywanym ataku.
- Odessa nadal żyje sezonem wakacyjnym. Przyjmuje turystów z innych regionów kraju. Byłem świadkiem nasilenia się ataków rakietowych, są przerwy w dostawach prądu, czego kiedyś nie było - relacjonuje WP Tynka. - To moje wrażenia. Możliwe, że plany wojskowych są tak skryte, że nie mają szansy wyciekać do ludzi, nawet w formie plotek - dodaje.
"Fakt, że o pewnych planach wroga krążą plotki w niemal każdej knajpie wojskowej na południu, oznacza, iż nie można wykluczyć celowego wprowadzenia informacji o przygotowaniach do ofensywy. Wszyscy zostają postawieni w stan gotowości, przez określoną liczbę dni poziom zagrożenia jest wysoki, ale ostatecznie nic się nie dzieje. Ale kiedy wszyscy się już zrelaksują, możliwe będzie wprowadzenie planu w życie" - twierdzą tymczasem rosyjscy blogerzy.
Sądzą, że rosyjskie pozycje na Krymie i pod Chersoniem są pod baczną obserwacją Ukrainy i jej sojuszników. Ukraina maiłaby też osłabić ataki dronami, aby zachować większą liczbę środków bojowych na atak. Akcje militarne z rojami dronów przełamywały rosyjską obronę w obwodzie kurskim.
Po co Ukrainie śmiałe ataki i szarpanie Rosji? Lokalne media tłumaczą to tak: "sztab próbuje znaleźć równowagę pomiędzy zdobyciem terytorium w obwodzie kurskim a utratą go w centrum frontu wschodniego w Donbasie" (cytat z agencji Unian). W wielu komentarzach padało też, że atak na rosyjskie terytorium przekracza "czerwone linie narysowane przez Putina. Odpowiedź Rosji jest uderzająco bierna i stłumiona, co stanowi kontrast w stosunku retoryki z początku wojny. To zachęca Zachód do kontynuowania pomocy.
Jednym z głównych celów operacji kurskiej było odwrócenie znacznych sił przeciwnika z innych obszarów, szczególnie z kierunku pokrowskiego i kurachowskiego. - Nadal posuwamy się naprzód, zadając rosyjskim wojskom wymierne straty w ludziach i sprzęcie. Dotąd przejęliśmy kontrolę nad 1294 kilometrami kwadratowymi terytorium. Znajduje się na nim 100 miejscowości - przekazał wystąpieniu we wtorek gen. Ołeksandr Syrski, głównodowodzący siłami Ukrainy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski