Czeski turysta w strefie zakazanej. Dostał się tam rowerem

Czeski turysta, chcąc zwiedzić Fort Gerharda, przejechał rowerem przez strefę bezpieczeństwa. Zrobił to prawdopodobnie nieświadomie, jednak przez całą drogę, również powrotną, nie znalazł się nikt, kto by zareagował na jego obecność w miejscu zakazanym dla turystów.

Fort Gerharda. Zdjęcie ilustracyjne
Fort Gerharda. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons
Monika Mikołajewicz

Czeski turysta zdołał dotrzeć rowerem do Fortu Gerharda, pokonując całą tzw. strefę bezpieczeństwa znajdującą się obok gazoportu, nie napotykając żadnych przeszkód ani osób, które by go zatrzymały. Od miesiąca jedynym sposobem dotarcia do fortu i latarni morskiej jest droga wodna, w ramach zorganizowanego rejsu, gdyż przejazd lądem jest niemożliwy, a przynajmniej nielegalny. W związku z tym, wokół pobliskiego gazoportu wyznaczono strefę bezpieczeństwa, z której wszyscy turyści, bez względu na środek lokomocji, są odsyłani przez służby mundurowe.

Jednak czeski turysta, Jozin z Ołomuńca, zdołał przejechać przez tę strefę. - Nevím, jsem Čech - miał odpowiedzieć, zapytany, w jaki sposób zdołał tego dokonać. Piotr Piwowarczyk, dyrektor Muzeum Obrony Wybrzeża, zauważył, że można uznać go za turystę, który przypłynął statkiem. Ta teza jednak ma swoje słabe strony. – Po pierwsze, nie brałby ze sobą na statek roweru, a po drugie, w tym czasie akurat rejsów żadnych nie było. Okazało się, że dotarł do nas jak za starych dobrych czasów, na rowerze. I nikt go nie zaczepił – tłumaczył Piwowarczyk.

Czeski turysta zwiedził fort i, jak wszystko na to wskazuje, wrócił tą samą drogą, którą dotarł na miejsce. Nie jest jednak pierwszym, który przypadkowo przejechał przez strefę, którą wyznacza miejscami jedynie taśma lub barierki. Wcześniej dokonali tego seniorzy z Niemiec, którzy także dostali się w zakazane miejsce na rowerach.

Źródło: 24kurier.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)