Czołgi Leopard dla Ukrainy. Habeck otwarty na plan Polski
Wicekanclerz Niemiec, minister gospodarki i klimatu Robert Habeck (Zieloni) jest skłonny poprzeć plan Polski dostarczenia Ukrainie czołgów Leopard. SPD pozostaje wciąż ostrożna.
- Niemcy nie powinny utrudniać innym krajom podejmowania decyzji o wsparciu dla Ukrainy - powiedział w czwartek w Berlinie wicekanclerz Niemiec, minister gospodarki i klimatu Robert Habeck z Zielonych. Członkowie jego partii wezwali kanclerza Olafa Scholza do objęcia przewodnictwa w organizowanej na międzynarodową skalę akcji dostawy do Ukrainy niemieckich czołgów Leopard.
Ukraina domaga się od dłuższego czasu dostaw tego typu czołgów. W środę 11 stycznia prezydent Polski Andrzej Duda, podczas wspólnego wystąpienia z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, oświadczył, że Polska w ramach koalicji międzynarodowej jest gotowa do przekazania Leopardów. Do tego potrzebna jest jednak zgoda Niemiec jako kraju - producenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wizyta prezydenta we Lwowie. "Polska w awangardzie"
Jak poinformowała minister obrony Christine Lambrecht (SPD), niemiecki rząd nie otrzymał jeszcze żadnych oficjalnych wniosków w tej sprawie. - Nie ma żadnych próśb ze strony Polski ani innych krajów o tę dostawę - powiedziała socjaldemokratka podczas wizyty w oddziałach Bundeswehry w Marienbergu w Saksonii.
Zieloni naciskają
Rząd Niemiec po długim wahaniu zdecydował się niedawno na dostarczenie Ukrainie bojowych wozów piechoty Marder. Jednak, jak dotąd wciąż nie chce przekazać czołgów Leopard. Wpływowi politycy Zielonych i FDP od dawna zabiegają o to w rządzie koalicyjnym. - Obowiązkiem kanclerza Scholza jest teraz koordynowanie dostawy czołgów z innymi szefami państw zachodnich i rządów - powiedział czwartkowemu wydaniu "Tagesspeigel" polityk Zielonych ds. europejskich Anton Hofreiter. Dodał, że liczne kraje europejskie zasygnalizowały gotowość przekazania Ukrainie czołgów Leopard 2.
Zieloni wezwali niemiecki rząd do podjęcia decyzji jeszcze przed spotkaniem ministrów obrony grupy kontaktowej ds. Ukrainy, które odbędzie się 20 stycznia w Ramstein. - Data ta byłaby "dobrym momentem" - powiedziała nadawcy ntv Jamila Schäfer, ekspertka Zielonych ds. polityki zagranicznej. Jest ona zdania, że w kwestii czołgów Niemcy muszą "przejąć inicjatywę w NATO i UE".
Opozycja na tak
Także opozycyjne CDU i CSU od dawna domagają się dostarczenia Ukrainie czołgów. Inicjatywa Polski "zwiększa presję na Niemcy, by wreszcie przemyślały swoje stanowisko" - powiedział grupie medialnej RND Roderich Kiesewetter, ekspert CDU ds. polityki zagranicznej. Jego zdaniem w przypadku dalszego ociągania się Niemcy "musiałyby pogodzić się z zarzutem nieudzielenia pomocy".
Jak podkreślił wicekanclerz Robert Habeck: "podejmujemy decyzję w porozumieniu z innymi partnerami i krajami". Jednak jak dodał, należy odróżnić decyzje Niemiec o dostawach od projektów wsparcia Ukrainy przez inne państwa.
"Żadnych niemieckich działań w pojedynkę"
SPD pozostaje wciąż ostrożna. Przewodniczący klubu poselskiego SPD Rolf Mützenich powiedział, że w militarnym wsparciu dla Ukrainy nie ma "żadnych czerwonych linii". Ukraina powinna otrzymać "to, co jest ważne dla zachowania prawa do samoobrony". Równocześnie jednak Niemcy muszą uważać, "by nie zaangażować się w wojnę".
Szefowa resortu obrony Niemiec Christine Lambrecht potwierdziła dotychczasowy kurs rządu, który nie dostarcza Ukrainie czołgów na własną rękę. Podobnie jak w przypadku dostawy bojowych wozów piechoty Marder, o której zdecydowano w zeszłym tygodniu, Niemcy są zawsze przygotowane do dostosowania się do zmieniającej się sytuacji. Według socjaldemokratki można to jednak robić tylko w koordynacji z partnerami międzynarodowymi. Nie powinno dochodzić do "żadnych niemieckich działań w pojedynkę".
AfP/jar
Przeczytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski